Z okazji 69 roczniczy Powstania Warszawskiego publikujemy ten materiał. Autor krytykuje Powstanie jednak unika radykalnych ataków i prostych schematów. Artykuł jest tym ciekawszy, że zwraca uwagę na często pomijane aspekty i kwestie. Obala mity powstańcze poprzez ukazanie klasycznych zasad prowadzenia ruchu oporu.

Data dodania: 2013-08-12

Wyświetleń: 1744

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 1

Głosy ujemne: 2

WIEDZA

-1 Ocena

Licencja: Creative Commons

Dlaczego Powstanie Warszawskie przegrało i przegrać musiało

Wtedy, gdy armia wasza jest słabsza liczebnie, ma mniej kawalerii i artylerii, należy unikać regularnej bitwy

Napoleon

Wprowadzenie

I znów mamy rocznicę Powstania Warszawskiego. Tragiczne wydarzenie przed pół wieku, początkowo wzbudzało sporo kontrowersji. Najbardziej znanymi przeciwnikami Powstania byli Władysław Anders, Stefan "Kisiel" Kisielewski, Stanisław Cat-Mackiewicz i Jerzy Giedroyć. Jednak oni wszyscy umarli, a o całym problemie zapomniano. Krytycy Powstania tacy jak Janusz Korwin-Mikke czy Adam Wielomski stali się marginesem. O samym Powstaniu przyjęło się mówić w samych superlatywach. Jednak świat jest pełen paradoksów.

Chwalenie Powstania, które wszyscy chwalą jest czymś mało ekscytującym, więc apologeci Powstania tacy jak Władysław Bartoszewski czy Tomasz Terlikowski zaczęli polemizować z niemal zapomnianym poglądem na Powstanie. W tych polemikach pojawiają się tezy radykalne chociażby często wspominane między innymi przez Terlikowskiego rzekome zwycięstwo Powstania oraz notoryczne obrażanie ludzi, którzy nie podzielają bezgranicznego zachwytu nad Powstaniem. Ma to jednak i swoją dobrą stronę, gdyż pozwoliło na reinkarnację krytyki Powstania Warszawskiego.

Kiedyś nie miałem pewności, co do sensowności krytyki powstańczej. Uważałem, że wówczas nie dało się przewidzieć klęski tego przedsięwzięcia. Napisałem, nawet w tej sprawie list do "Najwyższego Czasu!". Później, uważałem, że Powstanie było z góry skażane na klęskę, lecz to teraz nie ma znaczenia. Dopiero radykalizacja postaw propowstańczych zmieniała moje nastawienie.

Zarówno rok jak i dwa lata temu wystąpiłem publicznie przeciwko tezie o zwycięstwie Powstania. Zostałem za to kilkakrotnie poniżony. Dowiedziałem się nawet, że jako przeciwnik Powstania nie mam prawa do pisania o filozofii Johna Stuarta Milla (!), a dotyczyło to artykułu, który napisałem jeszcze zanim wystąpiłem przeciwko powstańczej manii. Prawo nie działa wstecz? Nie tym razem!

I tak szczytem wszystkiego było grożenie mi kulką w łeb! Oto poziom "dyskusji".

Tym razem napisałem dłuższy i ambitniejszy artykuł. Myślę, że jest on o tyle ciekawy, że w przeciwieństwie do większości publikacji (zarówno za jak i przeciw) podchodzi on do tematu głównie pod kątem strategicznym, a nie czysto historycznym czy ideologicznym. Ma on ukazać, że decyzja o Powstaniu było sprzeczna z ogólnie przyjętymi zasadami prowadzenia ruchu oporu.

Czy jest sens o tym pisać? Myślę, że skoro przeciwnicy Powstania sami szukają przeciwników to warto wyjść im na przeciw. Poza tym, jest normą ogólnoświatową omówienie po przegranej jej przyczyn. Amerykanie po klęsce w Wietnamie zamiast tworzyć legendę "zwycięstwa", przyznali się do przegranej i przemyśleli problem. Czemu mamy być inni?

Czym jest, a czym nie jest ruch oporu?

Od niepamiętnych czasów tak jak istniały armie konwencjonalne, tak istniały obok nich inne armie, z pozoru słabsze, ale w praktyce nie mniej silne. Tymi armiami są ruchy oporu. Czasami nazywa się je partyzantką. Jakkolwiek, w dyskursie akademickim używanie tych dwóch słów, jako synonimów jest powszechnie przyjęte, to jednak wzbudza wątpliwości. W niektórych kręgach partyzantka kojarzy się wyłącznie z ruchomym ruchem oporu, który nie ma stałego lokum. Dlatego, też będę starał się unikać w mojej publikacji słowa partyzantka. Natomiast formę walki jaką najczęściej ruch oporu przyjmuje nazywamy działaniami nieregularnymi.

