Gdy w grudniu zbliżał się orkan Ksawery, wielu z mieszkańców Ustronia Morskiego drżało o stan plaży, a co za tym idzie o turystyczny byt gminy. Czy potrzebnie?
I rzeczywiście, grudniowy orkan rozbijał fale o chroniące klif gwiazdobloki z niezwykłą siłą. Plaża znikła pod wodą, co o zgrozo nie omieszkano odtrąbić w ogólnopolskich mediach. Tymczasem niespełna trzy miesiące później można zobaczyć taki stan plaży, jak na dołączonej fotografii.
Ustronie Morskie i większość jego mieszkańców, którzy wynajmują pokoje mogą odetchnąć z ulgą. Plaża jest wyjątkowo szeroka i to w miejscach, gdzie dawno nie przeprowadzano refulacji. Piękna łacha piachu rozciąga się przed przystanią rybacką. Miły dla oka wydaje się być zwyczajowo wąski odcinek wzdłuż ulicy Kościuszki. Nawet najbardziej newralgiczny, wschodni odcinek plaży można przejść suchą nogą, co wczesną wiosną należy do rzadkości.
Sceptycy zauważą, że to pewnie zasługa odpływu. Może być w tym sporo racji, bo ostatnio przeważały południowe wiatry niwelujące przybrzeżne spiętrzanie wody morskiej. Niewykluczone jednak, że niszczycielski sztorm wywołany orkanem zamiast zabrać, to naniósł piasek na plażę z głębi morza.
Ksawery wykazał przy okazji, iż gwiazdobloki i tak zwana ściana Larsena okazują się niezwykle skutecznym systemem ochrony linii brzegowej. Nawet nieciekawa estetyka nie jest chyba w stanie przyćmić zalet tych wynalazków.