Niemożliwe nie istnieje! Tak można skwitować karierę bokserską niesamowitego George’a Foremana. Po tym jak zdobył złoto olimpijskie i przeszedł na zawodowstwo, wydawało się, że nikt go nie powstrzyma przed zdobyciem mistrzostwa wśród zawodowców i podbiciem wagi ciężkiej. I tak było! Ogromna siła, ale i talent sprawiały, że Foreman był nie do zatrzymania. Nokautował kolejnych rywali z dziecinną łatwością, a gdy w końcu stanął do walki o mistrzostwo wagi ciężkiej, zrobił to samo z faworyzowanym Joe Frazierem – jednym z najlepszych ciężkich w historii boksu. „Big George” aż 6-krotnie posyłał Fraziera na deski , i to w przeciągu dwóch rund. Świat bokserski przecierał oczy ze zdumienia, bo tak miażdżącej przewagi w walce o mistrzostwo nie widziano od dawna. Przeciwko takiej sile nikt się nie mógł przeciwstawić, nikt z wyjątkiem geniusza boksu – Muhammada Alego. Ale wówczas nawet jemu nikt nie dawał szans. Przegrał walki z pięściarzami, których George Foreman wręcz zdemolował. Ale w słynnej walce w Afryce, wbrew przewidywaniom, to Muhammad Ali wygrał i odrodził się jak feniks z popiołów. Foreman nie mógł tego zrozumieć - został pokonany przed czasem mimo, że to on na papierze powinien to zrobić z Alim. Długo nie mógł się pozbierać, a po kolejnej porażce, w wieku 28 lat zakończył karierę.
Powrócił do boksu 10 lat później w 1987 roku mając 38 lat! Nikt go wtedy nie traktował poważnie, otłuszczony i wolny Foreman, stopniowo nabierał formy bez problemu nokautując kolejnych rywali. Za nim ludzie zrozumieli, że George nie żartuje mówiąc, że chce zdobyć mistrzostwo, minęło trochę czasu. Stoczywszy od powrotu 24 walk, z czego 23 wygranych przed czasem, w 1991 roku zmierzył się z Evanderem Holyfieldem o miano niekwestionowanego mistrza świata wagi ciężkiej. Pierwsza próba nie była udana i Foreman przegrał na punkty, z jak się okazało, przyszłym równie wybitnym pięściarzem. Ale Foreman się nie poddawał i 1993 roku po raz drugi zawalczył o pas mistrzowski - tym razem z Tommym Morrisonem(znanym z występu w filmie „Rocky V”). Niestety i tym razem młodość wzięła górę. Gdy już nikt nie wierzył w sukces czterdziesto-kilkuletniego Foremana, ten ponad rok później dokonał niemożliwego. W trzeciej walce o mistrzostwo po powrocie na ring, znokautował pogromcę Holyfielda - Michaela Morera. Wszyscy przecierali oczy ze zdumienia, „Big George” przez większość walki był obijany i nic nie wskazywało na to, że ta sytuacja się zmieni, a jednak w 10 rundzie zdołał raz celne trafić Moorera i było po walce. Blisko 46- letni bokser pobił za jednym razem kilka rekordów. Stał się legendą jakich mało, zdobył mistrzostwo w dwóch bokserskich epokach, w których roiło się od świetnych pięściarzy. George Foreman to idealny przykład na to, że upór i dążenie do celu może popłacić nawet jak nikt w Ciebie nie wierzy.