Kiedyś pracowałam w firmie sprzątającej w Niemczech. Od paru lat mieszkając we Wrocławiumogę aobserwować jak rynek usług porządkowych wygląda w moim mieście. Oto do jakich wniosków i obsewaci doszłam.

Data dodania: 2010-11-04

Wyświetleń: 2059

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Mieszkam od 6 lat we Wrocławiu. Codziennie obserwuję jak przebiega tu sprzątanie różnych obiektów publicznych, z którymi mam do czynienia. Przebiega... różnie. Najgorzej sprawa wygląda w państwowych instytucjach i urzędach.

Niewiele instytucji państwowych we Wrocławiu sprząta swoje obiekty wynajmując do tego profesjonalne firmy sprzątające. Większość woli zatrudniać panie na etat. Jest to oczywiście droższe, a i możliwości wyegzekwowania jakości sprzątania mniejsze, bo trudno nałożyć karę na swojego pracownika. Jednakże instytucje państwowe nie płacą pracownikom z własnych pieniędzy, a zatem nie ma znaczenia czy pani sprzątająca na etacie będzie kosztowała 10 czy 20 razy więcej niż zewnętrzna firma sprzątająca.

Panie sprzątające, nie dość, że często sprzątają niedokładnie, zwykle podlegają bezpośrednio pod dyrektora obiektu / urzędu / instytucji. Dyrektor taki, choćby najbardziej kompetentny w swej dziedzinie – na sprzątaniu raczej się nie zna. Ba! Większość nawet nie wie, że na tym również trzeba się znać. Tymczasem sprzątanie jak każda inna dziedzina rozwija się, tworzy nowe technologie. Firma sprzątająca zwykle zatrudnia kogoś, kto powie jak sprzątać i czyścić daną powierzchnię tak by jednocześnie jej nie zniszczyć i aby ją zakonserwować. Pani sprzątająca raczej tego wiedzieć nie będzie, dyrektor instytucji również nie.

W konsekwencji instytucja nie będzie inwestować w sprzęt czyszczący, ani profesjonalne środki. Nawet jeśli znalazłyby się na to pieniądze, kto miałby określić parametry np. Maszyny czyszczącej? Ponadto pracownik musiałby przejść przeszkolenie w pracy taką maszyną. Efekt jest taki, że w instytucja państwowych we Wrocławiu sprzątanie zwykle odbywa się przy pomocy wiadra z mopem i ścierki. Nie raz widziałam scenę, czekając w eleganckim urzędzie aż przyjmie mnie jakaś ważna osobistość, gdy pani sprzątająca w fartuszku ze sztucznego tworzywa z mopem w ręce i wiadrem z wodą przeciera podłogę w korytarzu pozostawiając ją zupełnie mokrą. Gdy ktoś musi przejść po tej podłodze nie ma sposobu by nie zostawić na niej śladów. Bywa, że podłoga taka po umyciu i przejściu jednej osoby wygląda gorzej niż wcześniej. Ale... kogo to interesuje? Miała być umyta to jest umyta.

Takie podejście do sprzątania i taka mentalność, która zakłada, że sprzątania nie trzeba się uczyć, ani nie trzeba w nie inwestować odstrasza klientów. Oczywiście, gdy ktoś musi skorzystać z usług urzędu pani sprzątająca raczej go nie zniechęci. Ale pomyślmy o zachodnich inwestorach. Gdy zechcą inwestować we Wrocławiu będą zmuszeni do wizyty w urzędach. A gdy zobaczą jak wygląda sprzątanie we Wrocławiu niejeden może zrezygnować.

Warto przemyśleć kwestię sprzątania i utrzymania czystości. Przede wszystkim kreuje to wizerunek miasta, a o to chyba warto powalczyć.

Licencja: Creative Commons
0 Ocena