Bardziej archaiczne nazwy to wojna szarpana, podjazdowa czy urywcza. Działanie nieregularne są więc tym, na czym ruch oporu powinien się opierać. I tutaj samorodnie rodzą się pytania: Czym jest ruch oporu? oraz: Czym są działanie nieregularne? Spójrzmy jak opisują to polscy eksperci od obronności:

"działania regularne możemy zdefiniować jako formę walki zbrojnej określającą, czołowe i otwarte starcie walczących stron w danym miejscu (...) i w danym czasie dążących do rozstrzygającego zwycięstwa"[1].

Działania nieregularne określają natomiast jako:

"antytezę, przeciwieństwo działań regularnych- możemy zdefiniować jako formę walki zbrojnej polegającej na realizacji dwóch działań, pierwszego - unikania czołowego i otwartego starcia z silniejszym przeciwnikiem (...), drugiego - atakowaniu (...) z zaskoczenia (...) obiektów i urządzeń przeciwnika (...) w celu stopniowego wyniszczania (...) i paraliżowania jego zdolności działania".[2]

To co piszą naukowcy, znajduje potwierdzenie w tym co twierdzi praktyk, żołnierz Armii Krajowej Jerzy Mościcki:

"Ruch oporu to stanowczy sprzeciw (...) społeczeństwa wobec niechcianej władzy (...), w usunięciu której inny sposób niż łamanie jej oporu nie wchodzi w rachubę."[3] A poniżej: "Celem ruchu oporu jest szkodzenie (...) na wszelkie możliwe sposoby i w każdej okoliczności."[4]

Reasumując ruch oporu zajmuje się celowym utrudnianiem, okupowania jakiegoś terenu, nie zaś próbują pokonania wroga w otwartej bitwie. Oczywiście istnieje możliwość przejścia z walki nieregularnej do regularnej [5], lecz muszą być tu temu odpowiednie warunki (o tym później).

Ktoś mógłby powiedzieć, że takie działania, chociaż nieprzyjemne dla okupanta, są jednak na dłuższą metę bezowocne. Jednak doświadczenie uczy nas czegoś innego. W Wietnamie komunistyczna partyzantka zwyciężyła potężna armię wroga. W Afganistanie ZSRR musiał ustąpić ruchowi oporu, teraz zaś nad tym terenem nie potrafi zapanować 150 000 żołnierzy NATO. Natomiast w 400 000 armia Napoleona przegrała z hiszpańską guerrrillą. Takie przykłady można mnożyć.

Nasi przodkowie nieraz tworzyli ruchy oporu, np. podczas obrony chłopów polskich przed Krzyżakami. Mimo tego istnieje w naszym narodzie jakiś strach przed ruchami oporu. Nasze dawne tradycje partyzanckie zostały zastąpione powstańczymi czyli wojną regularną na siłę. Zaczęło się wszystko od Konfederacji Barskiej i Powstania Kościuszkowskiego. Pokłosiem tego były powstania romantyczne i Powstanie Warszawskie.

Bez wystarczającej liczby ludzi, odpowiedniego sprzętu, należycie wyszkolonych żołnierzy i potrzebnych warunków Polacy stawali do otwartej walki. Starty zarówno ekonomiczne jak i polityczne oraz ofiary w ludziach (w tym w ludności cywilnej) mówią same za siebie. Komunistyczna propaganda, która lekceważyła użyteczność ruchów oporu, a do powstań odnosiła się w bardziej przychylny sposób, ugruntowała błędny pogląd. Czy nie pora zastąpić polskiej tradycji powstańczej, starszą tradycja partyzancką?

Klasyczne zasady dowodzenia ruchem oporu wobec Powstania Warszawskiego

Jak ukazaliśmy poprzedniej części Powstanie Warszawskie nie mieściło się w definicji walk nieregularnych. I jakkolwiek na tym moglibyśmy zakończyć dyskusję postanowiłem opisać problem dokładniej.

Od kilkudziesięciu lat ruchy oporu na całym świecie szkolą się korzystając z "Mini podręcznika partyzanta miejskiego" autorstwa Carlosa Marighella. Był to słynny bojownik komunistycznego ruchu oporu w Brazylii. Paradoksalnie jego rady bywały często używane do walki z komunistycznymi reżimami. Strategia nie możne być prawicowa czy lewicowa. Może być tylko skuteczna lub nie skuteczna. Ten ojciec współczesnych ruchów oporu wymienia następujące zadanie dla partyzantów miejskich:

  1. Zamach,
  2. Najazdy i wdzierania się,
  3. Okupowanie pomieszczenia,
  4. Wciąganie w zasadzkę,
  5. Taktyka uliczna,
  6. Strajk i przerwa w pracy,
  7. Dezercje, dywersje, zajmowanie, eksportacja broni, amunicji i materiałów wybuchowych,
  8. Uwalnianie więźniów,
  9. Egzekucję,
  10. Porwania,
  11. Sabotaż,
  12. Terroryzm,
  13. Propaganda zbrojna,
  14. Wojna nerwów. [6]

