Data dodania: 2013-03-28

Wyświetleń: 1547

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Piłką nożną interesuję się już niemal dwadzieścia lat. To moja największa pasja. Jest to na tyle długo, żeby mieć swoje wyrobione zdanie na  temat i na tyle krótko, żeby z chęcią słuchać wypowiedzi topowych redektorów, Panów Borka i Kołtonia. Panowie redaktorzy w swoim autorskim programie pewnej stacji telewizyjnej obrali sobie za punkt główny krytykowanie ludzi związanych ze światem piłki i szukanie uszczypliwych zaczepek. Mimo wielkiego szacunku dla obu panów, taka forma była wbrew moim zasadom. Wychwytywałem tylko to, co uważałem za najważniejsze. Zawsze starałem sie szukać plusów i pozytywów. Podczas całej tej mojej dotychczasowej przygody z piłką pierwszy raz się zdarza, że mam podobne zdanie na ten sam temat co inni. Że to, w jakiej kondycji jest polska piłka, to już nawet nie dno, a głęboka depresja poniżej tego dna, gdzie ciężko szukać pozytywów. Tak ciężko, że nie będę więcej tego robił.


W tym elimnacyjnym dwumeczu z Ukrainą i San Marino nie było plusów, pozytywów, nawet optymizmu i rokowania na przyszłość. Przysłowie mówi, że nadzieja umiera ostatnia, ale wydaje mi się, że nawet ona już upadła. Od 1994 roku, tj. od czasu, kiedy zacząłem swoją przygodę z piłką, nie widziałem tak źle grającej reprezentacji. To był najgorszy mecz, jaki moje oczy kiedykolwiek widziały. Mając reprezentantów grających w dobrych ligach, dobrych klubach, którymi interesują się największe europejskie potęgi, gramy mecz, który przejdzie do historii, ale nie z powodu rangi i doniosłej chwili, lecz z powodu gry bez stylu, zaangażowania, bez chęci i honoru. Karygodne, żeby powoływać w dalszym ciągu kogoś takiego jak Boenisch. Wszystkie stracone bramki to finał niewłaściwych decyzji, a właściwie ich braku, Boenischa. Chłopak bez kondycji, daleki od formy z Euro 2012, gdzie mimo że wcześniej nie grał, wyglądał o klasę lepiej. W klubie gra za rzadko, żeby mógł być filarem w defensywie. Najgorsze jest to, że jego potencjalny zmiennik, Jakub Wawrzyniak to postać, która również nie budzi zaufania. W meczu z San Marino Wasilewski dołączył do Klubu Wybitnego Reprezentanta i byłbym za tym, aby już zaprzestał występów w kadrze. Kolejny przykład zawodnika, który w swoim klubie nie gra, a ma tworzyć filar defensywy. Zawinił przy drugiej bramce spacerując gdzieś w innym miejscu, niż toczyła się akcja Ukraińców. Glik dla mnie to zawodnik mało inteligentny. Typowy robotnik, któremu jak palcem nie pokażesz, to nie zrobi. Co do Piszczka i całego tego trio z Borussii, to oni kariery w kadrze nie zrobią. Nie doceniamy inteligencji przeciwnika. Nam się wydaje, że nikt nie wie, kto to Piszczek, kto to Błaszczykowski, kto to Lewandowski. Od czasów Smudy uważamy ich za naszą tajną broń. No, ale co to za tajna broń, skoro każdy nasz rywal wie, jak ta tajna broń działa i znajduje na nią sposób? Błaszczykowski z Ukrainą szarpał w swoim stylu, nawet asystował przy bramce Piszczka, ale od naszego kapitana wymagamy więcej. Pytanie moje brzmi, do czego potrzebny był nam Rybus? Lepszych nie było? Mierzejewski, Grosicki? Krychowiak nabiegał się, walczył, jak dla mnie, oprócz Boruca, najjaśniejsza postać w meczu z Ukrainą. Nie chciałem więcej Obraniaka w kadrze i uległem społecznej dyskusji na temat Majewskiego. Chłopak się wyraźnie podpalił. Waga meczu go sparaliżowała. Kilka dobrze bitych stałych fragmentów i nic poza tym. A Lewandowski? Równie dobrze możemy grać bez napastnika, bo pożytku z niego nie mamy żadnego. Kto to widział, żeby bramki zdobywali obrońcy i pomocnicy. A gdzie gwiazdor z Borussi? Będąc selekcjonerem zastanowilbym się nad dalszym zaufaniem dla Lewego. Widocznie nie jest pilkarzem stworzonym do gry w kadrze. 


Co do meczu z San Marino, to sam nie wiem czy się śmiać, czy płakać. Z amatorskim zespołem strzelamy pięć bramek, z czego dwie z karnego (jedną fuksem) autorstwa Lewadowskiego, dając rywalom w końcówce po błędzie obrońców szansę na strzelenie historycznej bramki. Beznadziejna gra, mnóstwo stałych fragmentów, po których nie było zagrożenia. Bez pomysłu, kopanina jakich mało, no i ten Lewandowski. Napastnik, który nie potrafi strzelić bramki z akcji. Przełamał sie po strzeleniu z karnego. Wstyd i obciach jakich mało. Europejskiej klasy napastnik, który miota się nieporadnie między barmanami, księgowymi i kelnerami. Po co nam ktoś taki w kadrze, co nie potrafi strzelić bramki w ważnym meczu, a strzela dwie amatorom z rzutu karnego? Dajmy szansę innym. Dość tego Pana w kadrze. Z meczu z San Marino można jedynie odnotować debiut Salamona, który może być w przyszłości filarem obrony.


Ciężko stwierdzić, z czego wynika tak słaba gra zawodników, którzy w swoich klubach odgrywają kluczowe role. Może to wina trenera. Poza prowadzeniem drużyn ligowych Fornalik nie pracował za granicą. Może przyczyna leży w braku wiedzy. Kadrowicze na co dzień pracują z dobrymi trenerami, w dobrych klubach, w silnych ligach. Może doświadczenie zawodowe zdobyte w naszej lidze to za mało, aby prowadzić zespół narodowy? Kadrze potrzebny jest ktoś z autorytetem, ktoś, kto jak będzie taka potrzeba, wstrząśnie tym zespołem. Fornalik sprawia wrażenie przestraszonego i zakompleksionego wśród graczy, którzy brylują w Europie. Nie jestem przekonany, czy jest w stanie czegokolwiek ich nauczyć. Może kadrowicze więcej potrafią niż on sam.


Prezes Boniek ma teraz ciężki orzech do zgryzienia. Zaufać dalej Fornalikowi czy poszukać jakiegoś zagranicznego szkoleniowca, póki wszystko nie jest do końca stracone? Osobiście wybrałbym drugą obcję. Nie chodzi mi tu o samą porażkę z Ukrainą, ale o jej styl, a właściwie brak stylu. Zwycięstwo z San Marino i gra naszych reprezentanów mnie nie przekonała. Nie wierzę również w poprawę gry w nastepnych meczach. Trzeba szukać zmian, póki nie jest za późno. Zamieńmy trenera na bardziej doświadczonego na arenie międzynarodowej. Wtedy przekonamy się, ile warte jest trio z Borussii, kto jest potrzebny kadrze, a dla kogo nie ma w niej miejsca.         

Licencja: Creative Commons
0 Ocena