Już na samym początku zaznaczę, że cały artykuł dotyczy raczej tych mieszarek, które pracują na ręcznie dodanych synonimach, a nie automatów, które bez ładu i składu upchają wszystkie możliwe zamienniki, tworząc coś, czego nie można nawet nazwać tekstem.
Obecnie mieszarki tego rodzaju wspomagają SEO, ponieważ pozwalają na tworzenie dużej ilości unikalnych tekstów. Oczywiście mówiąc o unikalności, mam na myśli zmienność widzianą przez algorytmy Google, a nie unikalność dla użytkownika, który najczęściej i tak niewiele dowie się z takich artykułów. Mieszarki pozwalają tworzyć tanie teksty SEO, więc jest to jak najbardziej pole do ich wykorzystania.
Jutro jednak może nie wyglądać tak różowo. Unikalne czy nie, artykuły z mieszarek służą wpływaniu na rankingi wyszukiwarek, a tego Google nie lubi, w związku z czym pojawiają się algorytmy, które coraz skuteczniej obniżają przydatność synonimizowanych tekstów dla SEO. Jednak nie można się spodziewać, że skuteczne pozycjonowanie w Google będzie niemożliwe, nawet jeśli ktoś będzie korzystał tylko z mieszarek. Warunek jednak jest jeden. Długość tekstu musi się zwiększyć, a wartość merytoryczna wzrosnąć. To nie unikalność będzie dla Google najważniejszym czynnikiem, ale potencjalna przydatność takiego artykułu.
Zastosowanie mieszarek musi się zmienić. Dziś jeszcze wciąż jest sporo firm zajmujących się pozycjonowaniem, w których głównym, a czasem nawet jedynym narzędziem tworzenia tekstów są mieszarki synonimów. Tak być nie może. Mieszarki muszą przejąć rolę najwyżej wspomagającą. Zresztą całkowicie nie znikną, tak samo, jak nie zniknęły SWL-e. I one były na cenzurowanym, przez Google są tępione do dziś, ale nadal jako tako funkcjonują. Zwiększyło się jedynie ryzyko związane z ich stosowaniem i prawdopodobnie tak samo będzie z pseudounikalnymi tekstami z synonimami.