W dzisiejszych czasach jesteśmy zalewani stertą różnych reklam, często o wątpliwej jakości merytorycznej jak i estetycznej. Dziennie nasz mózg chłonie kilkaset przekazów reklamowych (w USA nawet do 5 tyś!). Reklama jest wszechobecna w naszym życiu, nie opuszcza nas choćby na chwilę. Takie nasycenie staje się coraz bardziej męczące a tym samym - irytujące. Jestem ciekaw, kiedy firmy zaczną reklamować się na produktach spożywczych czy w treściach książek, podobnie jak ma to miejsce w magazynach, gazetach czy czasopismach. Jak się przed tym bronić? Niestety, nie wszędzie możemy skorzystać z filtru antyspamowego. Czy reklama musi być obowiązkową, wątpliwą “przyjemnością”?Otóż...nie do końca.
W ostatnim czasie mamy do czynienia z całkiem nową formą reklamy - reklamą interaktywną. Podstawową różnicą jest zmiana odbiorcy - z biernego w aktywnego uczestnika przekazu reklamowego. Za pomocą ruchu rąk, gałek ocznych czy dotyku możemy przesuwać elementy, stąpać po wodzie, malować a nawet grać w piłkę! Bajer. Jak nietrudno się domyślić reklama interaktywna jest szybciej i lepiej zapamiętywana przez odbiorców, oraz lepiej sprzyja budowaniu świadomości marki, ponieważ stanowi swoistą interakcję z klientem.
Firmy stosujące ten rodzaj reklamy w swoich interaktywnych kampaniach reklamowych stanowią coraz większy odsetek przedsiębiorstw intensywnie stawiających na reklamę. Stosowanie najnowocześniejszych technologii jest przecież atrakcyjne nie tylko dla reklamodawcy.
Coś unikalnego, nowatorskiego, dotychczas niespotykanego zawsze przyciągnie uwagę klienta, choćby z czystej ciekawości. Reklamobiorca podświadomie zapamięta przekaz, gdyż wymaga to od niego skupienia, zaangażowania, i co najważniejsze - chęci.
Czy interaktywne nośniki reklamowe są nową erą komunikacji z klientem? Wszystko wskazuje na to, że tak.