Gdy dowiedziałem się, że zostanę ojcem (a miałem już trochę informacji na temat szczepienia) postanowiłem, że prześledzę ten temat i sam wyrobię sobie swoją własną opinię, by móc podjąć świadomą decyzję. Większość informacji zarówno tych przemawiających za szczepieniem jak i tych przeciw szczepieniu można spokojnie znaleźć w internecie, różnych książkach (również dostępnych w internecie), ulotkach szczepionek, które czasami są do znalezienia w przychodni. Materiałów na podstawie, których można wyrobić sobie swoje własne zdanie jest ogrom. Jedyne, co trzeba zrobić to przestać podążać utartą ścieżką - „bo wszyscy tak robią” lub powtarzać jedyne słuszne prawdy a zdobyć się na odwagę i zacząć zgłębiać ten temat.
(źródło: http://www.eioba.pl/files/user26208/a157691/szczepienie-dzieci1.jpg}
Tak, więc zachęcam do nie wierzenia w ani jedno moje słowo z tego posta a jedynie samodzielne prześledzenie tematu, poszukanie różnych informacji własnoręcznie i wyciągnięcie własnych wniosków.
Może najpierw spróbuję zadziałać trochę na logiczne myślenie. Oficjalne informacje i powszechna wiedza mówi, że szczepimy siebie i swoje pociechy głównie po to by układ odpornościowy w naszym organizmie był sprawniejszy. Pierwsze dwie szczepionki, czyli przeciw żółtaczce typu B oraz gruźlicy, podaje się noworodkom już w drugiej dobie życia. I nic by w tym nie było dziwnego gdyby nie mały drobiazg, mianowicie układ odpornościowy, który w wyniku szczepienia ma lepiej działać zaczyna powstawać u nowo narodzonych dzieci między 7 a 14 dniem po urodzeniu. A więc pozostaje pytanie, „na jaki układ odpornościowy mają wpłynąć dwie pierwsze szczepionki”??? Warto zwrócić uwagę, że świadomie użyłem sformułowania "układ zaczyna powstawać", ponieważ on się rozwija przez kilka następnych lat i o ile moja wiedza mnie nie myli to układ odpornościowy buduje się przez całe nasze życie o ile wcześniej nie zaburzymy jego rozwoju. Dla porównanie powiem, że układ pokarmowy potrzebuje 6 miesięcy by rozwinąć się na, tyle aby mógł zacząć przyjmować inne pokarmy niż mleko matki, a po przez szczepienie ładujemy naszym pociechom istny mix neurotoksyn, pod pozorem wzmacniania układu, który tak naprawdę jeszcze nie zaczął powstawać. Czy to jest rozsądne?
Kolejna kwestia to fakt, że kiedyś zanim powszechna wiedza na temat szczepień się rozprzestrzeniła dzięki internetowi miedzy innymi to największy odsetek wśród dzieci nieszczepionych pochodził z rodzin lekarzy. Dziwne – prawda??? Dla przykładu podam wypowiedź lekarza, która pochodzi z gazety wyborczej a którą odnalazłem w internecie:Wirusolog się nie szczepi - „Doc. Gut przeciw grypie się nie szczepi. - Nie ma szczepionki, która nie daje powikłań - mówi. - Od drobnych jak alergie, po poważniejsze, których nawet nie łączymy ze szczepionką. Każdy musi sam dokonać wyboru.” Włodzimierz Gut, wirusolog z Państwowego Zakładu Higieny w Warszawie, Gazeta Wyborcza, 04.10.2005 r.
Gdy tak czasami mówię innym, jaką wraz z żoną podjęliśmy decyzję, spotykam się ze stwierdzeniem, że moje dzieci są zagrożeniem społecznym. Pomyślmy chwilę, według tego, co nam się mówi na temat szczepień to one zabezpieczają przed chorobą (a przynajmniej powinny), czy tak? A więc dziecko szczepione powinno posiadać wyższą odporność – prawda??? Moje dziecko, nieszczepione, powinno natomiast mieć niższą odporność. A więc w tym momencie, jeśli któreś z tych dzieci będzie chore to, które (szczepione czy to nieszczepione) jest większym zagrożeniem dla drugiego??? Jeśli moje nieszczepione dziecko „rozsieje zarazki” to przecież szczepione dziecko ma wyższą odporność i nie powinno nic złapać. I analogicznie jest w drugą stronę, jeśli to szczepione dziecko będzie „rozsiewać zarazki” to moje nieszczepione dziecko powinno niemal natychmiast od niego coś złapać. To, jakim cudem moje nieszczepione dzieci mogą stanowić zagrożenie??? No chyba, że same dla siebie!!!
