Ludzi potrzebujących pomocy jest wielu. Niektórzy proszą o nią wprost i bardzo często. Inni czekają, aż się ktoś domyśli...

Czy powinniśmy udzielać pomocy? Czy każda pomoc faktycznie niesie korzyści i służy innym?

Data dodania: 2010-07-04

Wyświetleń: 2169

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 2

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

2 Ocena

Licencja: Creative Commons

N. Branden w książce „Odpowiedzialność" napisał: „Każdy z nas jest istotą społeczną. Nasze ludzkie możliwości mogą urzeczywistniać się jedynie w społeczeństwie. Inni ludzie mają znaczący udział w zaspakajaniu większkości naszych potrzeb i w osiąganiu niemal wszystkich naszych celów."


W związku z faktem, iż potrzebujemy siebie, potrzebujemy swojej wzajemnej pomocy, by móc w ogóle funkcjonować.


Nie oznacza to jednak, że tę pomoc mamy ofiarować , gdy tylko zaistnieje taka potrzeba, zawsze gdy ktoś nas o nią poprosi. Szczególnie jeśli nie mamy ochoty tego robić, gdyż np. kłóci się to z naszymi wartościami, planami, aktualną sytuacją.

Do czego prowadzi bezrefleksyjne udzielanie pomocy?


Osoby, które udzielają pomocy na każde zawołanie , próbując tym samym nierzadko zjednać sobie sympatię innych, mogą stać się poświęcającymi się ofiarami.
Zapominając o tym, co dla nich jest ważne, częstszą motywacją zrobienie czegoś dla kogoś jest ucieczka przed etykietką „egoista" niż poczucie satysfakcji i współuczestnictwa.

Czym naprawdę jest to poświęcanie się?


Czy można udzielić komuś szczerej, a tym samym najlepszej na jaką nas stać pomocy, gdy jednocześnie czujemy się przytłoczeni sprawami, problemamy, życiem innych? Czy w ten sposób sami siebie nie krzywdzimy i nie oczekujemy, że w zamian ktoś inny pownien się dla nas poświęcać?
Drugim skutkiem ubocznym wspomnianego bezrefleksyjnego pomagania jest uczenie zależności (w przeciwiństwie do rozwijania postawy odpowiedzialnej).

Jeśli ktoś oczekuje od nas rady, pomocy w zakresie swoich wyzwań, udzielanie pomocy i podejmowanie za niego działania sprawia, iż bierzemy kontrolę w swoje ręce, odbierając ją tej osobie. Jednocześnie ją "upośledzamy". Umiejętność radzenia sobie z wyzwaniami, kierowania swoim życiem jest niezbędna w dziesiejszym świecie.


Również, jak pisze N. Branden: „Branie na siebie obowiązków, które należą do kogoś innego oznacza, że zachowujemy się nieodpowiedzialnie wobec siebie samych. Każdy z nas powinien znać granice oddzielające nas od innych. Powinniśmy wiedzieć, co od nas zależy,a co nie zależy, na co mamy wpływ, a na co nie mamy, oraz za co odpowiadamy, a za co nie".


Nie chodzi o to, że w ogóle nie należy pomagać. Jeśli pomoc nie kłóci się z naszymi wartościami, celami, gdy jest częścią współdziałania, współuczestnictwa bywa bardzo cennym źródłem satysfakcji i udanych kontaktów z ludźmi.

Jeśli podejmiemy już decyzję, że nie będziemy angażować się w dane działanie, o które ktoś nas poprosi- po wcześniejszej analizie na ile moja pomoc będzie korzystna dla obu stron, - przyda się umiejętność mówienia NIE.


Czasem po prostu trzeba będzie komuś odmówić. Ważne jest - jeśli chodzi o umacnianie własnego poczucia własnej wartości - by robić to bez wyrzutów do siebie, bez poczucia winy, w zdecydowany sposób, dający do zrozumienia, że to, czy udzielimy komuś pomocy jest naszą decyzją, naszym wyborem.


Ta sztuka to tzw. asertywność, która jest jednym z filarów poczucia własnej wartości (oprócz świadomego życia, samoakceptacji, odpowiedzialności, celowości i prawości).


Jeszcze jakiś czas temu funkcjonowałam na zasadzie bycia „zawsze w gotowości" jeśli ktoś o coś poprosił. Dzięki udziałom w kursach TeTa (prowadzonych przez Tadeusza Niwińskiego) udało mi się lepiej zrozumieć własne wartości, potrzeby, cele, co ułatwiło podejmowanie decyzji o udzielaniu pomocy i nauczyło bardziej asertywnej postawy.

Licencja: Creative Commons
2 Ocena