Jak wszyscy doskonale wiemy życie studenckie jest niezwykle barwne i ciekawe. Temat ten zdecydowanie częściej poruszany jest w filmach aniżeli na kartach powieści. Michalski postanowił nie zwracać uwagi na takie szczegóły i właśnie dzięki niemu ostatnimi czasy na półkach w księgarniach możemy napotkać powieść ,,Złapać Króliczka’’. Przyznam szczerze, że miałem spore obawy sięgając po ten utwór. Widmo tego, że przez 328 stron zmuszony będę czytać o tym jak ,,zaliczać panienki’’ i ile można wypić nie napawało optymizmem. Czy moje lęki miały jakiekolwiek uzasadnienie?
Na samym początku poznajemy Kacpra Zamojskiego, który jest studentem dziennikarstwa na jednej z radomskich uczelni. Ten sympatyczny młody człowiek zakochany jest po uszy w pewnej Karolinie. Podczas urodzin owej dziewczyny dochodzi do sytuacji, która jest punktem zwrotnym w życiu głównego bohatera. Wybranka serca przyszyła na urodziny – niespodziankę… z kochankiem! Zraniony Zamojski nie rozpacza zbyt długo po niewiernej dziewczynie i szybko rzuca się wir imprez, alkoholu i chętnych na wszystko kobiet.
Fabuła książki wciąż lawiruje wokół seksu. Praktycznie wszystkie działania bohaterów mają jeden cel i nie przez przypadek na okładce widnieje znaczek +18. Oprócz wszechobecnej erotyki można tu jednak znaleźć wiele ciekawych odnośników, które pozwalają spojrzeć na tę powieść w szerszym zakresie. Są tu ciekawe odwołania do wiary i różnic światopoglądowych np. pomiędzy Kacprem, a jego rodzicami. Mi najbardziej do gustu przypadły jednak rozterki moralne bohaterów. Zostało to wszystko utkane w bardzo sprytny sposób. Czasami nienawidziłem bohaterów, później mnie bawili, a na samym końcu było mi ich po prostu żal. Gra na emocjach została w tej książce opanowana do perfekcji. Na wyróżnienie zasługuje również postać Władimira Lubokobita. Postać niezwykle zabawna, wokół, której roztacza się pewna aura tajemniczości. Jego przerywniki w postaci krótkich historii rozbawiły mnie do łez.
Styl tego młodego pisarza jest na dość solidnym poziomie. Daleko mu, co prawda do prawdziwych gigantów literatury, ale widać tu naprawdę duży potencjał. Szczególnie do gustu przypadły mi dialogi, które bawiły mnie przez większość tekstu. Zwróciłbym jednak większą uwagę na opisy, które w mojej ocenie wymagają większego dopracowania. Na duży plus zasłużył również Michalski, dzięki nagłym zwrotom akcji. Umiejętnie potrafi uśpić czytelnika by w najmniej spodziewanym momencie wprowadzić zaskakujące rozwiązania. Końcówka książki rozegrana po mistrzowsku…
Czytałem kilka opinii, które porównują dzieło naszego rodzimego pisarza do jakże już osławionego Greya. Czy słusznie? Myślę, że to całkowicie inne powieści obie jednak z pewnością nie są dla dzieci i obie mogą wzbudzić w czytelniku skrajne emocje. Uważam, że to dobra pozycja dla osób, które chcą się odprężyć i spędzić bezkonfliktowo czas z dziełem przyjemnym, ale i bardzo przewrotnym. Mocne cztery gwiazdki, choć cała konstelacja powinna składać się z sześciu.