Joga i medytacja to metody  sprawdzające się doskonale w autoterapii depresji. Są doskonałym uzupełnieniem leczenia konwencjonalnego i psychoterapii, co potwierdzają dotychczasowe badania naukowe. Obie metody są w Polsce wciąż zbyt mało poznane i niedoceniane jako narzędzie terapeutyczne.

Data dodania: 2011-03-12

Wyświetleń: 5402

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 2

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

2 Ocena

Licencja: Creative Commons

Zima powoli mija. Dla tych, którzy cierpią na depresję związaną z brakiem światła, zaświecił wiosenny promyk nadziei. Przetrwali jeszcze jedną próbę. Luty jest zwykle najtrudniejszym czasem dla osób uzależnionych od słońca, później już jest z górki. Aż do następnego roku. Inni chorzy na depresję, których zaburzenie nie zależy od ilości światła, nadal cierpią.

Depresja to nie chwilowy smutek, foch, znudzenie czy lenistwo. To poważna choroba psychiki, zagrażająca obecnie co czwartej osobie na świecie. Dopiero od niedawna traktowana bardziej serio. Dotąd lekceważono problemy osób z depresją, a sami chorzy wciąż obawiają się lub zwyczajnie nie mają siły szukać pomocy. Zwykle próbują jakoś funkcjonować, tak długo jak są w stanie, udając przed sobą i otoczeniem, że wszystko jest w porządku. Chorują na pozornie niezwiązane z depresją choroby, cierpią na nieustającą grypę, bóle głowy, bezsenność, zaburzenia trawienia. Stale są na zwolnieniu pracy czy ze szkoły, unikają ludzi i wszelkiej aktywności. Chowają się w swojej jaskini, co wcale nie umniejsza cierpienia będącego ich udziałem. Depresja to nieukojony ból istnienia i całkowity brak sił, by cokolwiek z tym zrobić. Chory nie wierzy, że zmiana jest możliwa i nie widzi w niczym sensu. Nie jest w stanie „się pozbierać”, po prostu nie ma na to energii. Czasem cierpienie jest tak wielkie, że prowadzi do odebrania sobie życia.

Medycyna dostrzegła w końcu ogrom problemu. Stopniowo społeczeństwo również zaczyna go dostrzegać, depresja powoli przestaje być tematem tabu, a wizyta u psychiatry czy psychologa powodem do wstydu. Depresja jest diagnozowana zwykle wtedy, gdy chwilowe obniżenie nastroju nie mija, pogarsza się lub dochodzą objawy somatyczne, spowolnienie, wycofanie. Z badań wynika, że jednym z powodów depresji są zaburzenia chemii mózgu. Leczenie konwencjonalne polega głównie na podawaniu leków wyrównujących te zaburzenia i psychoterapii. Wielu chorych boi się leków psychotropowych i ewentualnych uzależnień z nimi związanych, problem ze współczesnymi lekami jest też taki, że nie działają od razu, trzeba je brać przez kilka tygodni, by odczuć wyraźną poprawę. Czasem jednak farmakoterapia jest niezbędna, jak na przykład w ciężkiej depresji, gdzie występuje zagrożenie życia. W każdym przypadku depresji pomocna jest psychoterapia. Depresja jest uleczalna, ale każdy, kto kiedykolwiek na nią cierpiał, powinien żyć uważnie i unikać okoliczności, które ją poprzednio wywołały.

Coraz częściej jako terapie uzupełniające w leczeniu depresji stosuje się metody niekonwencjonalne. Joga, medytacja, uzdrawianie, hipnoterapia, leczenie ziołami, akupunktura i akupresura, aromaterapia i terapia kolorami stosowane razem lub z osobna przynoszą wymierne pozytywne rezultaty. Zajmę się tu bardziej szczegółowo zastosowaniem medytacji i jogi, a konkretnie jej łagodnej wersji, Somayog, w usuwaniu objawów depresji.

