Osobiście nie miałem poważnych problemów ze zdrowiem, natomiast wiele z poznanych mi osób, przed zastosowaniem „żywienia optymalnego”, miało poważne kłopoty zdrowotne. Osoby te, schorowane, widząc bezradność lekarzy i nieskuteczność zażywanych leków postanowiły o zmianie sposobu odżywiania. Często była to decyzja bardzo trudna. Ponieważ zasady żywienia optymalnego bardzo różnią się od zalecanych przez Instytut Żywienia i Żywności. Także znacząca większość lekarzy jest bardzo sceptycznie nastawiona do tego sposobu odżywiania. Z góry, bez poznania zasad żywienia optymalnego i jego uzasadnienia biochemicznego, wskazują na domniemane konsekwencje zdrowotne .
Sam wiele razy spotkałem się z negatywnymi opiniami i poglądami ludzi, którzy odradzali mi stosowanie tego typu odżywiania. Byli to lekarze, profesorowie wyższych uczelni, doktoranci, studenci i znajomi z najbliższego otoczenia. Niektórzy z nich nawet straszyli szybką śmiercią mówiąc, że „Ta dieta Cie zabije”. Najróżniejsze mniemania tego typu o żywieniu optymalnym rozchodzą się bardzo szybko, zniechęcając w ten sposób ludzi zainteresowanych poznaniem żywienia optymalnego.
Opinie i poglądy bez doświadczenia, są jednak tylko opiniami i poglądami. Od wielu lat panuje pogląd, że duże ilości spożywanych jajek, które są bogate w składniki odżywcze oraz cholesterol przyczyniają się do rozwoju miażdżycy. Taki “straszak” budzi szereg wątpliwości wśród ludzi, zastraszeni, jedzą ich jak najmniej. Jednak są i tacy, którzy mimo oficjalnych zaleceń 3 do 5 jajek na tydzień, spożywają ponad 30 szt. jajek tygodniowo. Jedząc w ten sposób, przez kilka lat powinni swoim stanem zdrowia potwierdzić mniemanie o szkodliwości spożywania nadmiernej ilości jajek. Tymczasem tak się nie dzieje. Przeciwnie, ludzie żywiący się optymalnie, “jajożercy”, wracają do zdrowia i odzyskują siły witalne. Ba nawet następują wyleczenia z tzw. chorób nieuleczalnych. Znam wyleczonych z cukrzycy a nawet z SM.
Żywiący się optymalnie spożywają duże ilości jaj, towarzyszy temu duże spożycie tłuszczy zwierzęcych. Jednak wszelkie potrawy, nie toną na talerzu w tłuszczu, jak może się niektórym wydawać. Dlaczego tak się dzieje? Ponieważ wybierane są takie produkty, które w naturalny sposób zawierają w swoim składzie tłuszcz. Dzięki temu do potraw dodawane są tylko niewielkie ilości tłuszczu tj. smalec, masło czy łój wołowy lub śmietana o zawartości 36% tłuszczu. Mimo spożywania ok. 150 i więcej gram tłuszczu dziennie, nie obserwuje się obrastania ciała w tkankę tłuszczową. A osoby mające problemy z nadwagą powoli tracą zbędne zapasy tkanki tłuszczowej, co przeczy utartemu poglądowi, że to właśnie nadmierna ilość spożywanych tłuszczy decyduje o nadwadze i otyłości, nie tylko naszego społeczeństwa. Dlaczego tak się dzieje? Ponieważ osoby żywiące się optymalnie obniżają drastycznie ilość spożywanych węglowodanów do granicy ok. 50 - 70 g na dobę. W takich warunkach tłuszcz staje się podstawowym źródłem energii w organizmie człowieka.
