PiS i SP wolą koncentrować się na Smoleńsku, a przedtem zajmowały się lustracją. SLD i RP zajmują się atakowaniem Kościoła oraz emancypacją wszelakich mniejszości. Natomiast współrządzące PO i PSL w sumie nie zajmują się niczym. Jednocześnie zwykli ludzie zdają się mało zainteresowani gospodarką. Osoby, które próbują uczynić priorytetem dyskusję o problemach ekonomicznych, oskarża się (moim zdaniem niesłusznie) o amoralność. Że niby nie interesuje ich to, co związane jest z podziałem na dobro i zło, a jedynie nieistotne papierki. I właśnie temu postanowiłem poświęcić ten artykuł: pytaniu, czy naprawdę ekonomia jest neutralna aksjologicznie?
Oczywiście, jest neutralna w tym sensie, że ekonomiści w swych badaniach nie zajmują się wartościami. Mówią jedynie, że określone działania powodują określone efekty. Nie oceniają, czy te działania i efekty są dobre, czy złe. Jednak kiedy do diagnoz ekonomicznych dodajemy osądy wartościujące (co oczywiście jest wyjściem poza sztywne ramy tej nauki przyrodniczej) w stylu: „Skoro obniżenie podatków zwiększa majętność obywateli, to popieram obniżkę, gdyż chcę, aby ludzie byli bogatsi” – to wówczas można już mówić o etyce.
Oczywiście, zaraz usłyszymy głosy w stylu: „OK, jednak nie powinien pan zrównywać tych sądów z zasadami w stylu »nie kradnij«, »nie zabijaj« etc., gdyż te pierwsze dotyczą mniej ważnych spraw”. I tutaj rodzi się pytanie, czy na pewno mniej ważnych? Przecież zarówno „nie kradnij”, jak i „popieraj reformy podatkowe, które wzbogacą obywateli” odnoszą się do tego samego: do działań na rzecz poszanowania prawa naszych współbraci do wzbogacania się. Tak samo hasło „Nie zabijaj” odnosi się do tego samego, co „Popieraj reformę służby zdrowia, która zapewni jak największej liczbie ludzi dostęp do środków medycznych” – mianowicie do szacunku dla życia.
Zastanówmy się teraz nad tym, czy udzielanie pomocy materialnej bliźnim jest nakazem moralnym? Chyba wszyscy powiedzą, że tak. Jednak czy istnieje lepszy sposób udzielenia komuś pomocy niż reformy niwelujące biedę? Zapewne nie. Niemniej ludzie tej zależności często nie widzą.
Do czego zmierzam? Do ukazania, że od rządowych decyzji gospodarczych zależy los wielu ludzi. Ich warunki egzystencji, dobre samopoczucie, zdrowie, a nawet i życie zależą od polityki ekonomicznej państwa. Dobry przykład na potwierdzeniem tej tezy mieliśmy w Związku Radzieckim. Wielki głód na Ukrainie był efektem gospodarki planowej (zapewne, celowo źle planowanej, ale w tym wypadku nie ma to większego znaczenia) . Jak więc można mówić, że sprzeciw wobec tych błędów nie ma nic wspólnego z moralnością? Stalin tak samo mordował ludzi podczas tego głodu, jak i w łagrach. Do obydwu zbrodni należy przywiązywać taką samą wagę.
Nasza (europejska) kultura ma dwa główne źródła aksjologiczne. Pierwszym jest sokratejska (zdaniem niektórych badaczy – platońska) teoria cnoty, drugim nauka o miłości płynąca z Ewangelii. Obydwie nakazują dbałość o los współbraci. Również oświeceniowa filozofia, chociaż stała w opozycji do dawnych wartości, to tej jednej tezy nie podważyła. Co ciekawe, dalekowschodnia buddyjska nauka o współczuciu (Bodhicitta) również opiera się na tej zasadzie. Właściwe niemal wszystkie systemy etyczne zalecają nam działalność na korzyść innych.
Skoro wymieniłem tutaj Ewangelię, warto przypomnieć bardzo znany fragment z tej księgi: „…Łaknąłem, a daliście mi jeść, pragnąłem, a daliście mi pić…”. Mowa tutaj o najzwyklejszym zaspokajaniu cudzych potrzeb ekonomicznych (fragmentów dotyczących tej problematyki jest oczywiście w Nowym Testamencie więcej). Oczywiście, Jezus nie wyjaśnia, w jaki sposób mamy tego dokonać. Tutaj już musimy zdać się na samych siebie. Możemy pomóc komuś bezpośrednio, ale możemy też podjąć działania, które pośrednio zniwelują biedę. Zarówno w pierwszym, jak i drugim przypadku dochodzi do pewnej relacji ekonomicznej, z tym że w drugim jest to relacja polityczna. Oczywiście Ewangelia (wbrew temu, co twierdzą niektórzy) nie wyjaśnia nam, w jakim kierunku powinny iść reformy gospodarcze. Jednak można w niej odnaleźć poparcie dla interesowania się problematyką gospodarczą.
