Zakładano, że przy budowie stadionów pomogą pieniądze prywatnych inwestorów. Optymistyczne scenariusze przewidywały, że przyznanie Polsce tak ważnej imprezy sprawi, że inwestycje w Polsce będą kuszące dla inwestorów krajowych, a także zagranicznych. Oferty miały sypać się ze wszystkich stron, jednak jak do tej pory ofert inwestycyjnych jest niewiele. Gdańsk, który chce wybudować Baltic Arenę liczył głównie na wkład inwestorów, a w tej chwili władze miasta mają poważny problem.
Faktem jest, że przy budowie stadionów rozwinąć mają się bazy noclegowe, powstać mają ośrodki sportowe, mają pojawić się autostrady i drogi szybkiego ruchu, by umożliwić zarówno kibicom jak i zawodnikom wygodny dojazd i noclegi. Jest to niezbędne, by zawody mogły się odbyć. Niewątpliwie jeśli Polakom uda się zdążyć ze wszystkimi wyzwaniami to biznes w Polsce zacznie kręcić się szybciej. Dzięki autostradom nam – Polakom będzie wygodniej przy podróżowaniu po Polsce, a turyści zza granicy nie będą omijać naszego kraju szerokim łukiem. Nowe hotele i ośrodki sportowe również mogą w przyszłości przyciągać rzecze turystów i umożliwiać organizację kolejnych imprez na wielką skalę.
Pojawia się jednak pytanie co zrobić ze stadionami po imprezie? Kto będzie utrzymywał tak wielkie obiekty? Jeśli chodzi o Stadion Narodowy w Warszawie to z pewnością będzie on wykorzystywany do wielkich imprez i koncertów, które w stolicy są częstym wydarzeniem. Ale Arena Bałtycka może być problemem dla Gdańska. Koncerty w Gdańsku nie są częstym zjawiskiem, a Lechia Gdańsk nie przyciąga aż tylu kibiców, by udostępnianie stadionu na mecze Lechii było opłacalne.
Rzeczywiście kwestia Euro 2012 jest trudna i każdy może mieć inne zdanie na ten temat. Jeśli zdążymy to kibice będą zadowoleni, ale czy faktycznie gospodarka ruszy z miejsca?