Teraz może jedno pytanie zainspirowane znajomą osobą z forum o imieniu Iwona. Pytanie to brzmi następująco: Czy podalibyście swojemu dziecku rtęć? O szok rtęć, swojemu dziecku – nigdy – prawda??? To tak dla wyjaśnienia, znaczna część szczepionek dostępnych w Polsce a przynajmniej tych refundowanych zawiera thimerosal, który składa się w 50% z etylortęci. Mówiąc krótko, po przez swoją niewiedzę właśnie podajecie dziecku rtęć.
Czy jest to szkodliwe??? No cóż, zacytuję może to, co ma na ten temat do powiedzenia Profesor Maria Dorota Majewska: „Ilość organicznej rtęci, na którą eksponowany jest człowiek, uważana za bezpieczną przez EPA (Environmental Protection Agency), wynosi 0,1 μg/kg/dzień (http://www.epa.gov/iris/subst/0073.htm), podobne są normy europejskie. Natomiast łączna jej ilość, którą jednorazowo wstrzykiwano niemowlętom w 3 szczepionkach - DTP, Hib i Hep B - wynosiła 62,5 μg, co dla 5-kilogramowego niemowlęcia 125 razy przekraczało bezpieczne dawki.” Sami sobie teraz odpowiedzcie.
Kolejna sprawa to maskowanie ewentualnych powikłań, również tych odległych poprzez podawanie szczepionek najszybciej jak się da. U nas podaje się szczepionki niemal od razu po urodzeniu dziecka. Jak w takiej sytuacji można określić czy dziecko było chore lub zdrowe przed szczepieniem??? Dla przykładu w Japonii szczepienia zaczynają się, gdy dziecko ukończy dwa lata. W tym wieku z pełną odpowiedzialnością można określić czy ma autyzm, czy jest nadpobudliwe i tak dalej. A jak dokonać takiej obserwacji u noworodka??? Jak to jest, że wyniki badań dzieci szczepionych i nieszczepionych pokazują zupełnie inny obraz niż powszechnie się przekazuje rodzicom dzieci. Za dowód nie stanowią wyniki badań, przeprowadzonych w ramach projektu Cal-Oregon, sponsorowanego przez Generation Rescue. W ramach tego programu przeprowadzono ankietę pośród rodziców szczepionych i nieszczepionych amerykańskich dzieci. Ankieta objęła 17 674 dzieci, a jej wyniki wykazały, że: • Pośród dzieci szczepionych było o 120% więcej przypadków astmy.• Pośród szczepionych chłopców było o 317% więcej przypadków ADHD.• Szczepieni chłopcy o 185% częściej wykazywali zaburzenia neurologiczne.• Szczepieni chłopcy o 146% częściej zapadali na autyzm. Tylko 20% dzieci objętych ankietą to dziewczęta. Pełne informacje na temat wspomnianej wyżej ankiety znajdują się na stronie: www.generationrescue.org/pdf/survey.pdf .
Tak naprawdę jest bardzo wiele wątpliwości na temat szczepień i to zarówno natury zdrowotnej jak i etycznej. Chcąc to wszystko opisać pewnie bym książkę „spłodził”. Jednak na koniec serdecznie zapraszam do zapoznania się z krótkim PDF-em, stworzonym przez wiele osób mających swoje zdanie, co najmniej odmienne od powszechnego na temat szczepień. Głównym zadaniem tego krótkiego e-booka jest nakłonić jego czytelników do zadawania pytań sobie jak i lekarzom, którzy często tak bardzo nas przekonują do wykonywania szczepień.