Widzimy, że nie ma tutaj ani słowa o przejmowaniu miast. Największy autorytet w dziedzinie ruchu oporu w ogóle nie przewidział takiej możliwości. Nie tutaj nawet mowy o regularnych bitwach. Od takich pomysłów odżegnywał się następującymi słowami: "Unikać otwartej walki i decydującego starcia z rządem, odgraniczając walkę do krótkich, raptownych ataków z błyskawicznymi rezultatami". [7]

Czyli to co miało być podstawą powstania jest tutaj przedstawiane jako zwykły błąd.

To samo pisze Jerzy Mościcki„Partyzantka powinna unikać podejmowania i prowadzenia walk pozycyjnych z regularną armią, bo nie w tej formie zmagań (...) i zwyciężania, rozstrzyga się sprawy dominacji nad silnym przeciwnikiem”. [8] Cytat ten, jakkolwiek dziwny stylistycznie, w sensie merytorycznym oddaje sedno.

Zaś źródło akademickie podaje:

"istota działań nieregularnych (...), jest (...) unikanie (...) czołowego (...) starcia z silnym przeciwnikiem" [9]. Natomiast o pomyśle zajmowania terenu przez oddziały ruchu oporu stwierdza następująco: "Działania koncentrować jedynie na niszczeniu sił przeciwnika, nie zaś na opanowywaniu terytorium- bowiem zniszczenie sił przeciwnika uwolni je od jego panowania."[10]

Możemy też przypomnieć słowa wielkiego chińskiego filozofa i stratega Sun Zi, na którego mądrościach bazują współczesne armie azjatyckie: "Kiedy jest (wróg - przyp. M.G.) groźny, przyczaj się i bądź podwójne gotów. Kiedy silniejszy, unikaj go."[11]

Bardzo różne (aczkolwiek, zawsze wiarygodne) źródła piszą to samo.

Marighella utworzył pojęcie 7 grzechów partyzanta miejskiego. Oto one:

  1. Brak doświadczenia,
  2. Afiszowanie się działalnością podziemną,
  3. Próba skupienia wszystkich działań ruchu oporu na terenie własnego miasta,
  4. Podejmowanie akcji niewykonywanych,
  5. Brak cierpliwości, robienie wszystkiego na szybko,
  6. Atakowanie wroga kiedy ten jest żądny krwi,
  7. Zbytnio spontaniczne działanie[12]

Pominę dwa pierwsze grzechy, gdyż są to typowe błędy indywidualne i nie mogą być rozpatrywane grupowo. Wszystkie pięć pozostałych było stałym elementem Powstania Warszawskiego, wypisanym w samą jego wizję. Chyba gorzej nie dało się tego zrobić.

Idea Powstania Warszawskiego

Niemiecka i Radziecka agresja na Polskę okazała się dla naszej ojczyzny prawdziwą klęską. Siły Zbrojne zostały rozbite, a państwo zostało podzielone przez nowych zaborców. Jednak, naród nie ugiął się i niemal natychmiast powstał ruch oporu. Polskie Państwo Podziemne było coraz silniejsze i coraz sprawniejsze w działaniach.

Z początkiem 1944 Naczelne Dowództwo Armii Krajowej zarządziło operację "Burza". Miała być to wielka ogólnokrajowa ofensywa działań nieregularnych wymierzona przeciwko Niemcom. W żadnym stopniu "Burza" nie była powstaniem. Oto fragment opisu dokonany przez przedwojennego oficera, Zastępcy Szefa Komendy Głównej AK i zasłużonego historyka wojskowości Jerzego Kirchmayera:

"Burza nie chciała wielkich bitew. Ograniczała zadania tylko do nękania straży tylnych, a nawet i to wydawało się w pewnych wypadkach za dużo"[13].

"Burza" w prawdzie przewidywała opanowywanie terenu, jednak chodziło tutaj o zajmowanie miejsc opuszczonych przez Niemców, ewentualnie potyczki z małymi oddziałami. Błędem było nie objęcie Warszawy (w której stacjonowało ok. 40 000 AK-owców) planem "Burzy". Powód był prosty, nie chciano narażać miasta i jego mieszkańców. Świat jednak jest pełen paradoksów, Warszawiacy nie mogli znieść tego, że walki toczą się bez nich. Wyłączenie stolicy z "Burzy", spowodowało pół roku później Powstanie, której obróciło to miasto w gruzy.

