Nadszedł ten wyczekiwany i wymarzony dzień – idziemy do Urzędu Miejskiego (jeszcze nie ufamy systemom internetowym lub chcemy widzieć fizycznie kto zajmuje się naszymi sprawami) i zakładamy firmę. Chwila ekscytującego dreszczyku – stajemy się „prezesem”.

Data dodania: 2012-04-30

Wyświetleń: 1586

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 2

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

2 Ocena

Licencja: Creative Commons

Radość i wielkie plany, które snuliśmy miesiącami, stają się realne. Mamy nazwę a dokumenty potwierdzające już zaledwie wciągu kilkunastu godzin – dziś tak szybko mamy wszystko załatwione. Chociaż nie do końca, bowiem jednak będą czekały nas jeszcze wizyty czy to w urzędzie Skarbowym czy w ZUS’ie ale to tylko formalności, które załatwimy bez kolejek (prawie).

Ale nie mowa o samym zakładaniu firmy lecz o jej wdrożeniu w świat biznesu.

Pierwsze dni są spokojne – każdy z nas liczy się ze wszystkimi kosztami i nie jest zaskoczony tym, że musi wykładać pieniądze i inwestować. Oczekiwanie na klienta nie jest intensywne bo zdajemy sobie sprawę, że potrzebna nam reklama . Zajmujemy się wyposażeniem naszego biura lub sklepu i jednocześnie wdrażamy projekt kampani promującej – bez tego ani rusz.

Nawet najbardziej prosty i najtańszy sposób reklamy może nam przysporzyć klientów. Nie będzie ich pewnie dużo na początku ale to wiemy.

Nasze biuro zapełnia się stopniowo gdyż mamy ograniczony budżet i jak nigdy dotąd liczymy każdą złotówkę. Wreszcie jednak po dwóch tygodniach dochodzimy do wniosku, że warto szybciej w pełni wyposażyć firmę, gdyż nie wprowadzimy wszystkich usług.

I tutaj zaczyna się najtrudniejszy etap. Koszty wzrastają a nasze plany pochłaniają coraz więcej czasu. O ile to tylko czas i zwiększona ilość przepracowanych godzin to jeszcze nie jest najgorzej. Odpoczniemy wreszcie gdy wyjdziemy na prostą.

Jednak i niestety to nie tylko czas i siły. To przede wszystkim coraz bardziej kurczący się portfel i znikoma ilość zleceń i klientów. Zaczynamy popadać w niepokój i sądzić, że może jednak źle zrobiliśmy i utopimy dorobek swojego życia oraz popadniemy w długi. To najgorszy stres przedsiębiorcy, szczególnie gdy dopiero zaczyna. Nie radzi sobie i nie ma wsparcia takiego jakby chciał.

Takich przedsiębiorców jest wiele i niestety większość popada w depresję na samym początku. Pierwszymi objawami są trudności z zasypianiem, nadmierna ilość wypitej kawy i co najgorsze „pustka” w myśleniu. Pomimo wielu fantastycznych pomysłów nie potrafimy ich skutecznie wdrożyć. To jakby wiedzieć co ma się robić ale nie móc ze względu na związane ręce „jak pies do łańcucha”.

Wtedy liczymy na szczęście i przede wszystkim na pojawienie się klienta strategicznego, który da nam zastrzyk usług dzięki którym wybrniemy z pogrążenia.

Niestety, klient nie pojawia się a Ci którzy dali nam „zarobić” to zaledwie cząstka oczekiwań i prognoz. Okazuje się, że nawet minimum założonego przed startem nie zostaje osiągane.

W takim wypadku potrzebujemy bardziej nawet niż pieniędzy – wsparcia osoby życzliwej i znającej się na branży. Czujemy, że jesteśmy osamotnieni.

Opisana całość wydarzeń w skrócie, dotyczy wielu z początkujących biznesmanów. Pomimo, że wiedzą już na samym początku, że taka kolej rzeczy czyli brak zarobku i stres od razu ich dotknie. Jednak dopiero gdy dochodzi do tego faktu, przekonują się, jak trudno tak naprawdę jest wyjść z „kokona”. Ten ból z czasem minie i nawet gdy zorientują się, że wydali więcej na założenie firmy niż przypuszczali to jednak z czasem nabierają werwy i pomysły oraz chęć działania wróci. Takim właśnie optymistycznym myśleniem wspierają się sami.

Ale co gdy to dłużej trwa i nagle braknie całkiem pieniędzy?

Na to pytanie trudno jest odpowiedzieć, chociaż wydaje się łatwe.

Pozostawiam więc czytelnikom do przemyślenia tej treści i zachęcam do komentarzy na temat. Być może to Wy potraficie skutecznie „podnieść na duchu” osoby, które słabo sobie radzą w biznesie.

Z mojej strony jedynie albo aż, proponuję aby zapisać początkowe działania i stres do „kosztów”. I tak nam się część „tego podatku” zwróci. Wreszcie gdy ten okres minie i zauważymy, że nadal pusto w portfelu ale klientów przybywa – to uwierzcie moi drodzy, że nie straszny nam będzie mały kredyt na przetrzymanie. Potem sami powiecie, że było warto działać. Podstawowym jednak warunkiem do tego spełnienia, jest pracowitość i ciągła wiara w swoje siły. Wtedy nawet gdy jesteśmy osamotnieni, to nas zauważą inni i pojawią się w odpowiedniej chwili.

Może to wydaje się zbyt proste – ale uwierzcie mi – prowadzenie firmy jest bardziej proste niż wykonywanie pracy na odpowiednim stanowisku…

Licencja: Creative Commons
2 Ocena