Sztuki nie powinniśmy rozpatrywać biorąc pod uwagę jedynie życie artysty czy tworząc psychoanalizę jego podejścia do seksu na podstawie obrazów, rzeźb i innych wytworów jego talentu. Jednak trzeba przyznać, że czasami takie podejście może wiele tłumaczyć i przy okazji dać dobrą zabawę.
Erotyka stanowi bardzo silną inspirację dla twórczości. Sztuka erotyczna jest teraz w niszy, wyparta przez epatujące seksem pisemka, gołe reklamy, filmy pornograficzne, do których dotrzeć może każdy nastolatek. Jednak jeszcze 30 lat temu np. obrazy Rubensa stanowiły pierwszą szkołę ciała dla wielu chłopców. Malarstwo czy rzeźba pokazują cielesność na wiele sposobów, które podlegają interpretacji, co różni je od pornografii. Sztuka erotyczna bierze erotykę jako pretekst do pokazania danej kultury, do zgłębienia natury człowieka, jako tło dla cierpienia, śmierci, albo odwrotnie – jako afirmację życia. Jak napisał Zbigniew Lew-Starowicz „sztuka erotyczna często mylona jest z pornografią, a przecież wyraża coś zupełnie odmiennego – w niej nie jest istotny seks jako taki. Lecz wrażenia z nim związane, uczucia, refleksje, postawy, jest rodzajem wewnętrznej wizji.” Przyjrzyjmy się niektórym wizjom oscylującym wokół tematyki seksu.
Kobiety Rubensa
O rozdynione, o nadmierne
i podwojone odrzuceniem szaty,
i portojone gwałtownością pozy
tłuste dania miłosne!
Wisława Szymborska, Kobiety Rubensa
One są trzy. Na wieczność utrwalone we wdzięcznym trójkącie. Gotowe uwodzić siebie i patrzących. Starzejący się malarz poślubił młodziutką szesnastoletnią Helenę Fourment, która była dla niego źródłem inspiracji. W obrazie Trzech Gracji czy portrecie Heleny widzimy obfitość, bezpretensjonalność, barokową pełnię. Malarz ukazuje fascynację ciałem, może nawet ekhibicjonistyczną lubieżność, chociaż ze swojej strony sugerowałabym, że widać w tych obrazach po prostu radość z widoku kobiecego ciała i seksu.
Maja i Saturn
Nagiej Mai pierś dziewczęca,
Księżnej Alby władczość warg;
Słońce się nad sierrą znęca,
Błyskiem broczy byczy kark.
Sąd nad Goyą, Jacek Kaczmarski
Ona jest jedna. Młodziutka, nienaznaczona celulitem. Jej jędrne piersi sterczą, gotowe na pieszczotę. Jej delikatne stopy, łagodna linia nóg, mały, diabelnie seksowny uśmieszek – mogą przyprawić o erekcję każdego prawiczka. A właściwie mogły, dopóki nie zaczęły konkurować z Pamelą Anderson i Jenną Jemeson. Trzy Gracje i Maja są jednak nieśmiertelne, w przeciwstawieństwie do tych pań. W obrazie Mai dostrzegamy delikatność, subtelne wchodzenie w sferę erotyki młodej lolitki, która jednak jest już świadoma tego, jak wielką silę ma jej piękno. Goya także miał swoją muzę. Była nią hrabina de Alba – jak przypuszczają niektórzy badacze perwersyjna sadystka. Urządzała ona w swoim pałacu orgie seksualne, w których malarz uczestniczył. Był na nich zmuszany do przyglądania się hrabinie uprawiającej seks z innymi. Dzięki niej być może powstał „Saturn”. Obraz ten rozpatruje się pod kątem nieludzkiego zła – potężny Bóg zjada własne dziecko. Przyjrzyjmy się jednak kim to dziecko jest – ma ona wyraźnie sylwetkę kobiety. Czyżby Goya podświadomie marzył o podobnym geście względem ukochanej, ale okrutnej kobiety?
Dziewczyna w cieniu śmierci
„Pocałunek”, „Dojrzałość”, „Madonna” Muncha to dzieła fenomenalne, przenoszące nas w świat wyobraźni artysty splatającego w swych obrazach życie ze śmiercią. Naga dziewczyna o spojrzeniu sarny, siedząca na brzegu łóżka, być może przerażona po pierwszym spełnieniu, symbolizuje bliskość miłosnego uniesienia i śmierci. Groźny cień chce zawładnąć jej bezbronnością. Munch był wychowany w rygorystycznym kalwińskim domu. Osierocony przez matkę, wcześnie stracił też siostrę, którą bardzo kochał. Miał w życiu seksualnym duże kompleksy, borykał się z impotencją. Bał się kobiet – przedstawiał je ambiwalentnie. Jako władcze, piękne, albo przeciwnie bezbronne, poddane cierpieniu i śmierci.
Czy zęby mogą być falliczne?
Pedanteria, dbałość o każdy szczegół i totalna obsesja na punkcie seksu – to znaki charakterystyczne artysty żyjącego w cieniu Picassa, a nie mniej utalentowanego – Aubreya Vincenta Beardsleya. Artysta ten tworzy fascynującą skądinąd supremację fallizmu. „Nawet moje zęby mają w sobie coś fallicznego” – twierdził artysta, który z fallusa zrobił jeden z elementów przewodnich swoich dzieł. Beardsley tworzył wizje kazirodztwa, sadyzmu, miłości lesbijskiej. Sam był homoseksualistą i miał kompleks Quasimodo (był podobno bardzo brzydki).
Erotyzm funkcjonuje w sztuce od tysiącleci. Możemy podziwiać go chociażby w indyjskich świątyniach. Symbole dotyczące erotyki – fallusy, narządy rozrodcze, były podstawą tworzenia rzeźb w wielu kulturach starożytnych. Fascynacja ciałem – jego pięknem, brzydotą – jest kanwą dzieł Mistrzów. Oprócz wymienionych erotykę brali na warsztat Fussli, Ingres (wspaniałe dzieło „Łaźnia turecka”) Rodin, Picasso, Dali i wielu innych.