Często powtarzaną nieprawdą jest zaliczanie Powstania Warszawskiego do "Burzy" lub twierdzenie, że powstanie było owocem "Burzy". Cytowany przed chwilą Kirchmayer dobrze ukazuje absurdalność tej tezy:

"są albo świadomym fałszem, albo też nierozumieniem planu »Burza«. Instrukcja, a ściśle rzecz biorąc jej uzupełniające zarządzenie z marca 1944 r., nie tylko przekreśla powstanie w Warszawie, ale w ogólne nie przewiduje możliwości takiej walki, jaką zaimprowizowano w stolicy".[14]

Należy, też uwzględnić, że przeciwnicy Powstania (np. gen. Władysław Anders), byli do "Burzy" nastawieni przychylnie. Zdaniem Andersa i Sosnowskiego późniejsze włącznie Warszawy do "Burzy", byłoby lepszym rozwiązaniem. Często, jako argument na korzyść Powstania podaje się tezę, że ludność już nie była w stanie dalej czekać, ludzie chcieli walczyć.

Wchodzimy tutaj na pole psychologii społecznej. Trudno ocenić prawdziwość tej tezy. Po pierwsze nikt nie przeprowadził wówczas badań. Po drugie takie badania byłby niepewne, gdyż psychika człowieka jest nieprzewidywalna. Czasem jedno przypadkowe zdarzenie może zmienić nasze działania. Jednak przyjmiemy, że argument jest prawdziwy, czy wówczas nie było innego rozwiązania? Było. Mianowicie włączenie Warszawy do "Burzy", co proponował Anders.

Wielu Warszawiaków (w tym niektórzy przywódcy AK) miało w pamięci rozbrojenie żołnierzy niemieckich z 1918 r., liczyło na powtórzenie tamtego wyczynu. Jednak realia były inne. Mieliśmy do czynienia nie z zmęczoną i przegraną armią, która myślała tylko o powrocie do domu, lecz z armią przygotowującą się do wielkiej walki, i żądną krwi. To też finał nie mógł być tożsamy.

Problematyczną kwestią pozostaje stosunek dowódców powstania do ZSRR[15]. Sprzeczne informacje uniemożliwiają nam jasne sprecyzowania ich stanowiska. Najprawdopodobniej sami oni nie mogli zdecydować, jak należy traktować Armię Czerwoną. Z jednej strony zależało im, żeby opanować teren przed wkroczeniem Sowietów. Z drugiej jednak strony liczono na pomoc Stalina. Owszem, gdyby taka pomoc została udzielona Powstanie Warszawskie było sukcesem podobnym do Powstania Paryskiego.

Jednak założenie było błędne z dwóch powodów. Po pierwsze Stalin nie chciał nam pomóc. Po drugie o ile Amerykanie oddali Francuzom wyzwolony Paryż, o tyle Stalin chciał samemu zgarnąć Warszawę, więc byłaby to tylko zmiana jednego okupanta na drugiego. Udział w powstaniu Armii Ludowej wskazuje na tę drugą opcję.

Natomiast podawana czasami informacja, że niby celem Powstania było nie wyrzucenie Niemców, lecz zatrzymanie ofensywy Armii Czerwonej jest niczym nieuzasadnioną fantazją. Abstrahuję od tego, że w istocie Powstanie Warszawskie wcale tej ofensywy nie zatrzymało, ale to już temat na inny artykuł.

Jedno jest pewne. Spór o powstanie jest w istocie sporem o to czy należało wówczas walczyć regularnie i konwencjonalnie (gen. Leopold Okulicki) czy nieregularnie i niekonwencjonalnie (gen. Władysław Anders). Skoro dysponowaliśmy wówczas jedynie nieregularną i niekonwencjonalną armią odpowiedź wydaje się oczywista.

Rozpoczęcie i przebieg Powstania Warszawskiego

Było lato, środek 1944 r. atmosfera w Warszawie była coraz bardziej napięta. Armia Radziecka zbliżała się. Okupanci szykowali się do walki z komunistami. Jednocześnie coraz bardziej szykanowali polską ludność cywilną. W Warszawie istniał gigantyczny ruch oporu. Utrzymanie tak wielu żołnierzy na tak małym terenie było błędem. Siłą partyzantki jest jej rozproszenie. Skupiona w jednym punkcie staje się łatwa do wykrycia i rozbicia. Dzięki temu okupant zmuszony jest rozdzielić swoje siły w celu pilnowania ogromnych przestrzeni, tym samym tracąc swoją przewagę wynikającą z koncentracji wojsk.

Miejski ruch oporu nie musi być taki duży, gdyż żeby go zdławić siły okupacyjne muszą w mieście dysponować przewagą 52:1.[16]

Istniejąca już od dawna[17] idea zorganizowana powstania w Warszawie coraz bardziej rosła w głowach co niektórych. Zarówno w stolicy jak i w Londynie toczyły się wielkie spory o to co robić. Głównym przeciwnikiem powstania był gen. Władysław Anders. Oto jego wspomnienia:

"Uważałem, że jakakolwiek akcja przeciwko Niemcom w warunkach istniejących w kraju doprowadziłaby tylko do niepotrzebnego przelewy Polskiej krwi"[18].