Przyrządzając posiłki pamiętajmy, że węglowodany zjadane w ilości większej niż 50-70 gram dziennie zaczynają być szkodliwe. Podwójna ich porcja szkodzi zawsze i każdemu. Organizm pozbawiony nadmiernych ilości węglowodanów przestawia się na lepsze źródło energii jakim są tłuszcze, które pokrywają ok. 90 % zapotrzebowania energetycznego organizmu. W takiej sytuacji tkanka tłuszczowa się nie tworzy. Minimalna ilość węglowodanów jest jednak potrzebna i nie możemy zrezygnować z jedzenia warzyw, małej porcji owoców, kasz, czy odrobiny mąki jako dodatku do niektórych potraw. Również orzechy, pestki dyni i słonecznika, mak czy wiórki kokosowe są cennym elementem żywienia optymalnego. Traktujemy je jako źródło niezbędnej ilości węglowodanów, błonnika, enzymów organicznych oraz jako urozmaicenie naszych potraw pod względem smaku i barwy. Trudno więc mówić o zarzucanej monotonni i braku urozmaicenia w posiłkach optymalnych.
Problem może stanowić zdobycie wartościowej i zdrowej żywności, której szukamy w sklepach ze zdrową żywnością (stoiska i oddzielne regały z taką żywnością pojawiają się też coraz częściej w hipermarketach), na rynkach, u działkowiczów i w małych gospodarstwach rolnych. Ludzie bagatelizujący ten problem i jedzący produkty przetworzone przemysłowo lub pochodzące z przemysłowych ferm mogą mieć w późniejszym czasie różne następstwa i pogorszenie stanu zdrowia z uwagi na kumulujące się w organizmie szkodliwe składniki chemiczne używane do produkcji masowej żywności, jak również brak odpowiednich składników mineralno witaminowych w spożywanych produktach.
Dlatego naszym, najważniejszym zadaniem z punktu widzenia przyszłości narodu, jest wspieranie rodzimej produkcji żywności i ekologicznych rolników. Produkty z tych gospodarstw mają większą wartość odżywczą i są pozbawione sztucznych dodatków chemicznych. Czy można komuś zarzucić, że źle się żywi, gdy je naturalne produkty bez chemii i konserwantów? Czy mądrym jest zalecanie produktów sztucznie stworzonych, wzbogaconych w witaminy i składniki odżywcze, które są otrzymywane syntetycznie, a dodatkowo zawierają wiele konserwantów i substancji chemicznych poprawiających smak, zapach, barwę i mających długi okres przydatności do spożycia? Czy takie produkty będą dla nas zdrowe? O tym może przekonać się każdy z nas obserwując ciągle zwiększająca się liczbę ludzi chorych.
Dlatego tak ważne jest uświadomienie sobie, że to od jakości tego co zjadamy i od odpowiednich ilości pożywienia zależy nasze zdrowie i samopoczucie. Mogą nam o tym przypominać słowa Hipokratesa: „Pożywienie powinno być naszym lekarstwem a lekarstwo pożywieniem.” Właściwe zastosowanie się do tej rady niweluje konieczność kupowania i zażywania wielu niepotrzebnych leków. W środowisku ludzi optymalnych są osoby, które dobrze o tym wiedzą i chętnie dzielą się zdobytą wiedzą i doświadczeniem. Można ich spotkać w różnych miejscach na otwartych spotkaniach, chętnie dzielą się swoimi doświadczeniami i opowiadają jak z ludzi chorych, zrezygnowanych i przez to biednych, stali się zdrowi, radośni a ponieważ nie wydają na leki mają więcej pieniędzy . Często są to osoby starsze, dla których “jesień życia” nie jest już osnuta chłodnymi mgłami ale jest słoneczna i pełna kolorowych liści.
Przez te kilkanaście lat poznałem wiele aspektów odżywiania optymalnego. Nie potwierdziło się też widmo szybkiej śmierci. I ku zaskoczeniu wielu osób nadal żyje. I mogę realizować życiowe plany. Każdy z Nas nie powinien od razu odrzucać nowych metod terapii, które w przyszłości mogą okazać się bardzo skuteczne. Ten sposób odżywiania wymaga wieloletnich badań, dlatego każdy, kto chce ten sposób odżywiania stosować, powinien dokładnie zapoznać się z zasadami żywienia optymalnego. Oraz brać czynny udział w spotkaniach, gdzie dowie się dużo więcej od ludzi z długoletnim stażem optymalnym .
Piotr Budnik