Nawet osoby inteligentne, wykształcone, dojrzałe, gubią się na drogach swojego życia. Potrzeba nam zatrzymywać się i powracać do myślenia, a może nauczyć się myśleć, sięgając do Księgi dającej prawdziwą mądrość, prawdziwego podręcznika bycia dobrą żoną, dobrym mężem, dobrym ojcem, matką - do Biblii, i modlić się do Ducha Świętego o światło.
Przesuwają się w mojej pamięci obrazy ze spotkań z małżeństwami, z którymi rozmawiałam w ostatnim czasie.
Żona skarżąca się, że nie jest już w stanie czuwać nad wszystkim: dzieci, dom wraz ze wszelkimi od dawna czekającymi na naprawę usterkami...
Mąż, który nie rozumie, dlaczego jego żona nie pragnie jego bliskości. Ona weszła w rytm coraz większej ilości obowiązków, przejmowanych często również od męża (bo on ma dwie lewe ręce - jak sam bez problemu stwierdził, usprawiedliwiając brak działania). Według męża, to żona powinna zrobić dla niego listę spraw do załatwienia. Dla niej to jeszcze jeden obowiązek, którego musi podjąć się sama.
Czego tak naprawdę pragnęła żona? Chciałaby, żeby mąż był głową rodziny (nawet jeśli nie umie naprawiać sprzętu domowego, to mógłby o tym pomyśleć i zorganizować naprawę), kimś, kto ją wesprze w trudnych sytuacjach, kto weźmie na siebie część codziennych trosk i kłopotów. Kobiety pragną mieć mężów, a nie dużych chłopców. Jestem świadkiem wielu dyskusji o tym, czy w ogóle można przypisać konkretne role mężczyźnie i kobiecie. Przewodzenie rodzinie jest zdecydowanie zadaniem męża. Nawet jeśli żonie wydaje się, że on robi to nieudolnie, powinna pozwolić mu działać.
Sama na tym dobrze wyjdzie, bo mąż, który poczuje się odpowiedzialny i doceniony przez żonę, będzie coraz lepiej wypełniał swoją rolę, służąc rodzinie, a żona nie będzie sfrustrowana nadmiarem odpowiedzialności, która zabija w niej radość życia. Mamy istotną wskazówkę zawartą na stronach Ewangelii: "Żony, bądźcie poddane mężom, jak przystało w Panu. Mężowie, miłujcie żony i nie bądźcie dla nich przykrymi"