Identyczne stanowisko utrzymywał gen. Kazimierz Sosnkowski. Widzimy tutaj nie tylko wielką troskę o życie żołnierzy Armii Krajowej, ale również[19] o ludność cywilną Warszawy. Jest to podejście bardzo humanitarne. Nie ma w tym niczego zaskakującego. Carlos Marighella pisze:

"Jedną z stałych trosk partyzanta miejskiego jest utożsamianie się z sprawami ludowymi, by zdobyć publiczne poparcie"[20].

Jakkolwiek intencje zdają się być różne to jednak praktyczny wniosek jest taki sam. Z ludźmi, a nie przeciwko ludziom. Nie pojmował tego przywódca powstania gen. Leopold Okulicki, który dla zwycięstwa był w stanie poświęcić życie cywili. Powracając do Andersa, wspomina on:

"doszedłem do przekonania, że powodzenie powstania zależy od:

1.od rozkładu niemieckiej armii;

2.od pomocy jakiej udzielić by mogły odziały Polskie i sprzymierzone z zachodu;

3.(...) od stanowiska, jakie zajmie Rosja Sowiecka"[21].

4. 

Chyba dalej możemy sobie sami dopowiedzieć. Żaden z warunków nie był spełniony na naszą korzyść. Armia niemiecka miała się dobrze, a na niczyją pomoc nie można było liczyć.

nie byliśmy przygotowali Do Powstania nie byliśmy przygotowali ani materialnie, ani taktycznie. Broni było mało, a jej jakość nie była najlepsza. Co ciekawe jeszcze miesiąc przed powstaniem gen. Bór-Komorowski przekazywał warszawską broń oddziałom AK działającym w innych rejonach Polski. Nie przygotowano nawet planu Powstania, co jest tragikomiczne. Oto stosowny cytat:

"Nie opracowano aktualnego planu walki dla Warszawy, pozbawiono ją bezcennej broni, rozwalono aparat dowodzenia, a równocześnie szykowano największa bitwę, jaką Polskie Siły Zbroje stoczyły podczas II Wojny Światowej. Tak niektórzy bohaterzy naszego dramatu pojmowali swe obowiązki i odpowiedzialność"[22].

Komunistyczne ulotki i proradziecka radiostacja "Kościuszko" zachęcała Polaków do Powstania, co udowadnia, ze Powstanie nie było antykomunistyczne. Jednak nie należy zaczynać walki kiedy wróg do tego namawia. Jak mawiał Sun Zi: "Jeśli wróg szuka swej korzyści, pokaż mu przynętę, aby go zwabić"[23]. Niestety, ludność Warszawy dała się nabrać na tą starą sztuczkę. Inne motto od tego samego filozofa: "Wojna to sztuka wprowadzania w błąd"[24]. I na koniec jeszcze jedno: "Zwycięży ten, kto wie, kiedy walczyć, a kiedy nie walczyć"[25].

Nie wiemy kiedy dokładnie zapadła decyzja o wybuchu Powstania Warszawskiego; różni historycy podają różne daty. Wiadomo jednak, że 1 sierpnia wybuchło Powstanie. Walczyły w nim wszystkie siły polityczne (nawet komuniści). Nie można mówić, że Powstanie było prawicowe bądź lewicowe. Początek był nawet przyzwoity, udało się pozbawić Niemców kontroli nad lewym brzegiem Wisły. Szybko jednak odzyskali te tereny. Paradoksalnie bardziej by się opłacało powstańcom opuścić ten obszar przed nadejściem kontrataku. Ruch oporu może chwilowo opanować teren miejski, lecz nie powinien pozostawać tam na stałe. Jerzy Mościcki pisze:

"Celem operacji opanowania miasta nie jest trwałe władztwo nad aglomeracją miejską (...), a przekonanie wroga, że nie panuje (...) nad sytuacją ciemiężonego kraju"[26].

Niemcy zaczęli wysyłać coraz większa liczbę żołnierzy do Warszawy. Los miasta był już przesądzony. Na ratunek stolicy ruszyli żołnierze AK z innych terenów kraju. Był to błąd. Powstania już nie dało się uratować, a ta decyzja tylko zwiększyła liczbę poległych oraz wziętych do niewoli Polaków, będąc tym samym bolesnym ciosem dla ruchu oporu w całym kraju. Być może to ten cios spowodował, że tak niewielu ludzi walczyło w WiN-e.

Rząd londyński próbował uzyskać pomoc od Anglików i Amerykanów. Niestety okazała się ona znikoma. Powstanie skapitulowało 3 października. Nikt chyba wówczas nie sądził, że za kilkadziesiąt lat portal Fronda.pl będzie głosił, że Powstanie było wygrane.