Chciałbym tutaj zwrócić uwagę na jedną rzecz. Politycy katoliccy (czy pisząc ogólnej, chrześcijańscy) głównie koncentrują się na sprawach obyczajowych. Gospodarka jest dla nich tematem drugiej kategorii. Czy jednak na pewno postawa, ograniczająca moralność do jednej kwestii jest zgodna z nauczaniem Chrystusa? Przecież nie mówił on w podanym powyżej cytacie: „zatrzymaliście parady równości”, „powiesiliście krzyż w sejmie”, „ zakazaliście in vitro”. Oczywiście są, też w Ewangelii inne fragmenty, które dotyczą spraw nie ekonomicznych (np. krytyka rozwodów), jednak po pierwsze ich ton jest już mniej ostry, po drugie bardziej dotyczą one własnego, życia niż kierowanie życiem innych („nie cudzołóż”, nie oznacza zabraniaj innym cudzołożyć), więc można mieć wątpliwości czy ich należy je włączać do polityki. Nie twierdzę, że problematyka obyczajowa w ogóle nie powinna być omawiana, jednak nie uważam ze musi być ona kwestię priorytetową dla osoby moralnej.
Czasami też słyszymy, żeby zamiast na gospodarce skupić się na patriotyzmie. Jednak czy dbanie o gospodarkę nie jest patriotyczne? Dla państwowca najważniejsze jest silne państwo, lecz żadne państwo nie będzie silne bez sprawnie działającej gospodarki. Narodowiec chce silnego narodu, ale przecież biedni ludzie nie stworzą silnego narodu. Gospodarka jest też jednym z elementów obrony niepodległości. Po pierwsze daje nam środki na armię. Po drugie pozwala nam utrzymać niezależność ekonomiczną.
Mało kto o tym dzisiaj pamięta, ale ekonomia wywodzi się bezpośrednio z etyki. Uchodzący za pierwszego nowożytnego ekonomistę Adam Smith był pierwotnie profesorem etyki. Według jego nauk relacje międzyludzkie opierają się na uczuciu sympatii (być może to, co miał na myśli lepiej by oddał termin współczucie). Czując do kogoś sympatię, pragniemy mu pomóc, a jednym z przejawów tej pomocy jest zaspokojenie jego potrzeb materialnych. I do tego potrzebna jest właśnie ekonomia. Należy tutaj zaznaczyć, że główny oponent Smitha, Karol Marks, nie porzucił aksjologicznych korzeni ekonomii. Wprawdzie nie pisał o samym współczuciu, ale zaznaczał, że jego system jest sprawiedliwy i korzystny dla zwykłych ludzi.
Na koniec chciałbym podać dwa przykłady. Oto pierwszy – dwóch ludzi dyskutuje nad problemem dawania jałmużny ubogim. Pierwszy twierdzi, że należy dawać, gdyż w ten sposób pomaga się im przetrwać. Drugi twierdzi, że jałmużna jest zapłatą za lenistwo i nieudolność i tylko demoralizuje ludzi. Jest to dyskusja o problematyce etycznej. Teraz drugi przykład – rozmowa o zasiłkach dla bezrobotnych: argumenty podobne. To przecież dyskusja o problematyce etycznej w takim samym stopniu.
Spór o to, jaka polityka gospodarcza państwa służy ludziom, będzie trwał jeszcze długo. Dla prawicy właściwym rozwiązaniem będzie wolny rynek, dla lewicy zaś państwowa opieka. Bez względu na to, kto ma rację, jest rzeczą oczywistą, że gospodarka decyduje o bycie całego społeczeństwa i to dużo większym stopniu, niż inne czynniki np. biologiczno-geograficzne (gdyby biologiczne-geograficzne były ważniejsze, wówczas społeczności gorzej zarządzane, ale bogatsze w surowce naturalne, posiadałby większy standard życia, a jak wiemy, tak nie jest). Dlatego stawianie problematyki gospodarczej na pierwszym miejscu w dyskursie politycznym jest całkowicie usprawiedliwione moralnie, jeżeli przy naszych wyborach ekonomicznych kierujemy się dobrem bliźnich i Państwa.