Wiersz albo broni się sam, albo jest po prostu kiepski i szkoda na takie pisanie czasu i papieru... O ile w przypadku artykułów i notatek prasowych wstęp ma jakieś uzasadnienie, to w przypadku wiersza taki wymóg staje się całkowicie bezsensowny...

Data dodania: 2011-03-16

Wyświetleń: 2713

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 4

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

4 Ocena

Licencja: Creative Commons

Co jeszcze kochać mam w jesieni?
Co w niej nowego znaleźć mogę?
Ptaki – krzyczące ponad ziemią, 
Mgłę, 
Dzikich głogów chłodny ogień….
I niebo – nocą głębsze, szersze…
W nim – migotliwych gwiazd cekiny.
Park…
I… Alicjo – Twoje wiersze
Wpisane w owoc jarzębiny…

Nawisłe, ciężkie deszczem chmury,
Zrudziały las, a nad nim Śnieżka.
Okna mieszkania Twego, w którym
Ktoś nieznajomy dzisiaj mieszka.

Jesień…
Godzina zmierzchu szara, 
Która na dachach deszcz rozpina…
Spóźnione skrzypce…
Flet…
Gitara…
Melodia, którą zapominam…

**
oni nie śpią
to nie sen
skleja zmęczone światłem świec powieki
pukają
do ciemnych okien
przytulają blade twarze
na dnie snu
zapalają
migotliwe płomyki udręki
szepczą w nas
wołają ze starych fotografii
wierszy
niedokończonych
jak ostatni oddech
słów 
niedopowiedzianych w pośpiechu pożegnań
żyją jeszcze w nas
dotkliwie niepewni jutra
ubrani bananie
w tuje i chryzantemy

oni nie śpią
odchodzą od nas
po ścieżce księżycowego blasku 
w szelest spadających liści
w zwiędłość kwiatów
nie słyszą wołań
obojętni
nawet na obietnicpamięci
odchodzą
ślepi
głusi
nieczuli

umarli

***

idę przez park
spadają liście
złociste
kruche poematy
ostatnie ciepłe iskry dnia
na ławce cień
a obok kwiaty
i wiatr
jak skrzypek
w lipach gra

w chmur kłębowisku śnieżka znika
w kolorach z płócien breugla las
we mnie już chłód jest października
październik to pożegnań czas

idę przez park
spadają liście
ptak 
okruch słońca w dziobie niesie
na ławce cień
odpływa dzień

idę przez park
w cieplicach jesień 
Licencja: Creative Commons
4 Ocena