Skąd się bierze chęć odkładania wszystkiego na później?  Często się zastanawiałem jak wyglądałoby dziś moje życie, gdybym zawsze od razu robił to, co sobie zaplanowałem. Co mógłbym osiągnąć, gdybym nie zwlekał z wszystkim na ostatnią chwilę?

Data dodania: 2011-01-12

Wyświetleń: 2236

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 2

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

2 Ocena

Licencja: Creative Commons

Odkąd pamiętam, zawsze miałem brzydki nawyk odkładania wszystkiego na później. W szkole prace domowe odrabiałem dosłownie w ostatniej chwili, często dopiero na przerwie przed lekcją. Do matury zacząłem się uczyć jakieś 2 tygodnie przed. Jakoś się udało, choć ledwo, ledwo. Do egzaminów na studia podszedłem podobnie. I oblałem. W rezultacie poszedłem na inny kierunek, który mówiąc szczerze nie do końca mnie interesował. Obiecałem sobie, że po roku spróbuję jeszcze raz i zmienię kierunek, ale... nawet nie zacząłem się uczyć i odpuściłem to sobie całkiem.

Oczywiście obok takich dużych i ważnych przedsięwzięć odpuszczałem (odkładałem na "wieczne nigdy") także masę spraw całkiem drobnych. Obiecywałem sobie, że już niedługo to wszystko uporządkuję, wezmę się naprawdę do pracy i szybko nadrobię wszystkie zaległości, ale zawsze jakoś tak się składało, że nigdy nie był na to właściwy moment.

Rano było zbyt wcześnie i byłem niewyspany, w dzień zbyt wiele rzeczy mnie rozpraszało, pod wieczór byłem już zwyczajnie zmęczony. I tak na okrągło. Wciąż nic nie robiłem. A życie przeciekało mi przez palce.  Nie realizowałem swoich marzeń, planów, nie miałem większego wpływu na własne życie. Chciałem tak wiele osiągnąć, a tymczasem codziennie największym moim dokonaniem było tak naprawdę wstanie z łóżka przed południem. A i to nie zawsze się udawało. Zacząłem się zastanawiać:

Dlaczego odkładanie na później jest takie łatwe?

Teraz, gdy udało mi się nadgonić wszystkie zaległości i przezwyciężyć paskudny nawyk odkładania wszystkiego na później wiem, że odwlekałem zazwyczaj z bardzo prostego powodu. To co miałem do zrobienia wydawało się trudne, wymagało dużo czasu i wysiłku. A ja myślałem tak:

- Co się stanie jeśli zrobię to jutro?


- Nikt mnie przecież nie zastrzeli


- To tylko jeden dzień.

Na pewno jutro będę miał więcej sił. Wczoraj późno poszedłem spać, jestem dziś w nie najlepszej formie. Nie ma sensu się męczyć, w takim stanie nie jestem przecież efektywny. Lepiej odpocznę, naładuję akumulatory, dzięki temu jutro będę miał sporo energii i wszystko pójdzie mi łatwiej.


Tylko, że...


Jutro to dzień, który nigdy nie nadchodzi


Zdałem sobie sprawę, że przeceniam swoje możliwości. To co dziś wydaje się nie do zrobienia, wcale nie będzie łatwiejsze w przyszłości. Ani jutro, ani za tydzień ani za rok. Będzie tak samo trudne, jak jest dzisiaj. Więc odkładanie tego niczego nie zmieni, jeśli już to na gorsze. Co więc robić?

Jest tylko jedna rada...

Podziel swoje zadania na konkretne akcje do wykonania


Jak zjeść wielkiego słonia? Po kawałeczku! Oto cały sekret - zamiast zadręczać się jak wiele masz do zrobienia podziel swoje zadania na takie małe i drobne czynności, które z którymi spokojnie uwiniesz się w kilkanaście minut. I realizuj je po kolei, jedno po drugim, krok po kroku, aż zrobisz wszystko. Z każdym zrealizowanym punktem zobaczysz, że każdy kolejny wydaje się prostszy i łatwiejszy. Z czasem takie "odhaczanie" pozycji na Twoim listach akcji wejdzie Ci w nawyk i sam nawet nie zauważysz, gdy szybko nadrobisz wszystkie zaległości.  Najważniejsze to dobrze zacząć.

Licencja: Creative Commons
2 Ocena