Bilans i ocena

Powstanie było bez wątpienia przegrane. Cel jakim było odebranie Niemcom lewego brzegu Wisły nie został osiągnięty. Stało się wręcz przeciwnie; lewobrzeżna Warszawa była jedynym miejsce, w którym polski ruch oporu został całkowicie zniszczony. Straty niemieckie były znikome. Lewobrzeżna Warszawa legła w gruzach. Budynki, które przetrwały działania wojenne, Niemcy zburzyli w ramach zemsty. Nie udało się powtórzyć sytuacji z np. Krakowa, który miasto mało ucierpiało. Ludność została wysiedlona z stolicy i zesłana na przymusowe roboty.

Warto porównać straty w ludziach pomiędzy Powstaniem Warszawskim a pozostałymi działaniami ruchu oporu[27]. W Powstaniu Warszawskim straciliśmy[28] 52 000 żołnierzy, natomiast we wszystkich pozostałych działaniach 50 000. Jakkolwiek różnice są niewielkie, to jednak wskazują, że bilans powstańczy był gorszy, a przecież Powstanie trwało tylko dwa miesiące[29]i obejmowało jedynie pół miasta.

Ktoś mógłby powiedzieć, że dane są niepewne i jest możliwe, że naprawdę poza powstaniem zginęło więcej partyzantów niż w Powstaniu lub przynajmniej tyle samo. Przypominam, jednak, że porównujemy tutaj 6 lat do 2 miesięcy, pół miasta do reszty kraju[30]. Wiec proporcje powinny być jeden na tysiące na korzyść Powstania Warszawskiego.

Do liczby ofiar należy doliczyć 200 000 cywili, którzy zginęli na skutek walk w Warszawie. Czy naprawdę regularne Powstanie było bardziej korzystne od innych form walki? Uważam, te pytanie za retoryczne.

gdyby Powstanie nie wybuchło? Zawsze pozostanie pytanie o to co by było gdyby Powstanie nie wybuchło? Pełnej odpowiedź nigdy nie poznamy. Niektórzy twierdzą, że Warszawa też byłaby zburzona, gdyż Niemcy planowali obronę totalną. Czy było to możliwe? Po pierwsze są tylko przypuszczenia co do tego, że Niemcy mieli taki zamiar. Po drugie nawet jeśli taki pomysł był naprawdę, to pojawił się za późno, ażeby taka obronę można by było jeszcze skutecznie przygotować. Po trzecie obrona totalna wymaga współpracy z ludnością cywilną, tak jak miało to miejsce np. we Wrocławiu. Jeśli ludność ma nastawienie neutralne, nie może być o niej mowy. A co dopiero mówić o sytuacji, kiedy ludność ma nastawienie wrogie, a w mieście działa prężny ruch oporu. Nieudana próba wykorzystania Polaków do budowy obwarowań potwierdza to o czym piszę.

Armia Radziecka zdobywała Warszawę niemal natychmiast po rozpoczęciu ataku, a gdyby nie Powstanie Niemcy mieliby tam zapewne zgromadzonych mniej żołnierzy[31], a obronę dezorganizowałby ruch oporu, więc walka byłaby jeszcze krótsza. Nie kwestionuję, że jakieś straty (być może duże) by były, jednak sugerowanie, że sama walka Niemców z Rosjanami przyniosłaby podobne straty jak ta walka połączona z pacyfikacją Powstania, jest nielogiczne.

Innym argumentem są plany wysiedlenia mieszkańców powstałe rzekomo przed Powstaniem, co ma dowodzić, że wysiedlenie nie miało związku z Powstaniem. Tutaj sprawa jest bardziej skomplikowana. Nie ulega wątpliwości, że wyrok na Warszawę był faktem. Jednak takie wyroki zapadły na wiele innych miejsc, lecz nie zawsze były wykonane. Nie wiadomo, kiedy pacyfikacja miała nastąpić. Być może po zwycięskiej wojnie, a więc w praktyce nigdy.

Na pewno Niemcy nie mogli planować, jednocześnie pacyfikacji i obrony totalnej, gdyż jak już pisałem do takiej obrony potrzeba ludności. Przed atakiem, potrzebowali ludności polskiej do np. tworzenia wałów, a potem byliby już zajęci walką. Jednak sama pacyfikacja była realnym zagrożeniem. W tej sytuacji ruch oporu powinien wycofać się z miasta i w ramach swoich możliwości odbijać wywożona ludność (co jednak byłby trudnym zadaniem). Powstrzymanie pacyfikacji nie było możliwe, jednak dało się zmniejszyć jej rozmiary. Rząd londyński wydał całą instrukcję w tej sprawie; i bynajmniej nie przewidywała ona Powstania.

