Początek marca to dla stolicy Wielkopolski inauguracja naboru do przedszkoli. Od 2005 roku działa tu elektroniczny system „Nabór", którego założeniem jest ułatwienie rodzicom całej procedury związanej z zapisaniem dziecka do wybranej placówki. Takie systemy działają także w innych miastach, np. w Warszawie.

Data dodania: 2010-03-02

Wyświetleń: 2135

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Poznań może się pochwalić szeroką ofertą edukacyjną skierowaną do najmłodszych. Zarówno placówki publiczne, jak i niepubliczne dają w sumie kilkaset miejsc, umożliwiających rozwój najmłodszych poznaniaków. To wszystko brzmi bardzo zachęcająco, zastanawia mnie jednak, czy system elektroniczny rzeczywiście ułatwił życie rodzicom dzieci, starających się o przyjęcie do przedszkola. Niewątpliwą zaletą jest fakt, że duża część całej procedury odbywa się droga elektroniczną, można więc zaoszczędzić sporo czasu, bez konieczności odwiedzania każdej placówki wpisywanej jako miejsce opcjonalne w przypadku nie dostania się malucha do wybranej jednostki.

Wydaje się jednak, że elektroniczny system naboru może zwalniać dyrekcje niektórych placówek od... logicznego myślenia. Łatwo jest bowiem zasłonić się systemem w sytuacji, gdy potrzeba nieco dobrej woli. Ciekawa jestem, czy Poznań uchroni się przed groteskowymi sytuacjami, jakie kilka lat temu miały miejsce w jednym wojewódzkich miast,  w których również wprowadzono podobne „ułatwienie” dla rodziców. Tam bowiem siostry bliźniaczki zostały przyjęte... do dwóch różnych placówek. Na szczęście – albo na nieszczęście – znajdowały się w bliskim sąsiedztwie, ponieważ jedna z nich stanowiła filię drugiej. Ponieważ różnice w standardzie były znaczne (na niekorzyść filii) dyrekcja zaproponowała rodzicom... przeniesienie jednej z sióstr do filii. Ruch w drugą stronę – czyli przeniesienie tamtej dziewczynki do głównej siedziby - okazał się niemożliwy. Dyrekcja tłumaczyła się błędem systemu i niemożliwością poczynienia jakichkolwiek kroków wbrew jego dyktaturze. Po interwencjach i odwołaniach ze strony rodziców dziewczynek ostatecznie udało się umieścić obie w tej samej, głównej placówce, ale niesmak pozostał. Czy cała procedura nie przebiegałaby prościej bez udziału „wszechwładnego” elektronicznego systemu naboru? Może poznańscy dyrektorzy placówek oświatowych, ciesząc się z niewątpliwych ułatwień, nie poczują się zwolnieni od zdroworozsądkowego myślenia...

Licencja: Creative Commons
0 Ocena