alkoholizm, czy da się z tym żyć? przemyślenia alkoholika na drodze ku wyzwoleniu z piekła nałogu, wywodzące się z sugestii napotkanych ludzi, fachowców w dziedzinie oraz własnych doświadczeń na ten temat

Data dodania: 2006-09-29

Wyświetleń: 11465

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 5

Głosy ujemne: 1

WIEDZA

4 Ocena

Licencja: Creative Commons

kto by chciał o sobie powiedzieć, że jego życie to całkowita, absolutna porażka?

każdy człowiek będzie się buntował na takie słowa, każdy będzie próbował odnaleźć te choćby cząstkę, wskazującą na bycie wciąż w obszarach normalności, będzie próbował wskazać to, czy tamto, wydarzenie bądź dokonanie, aby obronić swoją istotę człowieczeństwa, odszuka choćby iskrę, by móc znów rozpalić swój płomień życia, "naprawdę bardzo trudno przyznać się, że z kieliszkiem w ręku pozwoliliśmy się opętać zabójczej obsesji picia, od której już tylko Opatrzność może nas uwolnić"

ta zatrata siebie nie ma porównania z niczym innym, obłęd rozniecania wciąż na nowo tego samego płomienia, wciąż w tym samym palenisku wyssał z nas cała wolę zmiany sytuacji, beznadzieja i świadomość niemożności poradzenia sobie z alkoholizmem, przytłacza coraz bardziej

przyznanie się do bezsilności wobec alkoholu i niekierowania swoim życiem, wbrew pozorom, przynosi wyzwolenie i staje się przyczynkiem budowania zupełnie nowego, szczęśliwego i wartościowego życia, to właśnie taka kapitulacja pozwala nam się wyzwolić i odzyskać siły, ale dopóki nie nastąpi, głęboka i prawdziwa, niewiele się zmieni, a niekontrolowane pijaństwo będzie powracać, choroba alkoholowa, będzie się pogłębiać, a bezradność wzrastać, świadczą o tym doświadczenia alkoholików, liczonych w miliony istnień

zaufanie do siebie w walce z alkoholem, jest nic nie warte i może być tylko przyczyną kolejnego upadku, ponieważ każdy z nas wie ile znaczy, nawet najbardziej wytężona siła ludzkiej woli wobec podstępnej perfidii alkoholu i obłędu w jaki popadliśmy "tyrania alkoholu działa jak miecz obosieczny: najpierw zostaliśmy porażeni przez obłędną pokusę skazującą nas na przymus picia, a następnie przez fizyczne uczulenie prowadzące do ostatecznego samozniszczenia w miarę rozwoju choroby"

któż z nas potrafi oskarżyć siebie o rozsądek, skoro dopada nas to alkoholowe szaleństwo? alkoholicy, prawie nigdy, nie wracają do zdrowia o własnych siłach

dlaczego tak bezwzględnym warunkiem jest całkowita kapitulacja i absolutna abstynencja od alkoholu? po co jest konieczne poczucie osiągnięcia własnego dna?

ponieważ potrzebna jest zmiana dotychczasowego sposobu życia, a więc przyjęcie innych jak do tej pory postaw i zachowań życiowych, to dopiero pod pręgierzem nałogu zwracamy się po pomoc, i dopiero wtedy dowiadujemy się o skali naszego upadku, właściwie tylko wtedy mamy motywację do tych zmian i jeżeli jesteśmy skłonni naprawdę zrobić wszystko, by się uwolnić od tej jakże bezlitosnej obsesji, otrzymujemy szansę na wyzdrowienie lub umieramy w alkoholowym cierpieniu

trzeba jednak pamiętać, że jeżeli ktoś stał się alkoholikiem, kimś, kto utracił kontrolę nad ilością spożywanego alkoholu, to pozostanie takim do końca życia, gdyż jest to choroba nieuleczalna i pogłębiająca się, ale możemy ją powstrzymać, zaaresztować, poprzez zachowanie abstynencji od alkoholu, a dzięki rozwojowi osobistemu, duchowemu, możemy żyć tak, jak byśmy nigdy nie byli alkoholikami

a nawet nieco lepiej...

Licencja: Creative Commons
4 Ocena