Medycyna konwencjonalna nie podejmuje wcale, lub bardzo rzadko, kwestii energii życiowej, opisywanej przez uzdrowicieli, joginów i nauczycieli duchowych z całego świata (joga stosuje sanskrycki termin prana). Prawdopodobnie z tego względu, że nie istnieją urządzenia, pozwalające bez niedomówień zbadać i zmierzyć pranę i jej przepływ w żywych organizmach i poza nimi. Stąd biorą się spektakularne niekiedy osiągnięcia medycyny niekonwencjonalnej w pracy z chorobami uznawanymi za „nieuleczalne”, ponieważ nie poddaje ona w wątpliwość istnienia i znaczenia prany dla zdrowia żywej istoty. Wiedza ta istnieje od tysiącleci, lecz nauka ma trudność ze stworzeniem odpowiedniego „szkiełka i oka”, które umożliwiłoby jej weryfikację. Z tego względu lekarze mają związane ręce, nawet jeżeli intuicyjnie przeczuwają problem, bo nie mogą tak zwyczajnie powiedzieć pacjentowi, cierpiącemu pomimo dobrych wyników badań, że jego stan praniczny wymaga pomocy. Tymczasem depresja zawsze związana jest z niedoborem lub niewłaściwym obiegiem prany w ciele. Mądry lekarz ominie ograniczenie swojej profesji i zaleci pacjentowi np. jogę lub zabieg uzdrawiania jako uzupełnienie terapii. Tak dzieje się coraz częściej - na szczęście, bo dopiero współpraca lekarzy ze specjalistami medycyny niekonwencjonalnej zapewnia pełne spektrum możliwości terapeutycznych.

Dlaczego akurat joga? Praktyka jogi, konkretnie hatha-yoga, jest pracą z ciałem fizycznym, która usprawnia krążenie prany w kanałach energetycznych i powoduje uzupełnienie jej niedoborów. Poszczególne asany wpływają też na konkretne centra nerwowe i organy wydzielania wewnętrznego, co umożliwia pośrednią kontrolę nad elektrochemicznymi procesami w organizmie. Badania naukowe przeprowadzone w Stanach wykazały, że wykonywanie asan stymuluje wydzielanie neurotransmiterów odpowiedzialnych za stan spokoju i dobry nastrój, których poziom jest obniżony w depresji. Okazuje się, że asany są w tym względzie dużo bardziej skuteczne niż inne rodzaje aktywności fizycznej, takie jak spacery czy gimnastyka. Joga wyrównuje także poziom hormonów, których zaburzenia mogą pogarszać stan osoby z depresją.

Nieodłącznym elementem jogi jest praca z oddechem, obecna w każdej asanie jako świadomość oddechu, lub jako odrębna praktyka, zwana pranajamą. Pranajama oznacza rozprzestrzenianie prany, ponieważ wdychamy nie tylko tlen. Z każdym wdechem do naszego ciała wnika prana, energia życia. Oddychanie jest tożsame z życiem: im pełniejszy oddech, tym więcej wchłaniamy energii, której potrzebujemy na procesy życiowe. W depresji oddech jest powierzchowny, być może to jest przyczyną niedoboru energii… Oddech jest także potężnym narzędziem pracy z emocjami, a techniki oddechowe mają bardzo silny wpływ na samopoczucie. Wynika to z faktu, że inaczej oddychamy w poczuciu szczęścia, inaczej w stresie lub w głębokim smutku. Każdy z tych sposobów oddychania wpływa w określony sposób na chemię mózgu. Kiedy umiemy świadomie oddychać, możemy samym tylko oddechem wywołać stan radości i równowagi. Joga uczy sterowania oddechem nie tylko w celu chwilowej poprawy samopoczucia. Celem jogi jest trwały spokój umysłu, co zakłada perfekcyjną pracę mózgu i optymalny poziom wszystkich substancji odpowiedzialnych za nastrój. ”Yogash chitt vritti nirodhah” mówi Patanjali w Jogasutrach. Joga jest wyciszeniem fal umysłu – dzieje się to wtedy, gdy świadomość przestaje identyfikować się z myślami i emocjami a umysł jest nieporuszony jak tafla spokojnego oceanu. Poprzez połączoną praktykę oddechu, asan i medytacji jogin uczy się osiągać ten stan, opisywany jako stan absolutnego szczęścia.