Na prawobrzeżnej Warszawie, gdzie powstanie nie miało miejsca (z wyjątkiem krótkich walk na Pradze) nie było ani tak wielkich zniszczeń, ani wysiedlenia całej ludności. Z reszta sytuacja Warszawy była wyjątkowa o czym pisze Kirchmayer:

"Niemcy nie zastosowali w żadnym z większych miast środków, jakich użyli w Warszawie. (...) w żadnym z tych miast a tylko w Warszawie doszło do Powstania. Zniszczenia wojenne, które dotknęły na przykład Poznań, były bez porównania mniejsze"[32].

Czy to wszytko można uznać za czysty przypadek? Przypominam tutaj, że straty związane z Powstaniem, to nie tylko straty ludności warszawskiej, ale również straty partyzantów idących im na odsiecz. Dlatego, też nawet mało prawdopodobna wersja, o tym, że Powstanie niczego nie zmieniło w samej Warszawie, nie neguje jego szkodliwości.

Jak pod względem moralnym należy ocenić dowódców? Jest to w sumie trudne pytanie. Jest oczywiste, że podjęli błędną decyzję. Dowódca ponosi etyczną odpowiedzialność za życie swoich podwładnych, oraz ludności cywilnej, a nawet przeciwników, gdyż nie można zabijać nadaremno. Nawet Katechizm Kościoła Katolickiego uważa nieroztropne dowodzenie za grzech, co wyraża tymi słowami:

"Należy ściśle wziąć pod uwagę dokładne warunki usprawiedliwiające obronę z użyciem siły militarnej. (...) Aby były uzasadnione warunki powodzenia"[33].

Gen. Anders chciał dla nich sądu wojskowego. Czy jednak nie była to przesada? Sytuacja była trudna, a decyzja podjęta w nie do końca zawinionym pośpiechu. Ówczesna wiedza o ruchach oporu była niewielka. Samemu powoływałem się porady Marighella, lecz te zostały opracowane dopiero po wojnie. Może powinniśmy być bardziej wyrozumiali. Nawet bez Powstania Warszawa musiała ponieść jakieś straty, trudno oszacować jak wielkie.

Też zawsze pozostanie pytanie czy można było zapanować nad rządną walki ludnością. Może tak, a może nie. Osądzenie dowódców mogłoby być uznane za usprawiedliwienia różnych form kolaboracji, a tego należało uniknąć.

Z drugiej strony jest faktem, że Okulicki z Komorowskim doprowadzili do śmierci tysiąca Polaków, zburzenia miasta, a także częściowo przyczynili się do słabej kondycji WiN-u. Reasumując idee Powstania oceniam jednoznacznie negatywnie, zaś samych ojców tej idei ocenić nie potrafię.

Natomiast ocena samych żołnierzy nie jest dla mnie problemem. Obowiązkiem żołnierza jest wykonać rozkaż, nawet niesłuszny[34]. Po za tym, co mogli innego zrobić zdezerterować? "Nie wiem, czy jest sens; wiem, że jest mus"- powiedziałRomuald Traugutt przy innym nieszczęsnym powstaniu. To słuszne słowa. Sam pochodzę z rodziny powstańczej (ale nie w prostej linii) i powstańcy zawsze pozostaną dla mnie bohaterami. Natomiast tak samo bohaterskie było walczenie metodami nieregularnymi.

Czasami sprzeciw wobec Powstania jest brany za tchórzostwo, lecz czy w takim razie "Burza' była tchórzostwem? Czy WiN był tchórzostwem? Czy wcześniejszym ruch oporu był tchórzostwem? Przecież nawet "Oddział Wydzielony Wojska Polskiego", dowodzony przez majora Henryka Dobrzańskiego "Hubala", nie zorganizowała powstania. Powstanie to tylko jedna z form walki, pamiętajmy o tym.

Zakończenie

Czy napisałem wszystko? Bynajmniej, ale niesposobna napisać wszystko. Domyślam, się, że znów poleci we mnie intelektualne błoto. Mówi się trudno, na polemiki i pseudo-polemiki odpisywać nie będę, chociaż to nie w moim stylu. Na pewno nie chodzi w tych kłótniach o szacunek dla powstańców, gdyż ci którzy trąbią o powstaniu wcale nie szanują tych powstańców, którzy im nie odpowiadają politycznie. Jako przykłady takich "złych powstańców" podam Zbigniewa Scibor-Rylskiego, Marka Edelmana czy Władysława Bartoszewskiego [35].

Mam nadzieję, że ten artykuł pobudzi co poniektórych do refleksji.

Być może kiedyś jeszcze Polacy staną przed podobnym wyzwaniem. Czy wówczas będziemy w stanie prowadzić wojnę nieregularną, czy też znów zorganizujemy nieudane powstanie? Czas pokaże.

