Co jeszcze kochać mam w jesieni? Co w niej nowego znaleźć mogę? Ptaki – krzyczące ponad ziemią, Mgłę, Dzikich głogów chłodny ogień…. I niebo – nocą głębsze, szersze… W nim – migotliwych gwiazd cekiny. Park… I… Alicjo – Twoje wiersze Wpisane w owoc jarzębiny… Nawisłe, ciężkie deszczem chmury, Zrudziały las, a nad nim Śnieżka. Okna mieszkania Twego, w którym Ktoś nieznajomy dzisiaj mieszka. Jesień… Godzina zmierzchu szara, Która na dachach deszcz rozpina… Spóźnione skrzypce… Flet… Gitara… Melodia, którą zapominam… ** oni nie śpią to nie sen skleja zmęczone światłem świec powieki pukają do ciemnych okien przytulają blade twarze na dnie snu zapalają migotliwe płomyki udręki szepczą w nas wołają ze starych fotografii wierszy niedokończonych jak ostatni oddech słów niedopowiedzianych w pośpiechu pożegnań żyją jeszcze w nas dotkliwie niepewni jutra ubrani bananie w tuje i chryzantemy oni nie śpią odchodzą od nas po ścieżce księżycowego blasku w szelest spadających liści w zwiędłość kwiatów nie słyszą wołań obojętni nawet na obietnicpamięci odchodzą ślepi głusi nieczuli umarli *** idę przez park spadają liście złociste kruche poematy ostatnie ciepłe iskry dnia na ławce cień a obok kwiaty i wiatr jak skrzypek w lipach gra w chmur kłębowisku śnieżka znika w kolorach z płócien breugla las we mnie już chłód jest października październik to pożegnań czas idę przez park spadają liście ptak okruch słońca w dziobie niesie na ławce cień odpływa dzień idę przez park w cieplicach jesień |
Licencja: Creative Commons