Nowa matura a studia
Nie od dziś wiadomo, że przedmioty ścisłe sprawiają maturzystom problemy – głównym winowajcą w tym roku ma być obowiązkowa matematyka. Okazuje się jednak, że mało który maturzysta, który jej nie zdał, obwinia sam siebie za lenistwo, niesystematyczność czy roztargnienie. Większość uczniów uważa, że są po prostu „ urodzonymi humanistami” bez żyłki do matematyki. Czy jeszcze kilka-kilkanaście lat temu więcej młodych ludzi miało zacięcie matematyczne, skoro zdawalność była wyższa? Oczywiście, że nie. Niemniej nie jest to artykuł poświęcony arkanom polskiej edukacji tylko temu, czy wszyscy maturzyści muszą iść na studia i skończyć je, bo naprawdę warto czy dlatego, że „ wypada”.
Nowa matura to przepustka na wymarzony kierunek studiów – dziś o przyjęciu lub nieprzyjęciu kandydata decyduje konkurs świadectwa maturalnych. Jeśli maturę zda się źle, dostęp na dane studia może być niemożliwy. Czasem niektóre kierunki studiów są tak oblegane, że nawet przy nieźle zdanej maturze, nie sposób się nie dostać, gdyż kandydaci z bardzo wysokimi notami zajmą wszystkie miejsca. Co wybierają maturzyści, chcący zdobyć wyższe wykształcenie? Ano, poza kierunkami pożądanymi i perspektywicznymi, jak budownictwo, informatyka czy mechanika, najczęściej wybierane są kierunki uważane za taśmy produkujące bezrobotnych. A jakich kierunkach mowa? Najwięcej bezrobotnych jest po pedagogice, niemniej po politologii, europeistyce, stosunkach międzynarodowych, zarządzaniu, historii, archeologii itp. Maturzyści dążąc do studiowania kierunku zgodnego z zainteresowaniami i aspiracjami, są godni pochwały, ale jest ich... mało. Wielu żaków idzie na dość proste studia, aby po prostu zdobyć dyplom i... stanąć w kolejce w Urzędzie Pracy. Ponadto niechęć maturzystów do matematyki zemści się na nich podczas studiowania – na większości kierunków jest bowiem statystyka czy logika, których zaliczenie jest obowiązkowe. I tu student będzie tłumaczył się „ humanistyczną naturą”? To zwykłe lenistwo, bo każdy, naprawdę każdy, jest w stanie zrozumieć matematykę na tyle, by na maturze uzyskać wymagane 30% a potem zdać statystykę.
Czy warto studiować?
To bardzo trudne, ale niesłychanie aktualne pytanie. Czy lepiej po studiach mieć dyplom i nie mieć pracy lub pracować poniżej swoich kwalifikacji za głodową pensję, czy ukończyć szkołę zawodową i mieć w ręku pożądany na rynku fach? Niełatwo zdecydować. Nie każde studia bowiem produkują bezrobotnych, nie każda zawodówka gwarantuje pracę. Złotym środkiem byłoby ukończenie studiów i szkoły zawodowej jednocześnie, ale jest to trudne do wykonania. Poza tym dzisiejsza młodzież w dużej części chce pracować umysłowo, najlepiej od razu po studiach na kierowniczych stanowiskach. Co jest więc nie tak z dzisiejszym światem, że tak trudno orzec, czy warto studiować? Niestety nastały takie czasy, że dziś niemal każdy może skończyć studia (choć go nie interesują, nie ma aspiracji, potrzeb ani predyspozycji) i potem dyplom można w zasadzie oprawić tylko w ramki. Są oczywiście studencki ambitni, którym udaje się zrobić karierę, ale nasz rynek pełen jest magistrów i licencjatów, którzy tak naprawdę nic nie umieją i nic nie robią.
Mimo dobrych chęci wpis jednak dotyczy sytuacji w kraju i nie odpowiada na postawione w tytule pytanie. Są na bowiem dwie odpowiedzi – tak i nie – i każda ma tyle samo zwolenników, co przeciwników.
W życiu nie brakuje trudnych decyzji do podjęcia, ale jedna z nich może mieć ogromny wpływ na Twoją przyszłość zawodową. Czy lepiej wybrać kursy zawodowe czy tradycyjne studia? Ta kwestia często budzi kontrowersje i wątpliwości.