Jako pierwszy przetłumaczyłem na język białoruski podstawy Nauki Przebudzonego: Cztery Szlachetne Prawdy, Szlachetną Ośmioraką Ścieżkę, Dhammapadę i inne - z języka białoruskiego korzysta bardzo mało osób. Wszystkie tłumaczenia na białoruski zrobiłem na podstawie polskich tłumaczeń. Znam tylko słowiańskie języki, polski jest mi bardzo bliski. Dziękuję polskim buddystom za tłumaczenia.
Muszę się przyznać, że nie lubię ostatnio dzielić się osobistymi doświadczeniami i osiągnięciami z innymi ludźmi. Ale raczej nie z tego powodu, że jestem egoistą, tylko z tego, że nie przynosi to za bardzo innym korzyści... ale o wszystkim po kolei.
Urodziłem się prawie po 9 miesiącach po zdobyciu Niepodległości przez Białorusinów. Rosnąc, zdobywałem każdą potrzebną mi wiedzę i odpowiedzi na wszystkie pytania, które mnie interesowały. Po ukończeniu szkoły spotkałem moją przyszłą żonę, joginkę, która zmusiła mnie do zastanowienia się nad pytaniem: kim jestem i co stwarza człowieka. Żona jest o 20 lat starsza ode mnie, czym bardzo lubię się chwalić przed innymi. Czyli obecnie ma 40, a ja 20 (wieku cielesnego tego żywota). Pamięta trochę swoje poprzednie żywoty, ja nic nie pamiętam... ale chcę opowiedzieć o tym pytaniu i jego odpowiedzi. Jakoś powiedziała mi, że człowiek jest takim, jakim jest po prostu od urodzenia. Ja się z tym nie zgodziłem i powiedziałem, że ogromne znaczenie ma wychowanie, rodzice, wpływ otoczenia itd., czyli faktycznie próbowałem wyjaśnić świat wewnętrzny zewnętrznym wpływem. Rozpaczliwie prosiłem ją o wyjaśnienia, ponieważ tym razem odpowiedź znajdowała się poza zwykłym (konceptualnym, "racjonalnym") umysłem.
Otrzymałem odpowiedź. Byłem wtedy sam na korytarzu akademika uczelni, na której studiowałem pierwszy semestr. Zobaczyłem światło wzdłuż korytarza. Ponieważ na tamten moment największy wpływ na mnie - jako najbardziej rozpowszechniona religia na Białorusi – miało chrześcijaństwo, mój umysł interpretował / nadał temu Światłu formę Boga i aniołków... jednak tak naprawdę widziałem po prostu Światło. Gdyby teraz to się wydarzyło ponownie, prawdopodobnie zobaczyłbym Buddę w lotosie :-)
Odpowiedź była prosta (nie mam na myśli słownej odpowiedzi): jestem duszą. Czułem to tak silnie, że nawet odczuwałem parę dni dyskomfort pomiędzy piersiami, chciałem wyjść z ciała. Później też miałem sny, wizję, opuszczałem ciało, miałem zdolność przekazywania energii przez ręce itd.
Obecnie jestem weganinem i buddystą. Dlaczego? Albo też dlaczego nie lubię opowiadać o osobistych doświadczeniach? Ponieważ możesz je przyjąć tylko na wiarę. Żadnej własnej duchowej wiedzy Ci nie dadzą. Inaczej jest z Nauką Przebudzonego.
"Nie wierzcie w jakiekolwiek przekazy tylko dlatego, że przez długi czas obowiązywały w wielu krajach. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że wielu ludzi od dawna to powtarza. Nie akceptujcie niczego tylko z tego powodu, że ktoś inny to powiedział, że popiera to swym autorytetem jakiś mędrzec albo kapłan lub że jest to napisane w jakimś świętym piśmie. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że brzmi prawdopodobnie. Nie wierzcie w wizje lub wyobrażenia, które uważacie za zesłane przez Boga. Miejcie zaufanie do tego, co uznaliście za prawdziwe po długim sprawdzaniu, do tego, co przynosi powodzenie wam i innym."