Czy powołanie czwartej agencji ratingowej może wywrócić świat globalnej finansjery? Czy werdykty kolejnej agencji wpłyną na bezstronność wydawanych opinii. Musisz to przeczytać...

Data dodania: 2012-02-16

Wyświetleń: 2634

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

RatingCzy w chwili obecnej istnieje przestrzeń aby podwyższać ratingi państw. Niestety jedyne co można usłyszeć to, to że niektórzy przypomnieli sobie o pomyśle powołania europejskiej agencji ratingowej, która miałaby rozbić amerykański oligopol tych instytucji. Czy oby na pewno oligopol, bo jedna z trzech czołowych agencji - Fitch - należy do francu­skiego holdingu Fimalac. I jak dotąd wcale nie była bardziej łaskawa dla zadłużonych państw strefy euro, niż jej dwaj amerykańscy konkurenci. Jak zaczniemy mocniej wgłębić się w materię dojdziemy do wniosku, że jest też chińska agencja Dagong, która ocenia wiarygodność kredytową Paryża na A+, a więc o trzy stopnie niżej, niż S&P. Można zadać sobie pytanie dlaczego werdykty tej ostatniej nie są powszechnie śledzone przez inwestorów? Pomimo, iż jej przedstawiciele na każdym kroku podkreślają niezależność od chińskich władz, nikt w to jednak nie wierzy. Gdyby z inicjatywy Brukseli powstała nowa agencja ratingowa, zapewne spotkałby ją taki sam los. Mogłaby nawet wiarygodności Unii - tym razem nie tej wyrażonej symbolami, tylko tej rzeczywistej - zaszkodzić. Gdyby instytucja ta w swoich ocenach różniła się od werdyktów istniejących dziś agencji, trudno byłoby uniknąć wrażenia, że przed złymi wiadomościami Bruksela broni się podmienia­jąc posłańca. A gdyby się nie różniła, to jaki byłby cel jej istnienia? Histeryczne reakcje unijnych polityków są przejawem swoistej schizofrenii. Politycy zamiast zabrać się do ograniczania długu publicznego, na ostrzał wolą wystawiać agencje. No bo czym innym jak nie „kiełbasą wyborczą” a co za tym idzie zwiększaniem wydatków państwa, mogą przyciągać swoich wyborców. Krytyka skierowana wobec istniejących już agencji ratingowych, w połączeniu z planami powołania nowej agencji, sugeruje, że werdykty takich instytucji mają poważne znaczenie. A przecież ci sami politycy regularnie przypominają, że agencje nie są żadnymi wyroczniami, że popełniają błędy, że nie dysponują pełnymi danymi. I mają w tym sporo racji. Ot, choćby Francja - w dzień po utracie najwyższego ratingu - przeprowadziła udaną aukcję bonów skarbowych. Euro zaś, pomimo trwającego od dwóch lat ratingowego pogromu, wobec koszyka walut partnerów handlowych UE jest wciąż silniejsze, niż średnio w swojej historii. Nie powinno to dziwić: agencje w swoich decyzjach kierują się publicznie dostępnymi danymi ekonomicznymi i zapowiedziami reform, na które już wcześniej zareagowały rynki. Agencje ratingowe wciąż mają spore znaczenie, choć nie były w stanie poprawnie ocenić ani ratingu banku Lehman Brothers, ani Grecji. Ich wpływ jednak wynika tylko i wyłącznie z regulacji finansowych, takich jak wymogi uwzględnia ratingów przez fundusze emerytalne czy banki. A wymogi te są tworzone przez tych samych polityków, którzy dziś na potęgę agencji utyskują.

Czytaj więcej ...

Licencja: Creative Commons
0 Ocena