Jak wiadomo, zwierzęta, w sytuacji zagrożenia używają feromonów alarmowych, aby komunikować zbliżające się niebezpieczeństwo. Jak się okazuje, pojawia się coraz więcej dowodów na istnienie analogicznych sygnałów "stresu" wśród ludzi.
Poszukać ich postanowili naukowcy Anca R. Radulescu i Lilianne R. Mujica-Parodi, którzy zbadali reakcje ludzi na pot zestresowanych osób (skoczków spadochronowych) oraz pot pobrany w sytuacji niestresowej (ochotników biegających na bieżni).
Okazało się, że osoby wdychające pot skoczków same stały się zestresowane. Nie zauważono tego z kolei u osób wdychających pot osób ćwiczących na bieżni.
Co ciekawe, męski pot, wydzielany w sytuacjach stresujących, wywoływał stosunkowo silne reakcje u przedstawicieli obu płci, natomiast pot kobiecy, wydzielany w tych samych sytuacjach, wywoływał znacznie silniejsze pobudzenie u kobiet niż u mężczyzn.
Eksperyment amerykańskich naukowców jest kolejnym już dowodem na to, że ludzie, podobnie jak zwierzęta, używają feromonów alarmowych, aby przekazać informację o zagrożeniu. Mówiąc prosto - ludzki pot informuje innych o naszym stanie emocjonalnym.
Naukowcy na potrzeby swoich badań zebrali próbki potu ochotników, znajdujących się w sytuacjach stresujących oraz podczas ćwiczeń fizycznych, a następnie podali je 16 niepowiązanym osobom ("detektorom"), które poddano badaniu funkcjonalnym magnetycznym rezonansem jądrowym (fMRI). Testy statystyczne powiązały zróżnicowanie płciowe z prawym ciałem migdałowatym. Porównując reakcje opuszki węchowej (główne miejsce przetwarzania sygnałów chemosensorycznych/feromonów u ssaków) na działanie odpowiednich bodźców, nie stwierdzono istotnych różnic pomiędzy męskimi i żeńskimi reakcjami na zapach. Można zatem wnioskować, że zróżnicowane reagowanie na kobiecy strach prawdopodobnie wynika z przetwarzania znaczenia, a nie siły, chemosensorycznych sygnałów (feromonów) każdej z płci. |