Marek Adam Grabowski

- - -
Bibliografia:

Sun Zi, Sztuka Wojenna, Tytuł orginału Bing Fa, tłum. i opr. Robert Stiller, vis-a-vis etiuda, Kraków, 2007

Wybór artykułow pod redakcją Leszka Grota, Geneza Powstania Warszawskiego 1944, dyskusje i polemiki, Wydawnictwo Ministerstwa Obrony Narodowej, Warszwa, 1984

Jerzy Mościcki, Regulamin walk partyzanckich, Chołupnictwo "Zadra" Jerzy Mościcki, wydanie pierwsze, Słubnice, 2003

Władysław Anders, Bez ostatniego rozdziału, Wspomnienia z lat 1939-1946, BELLONA, Wydanie oparte na wydaniu II na uchodźctwie z Kwietnia 1950 r., Warszawa 2007

Józef Marczak, Ryszard Jakubczak, Krzysztof Gąsiorek, Hubert M. Królikowski, Działania Nieregularne, Element strategii bezpieczeństwa narodowego Polski, Publikacja wydana przy finansowaniu Ministerstwa Obrony Narodowej, Bellona, Warszawa, 2011

Carlos Marighella, Mini podręczni partyzanta miejskiego prywatny PDF

[1] Józef Marczak, Ryszard Jakubczak, Krzysztof Gąsiorek, Hubert M. Królikowski, Działania Regularne, element strategii bezpieczeństwa narodowego Polski, BELLONA, Warszawa 2011, publikacja wydana przy współfinansowaniu Ministerstwa Obrony Narodowej, s.39

[2] Tamże, s.39

[3] Jerzy Mościcki, Regulamin Walk Partyzanckich, Chałupnictwo "Zadra", Słubice 2003, s.7

[4] Tamże s. 7

[5] Jak i na odwrót

[6] Carlos Marighella, Mini Podręcznik Partyzanta Miejskiego, prywatny PDF, s.12

[7] Tamże. s.12

[8] Jerzy Mościcki, regulamin walk partyzanckich, s.20

[9] Józef Marczak, Ryszard Jakubczak, Krzysztof Gąsiorek, Hubert Królikowski, Działania nieregularne, s.66

[10]tamże. s.66

[11] Sun Zi, Sztuka Wojenna, tytuł oryginalny Bing Fa, tłum. i opr. R. Stiller, vis-a-vis etiuda, Kraków 2007,s.21

[12] Własnymi słowami streszczam tutaj dłuższy wywód z Mini podręcznika partyzanta miejskiego

[13] Zbiór artykułów wybrany i opracowany przez Leszka Grota, Geneza Powstania Warszawskiego 1944, dyskusje i polemiki, Wydawnictwo Ministerstwa Obrony Narodowej, Warszawa 1984 r. s. 124

[14] Tamże, s.126

[15] Inna sprawa, że ogólnie stosunki z ZSRR były problemem dla Polaków. Najlepszym dowodem na to są tragiczne dzieje Gen. Sikorskiego.

[16] Dane z książki Józefa Marczaka, Ryszarda Jakubczaka, Krzysztofa Gąsiorka i Huberta Królikowskiego, Działania nieregularne, s.31

[17] Niemal od początku okupacji

[18] Władysław Anders, Bez ostatniego rozdziału wspomnienia z lat 1939-1946, Bellona, Warszawa 2007, s.273

[19] A właściwie przede wszystkim

[20] Carlos Marighella, Mini podręcznik partyzanta miejskiego, s.22

[21] Władysław Anders, Bez ostatniego rozdziału, s. 272

[22] Zbiór artykułów pod redakcją Leszka Grota, Geneza Powstania Warszawskiego s.255

[23] Sun Zi, Sztuka wojenna, s.21

[24]tamże.s.21

[25]tamże. s.41

[26] Jerzy Mościcki, Regulamin walk partyzanckich, s.225

[27] Dane pochodzą z książki pod Redakcją naukową Piotra Matusaka, II Wojna Światowa, BELLONA, Warszawa, 2005r.

[28] Mowa zarówno o poległych, jak i zaginionych, jeńcach oraz rannych

[29]dokładnie dwa miesiące i trzy dni

[30] A nawet nie tyle, gdyż wszelcy polegli na terenie Warszawy w innym okresie nie liczą się do powstanie, lecz do pozostałych działań podziemnych

[31] Przypominam o posiłkach, które przyszły by zwalczać Powstanie

[32] Zbiór artykułów pod redakcją Leszka Grota, Geneza Powstania Warszawskiego, s.138

[33] WWW.teologia.pl patrz nie zabijaj

[34] Pomijam tutaj kwestie specyficzne takie jak Holocaust czy zbrodnie komunistyczne

[35] Z stąd inąd jednego z największych apologetów powstania

Licencja: Creative Commons
-1 Ocena