Lekka depresja jeszcze pozwala na względnie aktywne życie. Ta aktywność jest co prawda obniżona, lecz chory jest w stanie wykonywać codzienne czynności, pracować i do pewnego stopnia utrzymywać kontakty z ludźmi. Wszystkie te działania są jednak pozbawione głębszej motywacji i towarzyszy im poczucie zmęczenia i braku radości. Mogą występować zaburzenia somatyczne, bezsenność lub uczucie smutku i bezsensu, lecz w stopniu wciąż pozwalającym na lekki wysiłek fizyczny.

W lekkiej i umiarkowanej depresji możliwa jest delikatna praca z ciałem i oddechem oraz medytacja. Somayog jest idealną metodą pracy z ciałem dla osób z depresją, ponieważ odwołuje się do poczucia przyjemności jako informacji zwrotnej, a depresja objawia się zwykle trudnością w odczuwaniu jakiejkolwiek przyjemności. Ćwiczenia są lekkie, nie wymagają dużego nakładu energii (której w depresji najbardziej brakuje), wykonywane są głównie w pozycji leżącej lub siedzącej i natychmiast przynoszą odczuwalny efekt, co wpływa motywująco. Praktykujący uczy doznawania się radości życia od nowa, krok po kroku,  poczynając od przyjemności ze sprawnie wykonanego ruchu czy relaksującej pozycji, stymulując układ nerwowy uczuciem miłego rozciągania i nieforsownym wysiłkiem. Koncentracja na informacjach z ciała, która jest istotnym elementem metody Somayog, umożliwia zagłuszenie mentalnego chaosu, zjadającego energię osoby w depresji. Jednoczesna praktyka świadomego oddychania wpływa na pracę mózgu, wycisza i głęboko relaksuje, co w depresji jest stanem niemalże nieosiągalnym. Depresja wbrew pozorom odczuwana jest jako wewnętrzne silne napięcie, protest przeciwko nieznośnej rzeczywistości, więc chwilowe odpuszczenie oporu, zaufanie do procesu i akceptacja aktualnej chwili jest bezcennym doznaniem.

Ciężka depresja przejawia się poważnymi zaburzeniami funkcjonowania – chory niekiedy nie jest w stanie wykonać podstawowych codziennych czynności i wymaga stałej opieki, jest zobojętniały, spowolniony, zwykle odczuwa lęk, nieraz rozważa (albo podejmuje) próbę samobójstwa. Poziom prany osoby w głębokiej depresji jest tak niski, że tylko nie posiada ona wystarczającej ilości energii, aby samodzielnie funkcjonować, lecz nie ma siły na jakąkolwiek aktywność, szczególnie fizyczną. Taki człowiek nie jest w stanie sam sobie pomóc, jeżeli nie zna żadnej techniki, umożliwiającej uzupełnienie niedoboru energii. Jakakolwiek aktywność fizyczna może być dla niego zbyt dużym wyzwaniem. Wtedy pozostaje praca z oddechem i medytacja. W niektórych przypadkach nawet praca z oddechem wymaga zbyt dużo energii (depresja pogarsza zdolność koncentracji, więc próba skupienia się na oddechu może okazać się niewykonalna), wtedy pozostają podstawowe techniki medytacji.

Medytacja jest czynnością stricte mentalną, lecz wpływa bardzo silnie na ciało fizyczne. Stan medytacji (nie mylić ze stanem głębokiego relaksu) może zastąpić sen. W tym stanie EEG fal mózgowych przypomina zapis stanu głębokiego snu, z tym, że osoba medytująca jest świadoma. Może skutecznie reagować na bodźce z zewnątrz, co nie ma miejsca w przypadku osoby śniącej. Jednocześnie uzyskuje stan tak głębokiej regeneracji, że może zrezygnować ze snu lub wydatnie go ograniczyć bez szkody dla zdrowia i jakości życia, jak to ma miejsce w przypadku niektórych zaawansowanych joginów. Aby osiągnąć taki poziom umiejętności, trzeba długiej i regularnej praktyki. Ale już krótka medytacja, lub nawet głęboka relaksacja zmienia jakość życia i pomaga przejąć odpowiedzialność za pracę swojego umysłu. Depresja jest problemem umysłu, z którym osoba chora nadmiernie się utożsamia. Identyfikacja z umysłem w pewnym stopniu jest źródłem cierpienia nas wszystkich, lecz w depresji cierpienie to osiąga monstrualne rozmiary, uniemożliwiające normalne życie. Gdy chory nauczy się obserwować umysł, dzięki czemu osłabia tę identyfikację, dostaje narzędzie skutecznej nad nim kontroli.

