Często słyszę, że dzieci czegoś nie lubią -  że przepadają za czekoladowymi kulkami z mlekiem, parówkami, kolorowymi cukierkami i czekoladkami, a nawet nie chcą patrzeć w stronę płatków owsianych, świeżo wyciskanych soków warzywnych i tym podobnych rzeczy... Jak zatem do tego wszystkiego je przekonać?

Data dodania: 2012-05-02

Wyświetleń: 2273

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 2

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

2 Ocena

Licencja: Creative Commons

Anthony Robbins w jednej z moich ulubionych książek - "OBUDŹ w sobie OLBRZYMA" pisał, że człowiek podświadomie unika wszystkiego, co kojarzy mu się z ciepieniem, a lgnie do tego, co kojarzy mu się z przyjemnością.

- jeśli czegoś nie znamy, to nie wiemy, czy będzie nam to sprawiać przyjemność, czy przysparzać cierpień, dlatego często wolimy zapobiegawczo tego unikać;

- jeśli widzimy, że inni (a zwłaszcza bliskie nam, podziwiane przez nas osoby) z czegoś czerpią radość, to najcześciej mniemamy, że z nami będzie podobnie.

Z dziećmi jest tak samo jak z nami - dorosłymi.

Jeśli wszyscy wkoło dają im w nagrodę za dobre zachowanie cukierki, to wnioskują, że one są dla nich dobre.  A jeśli ktoś nagle zamiast czekoladowych kulek z mlekiem, nic specjalnie nie tłumacząc, serwuje im na śniadanie płatki owsiane z owocami, to grymaszą...

I mają do tego prawo. Są mądrzejsze niż nam się wydaje.

Najłatwiej jest iść na łatwiznę i zrobić dziecku na śniadanie parówkę - trudniej jest udusić jabłko, zorganizować dobrej jakości miód i przyrządzić płatki owsiane.

Najłatwiej jest kupić dziecku gotowy sok do picia - trudniej jest obrać parę marchewek czy jabłek i zrobić świeży sok, a później jeszcze posprzątać.

Najłatwiej jest pozwolić, żeby reklamy sterowały gustami naszych dzieci - trudniej jest zrobić "zabawę" z jedzenia cukinii. Samemu wytworzyć w dziecku pozytywne z nią skojarzenia i uczynić ją w oczach naszej pociechy bardziej atrakcyjną od cukierka, pomimo braku kolorowego opakowania z księżniczką czy samochodem.

Wiem coś o tym, bo sama mam małą, trzyletnią córeczkę.

To, jak żyją nasze dzieci w dużym stopniu zależy od tego, jak żyjemy my i od tego, ile mamy dla nich czasu.

Jeśli zmobilizujemy się do tego, żeby:

1. Wziąć kawałek kartonu i narysować na nim Spidermana lub Agatkę (z wyciąganym kotkiem z doklejonej do kartki kieszeni od fartuszka)

2. Narysować lub wydrukować na oddzielnych, małych karteczkach (lub dużych, pociętych przez dziecko na małe) różne produkty do jedzenia

3. Pokolorować zdrowe produkty, a odłożyć na bok te niezdrowe, o których szkodliwości inni ludzie często po prostu nie wiedzą i dlatego dają je dzieciom do jedzenia, ale dzieci, jak są mądre, to tych rzeczy nie jedzą, tylko dziękują za nie i chowają je do kieszeni :)

4. Przykleić na plakat z Agatką lub Spidermanem (w celu wyedukowania ich, podzielenia się z nimi tą tajnie strzeżoną wiedzą, dostępną tylko dla nielicznych) te wszystkie rzeczy wspólnie uznane za zdrowe.

5. Powiesić powstały plakat w widocznym miejscu i stale uzupełniać go czymś nowym, zamiast oglądać film lecący w telewizji. To na pewno wyjdzie naszemu dziecku i nam również na dobre.

A na koniec opowieść z życia wzięta - sądzę, że dodająca otuchy:

Po wyżej opisanej zabawie pojechałyśmy z Julcią na zakupy - idziemy przez market, a tu w pewnym momencie przed nami stos popularnych, bardzo lubianych przez dzieci czekoladek.

Na ten widok od razu pomyślałam, że bez zakupu, przynajmniej jednego opakowania, na pewno się nie obejdzie, a tu słyszę:

- Wow! Patrz mamo jaka góra (..."czekolad"..) - ludzie nie wiedzą, że one są niezdrowe, no nie? :)".

Licencja: Creative Commons
2 Ocena