Osoba w ciężkiej depresji nie da rady podjąć skomplikowanej praktyki, dlatego pracę rozpoczyna się w formie najprostszej medytacji: obserwacji własnych myśli, emocji i reakcji bez podążania za ich treścią, bez dawania im energii. Również bez oceniania siebie lub treści myśli. Osoba w depresji ma tendencje do negatywnej oceny siebie i innych, co przejawia się poczuciem winy i poczuciem krzywdy. Medytując uczy się podejmować świadome decyzje, takie jak rezygnacja z osądzania kogokolwiek, uczy się przyjmować neutralne stanowisko, dawać przestrzeń sobie i innym - początkowo w sferze emocji, później w obszarze reakcji na wydarzające się sytuacje. Upośledzona decyzyjność to kolejny problem, nękający osoby z depresją. Medytacja umożliwia stopniowe przejmowanie kontroli nad swoim umysłem, wybór sprzyjających myśli i okoliczności oraz pozbywanie się szkodliwych. Praktykujący uczy się świadomie podejmować decyzje o swoim samopoczuciu, gdy już wie, że ono tylko od tych decyzji zależy. Przy okazji poznaje coraz lepiej siebie samego, buduje poczucie własnej wartości, pewność siebie i swojej mocy wiedząc, że coraz bardziej może na sobie polegać. Odkrywa prawdę o rzeczywistości, niezależną od zawirowań umysłu. Dzięki depresji, która nie pozostawia wyboru, może zdobyć wiedzę niedostępną dla przeciętnych ludzi, wynikającą z wglądu i osobistego doświadczenia transcendencji. Tym sposobem choroba zagrażająca życiu może stać się bramą do odkrycia własnego potencjału i drogą do pełni szczęścia.

Czym jest depresja, wiem z własnego doświadczenia. Medytacja i joga stały się moim narzędziem w walce z wieloletnią, nawracającą depresją. Najskuteczniejszym, jakie znam. Walkę wygrałam, więc dzielę się swoimi doświadczeniami z każdym, komu ta wiedza może ulżyć w cierpieniu. W Polsce, gdzie depresja nęka bardzo wielu ludzi, wciąż mało kto wie, jak można sobie samemu pomóc. Istnieje niewiele miejsc, gdzie osoba z depresją oprócz konsultacji lekarskiej może nauczyć się technik jogi lub medytacji dla siebie odpowiednich. We Wrocławiu, gdzie mieszkam, znam na razie tylko ośrodek Euphonia, gdzie specjalistyczna pomoc psychologiczna jest uzupełniana praktyką jogi, medytacji i innymi niekonwencjonalnymi metodami. Jest jeszcze fundacja Opieka i Troska, wspomagająca osoby zagrożone wykluczeniem ze społeczeństwa (np. chore psychicznie), która planuje wprowadzić zajęcia jogi skierowane konkretnie do kobiet z depresją. Być może takich instytucji jest więcej, ale wciąż za mało... Na Zachodzie z powodu stresu i tempa życia depresja dotyczy coraz większej ilości ludzi, więc system opieki nad chorymi jest dobrze rozwinięty. Powszechne są ośrodki łączące konwencjonalną terapię depresji z jogą i medytacją, co przynosi doskonałe efekty - nie tylko w postaci poprawy stanu zdrowia. Pokonując chorobę, niejako przy okazji rozwijamy uważność, co bezpośrednio prowadzi do odkrycia źródła mądrości w nas samych, a wtedy życie nabiera prawdziwego sensu. Najwyższa mądrość jest w każdym z nas, bez wyjątku, tylko nie zawsze od razu wiemy, jak do niej dotrzeć.

Licencja: Creative Commons
2 Ocena