- Mówią mi, że nie straciłem ani procenta szybkości, a siła uderzenia poszła w górę. Moi sparingpartnerzy boleśnie się o tym przekonują - zdradza w wywiadzie dla serwisu Bokser.org Adamek, który do starcia z Amerykaninem po raz pierwszy przygotowuje się pod okiem dwóch trenerów: Andrzeja Gmitruka i Rogera Bloodwortha.
Tomasz Adamek triumfuje
W październiku zeszłego roku wygraną przez nokaut z Andrzejem Gołotą w kategorii ciężkiej zadebiutował nadal uważany przez prestiżowy magazyn "The Ring" za najlepszego pięściarza globu w limicie 91 kg Tomasz Adamek. 6 lutego "Górala" czeka kolejny "ciężki" test - pojedynek z Jasonem Estradą
Łukasz Furman : Tomku, przez chwilę wydawało się, że na linii Tomasz Adamek - Andrzej Gmitruk może dojść do poważnego konfliktu. Wytłumaczyliście już sobie wszystkie sporne kwestie?
Tomasz Adamek: Nigdy nie było żadnego konfliktu. To dziennikarze dołożyli się do tego. Andrzej nigdy nie miał do mnie żadnych pretensji, czegoś takiego nigdy nie było i nie będzie. Jeśli miał jakieś uwagi, że można coś zrobić w inny sposób, to nie miał ich do mnie. Cały czas byłem z Andrzejem w kontakcie.
Roger Bloodworth ma Cię przygotowywać w okresie między walkami, ale w narożniku ma stać już Andrzej Gmitruk. Z perspektywy tych kilku dni i wspólnych zajęć, uważasz że możliwa jest harmonia pomiędzy dwoma tak znanymi trenerami? Czy jeden nie będzie wchodzić w drogę drugiemu?
Nie, bo oni pracują dla mnie. Tu nie ma czegoś takiego, że jeden chce być lepszy od tego drugiego. Oni pracują dla mnie i razem rozmawiają. Dzisiaj był sparing, we dwójkę stali w narożniku, oni rozmawiali, powtarzali "lewa noga troszeczkę w prawo" i jak się mówi, co dwie głowy to nie jedna. Na pewno wskazówki jednego i drugiego są dobre. Oni razem dużo dyskutują i mam nadzieję, iż taka współpraca będzie trwać jeszcze długi czas.
Ale nie czarujmy się, to są dwaj wybitni trenerzy, którzy mają wysokie ego i ambicja jednego bądź drugiego może być naruszona. Rozumiem więc, że nie ma żadnych spornych kwestii?
Nie ma. Tak jak ci mówię, to jest praca. Andrzej to wspaniały trener, który od początku mojej kariery zawodowej ze mną pracuje. To już jest jedenasty rok. Roger to także wspaniały trener. Na pewno jego wskazówki nie są złe, można wszystko przeanalizować, poprawić, więc tak jak mówię - co dwie głowy to nie jedna.
Gmitruk i Bloodworth to są troszkę dwie inne szkoły...
Nie, nie... Nawet wczoraj robiłem z Rogerem "tarczę", to już drugi tydzień naszego tarczowania i robi to bardzo podobnie do Andrzeja. Tu żadnych jakiś zmian nie ma, tylko jakieś małe poprawki. Andrzej wczoraj stał w narożniku i dawał wskazówki typu "uderz dwa ciosy więcej, podnieś prawą rękę, więcej się ruszaj", czyli jest to bardzo dobra sytuacja, gdzie jeden trener jest w narożniku i widzi, co ten drugi robi ze mną. Jutro na przykład tarczę będzie trzymać Andrzej, a Roger będzie patrzeć. Trener nie da rady wychwycić wszystkich błędów, to przecież tylko człowiek, który także się myli.
W przygotowaniach do najbliższej walki pomagać Ci będzie po raz kolejny Derric Rossy, a do zespołu dołączył także Israel Garcia. To na pewno bardzo mocni sparingpartnerzy, jednak gabarytami i stylem walki bardziej przypominają Chrisa Arreolę niż Jasona Estradę. Przywiązujesz w ogóle uwagę do takich spraw, czy bardziej chodzi Ci tylko o mocny trening?
Wiadomo, że Derrik, sparując ze mną, robi coś innego niż to, co robi zazwyczaj, bo jest przygotowany pod Estradę, stara się uderzać dużo prawą ręką itd. Trener ustawia zawodnika pod tamtego, czyli musi się słuchać. W drugim tygodniu już od poniedziałku, pojawi się Darrel Madison, a Derric nie będzie już przyjeżdżać. Roger ma rozmawiać z jeszcze jednym zawodnikiem, który wiele razy był na sparingach u braci Kliczko. Tak więc dołączy do nas dwóch nowych sparingpartnerów i w przyszłym tygodniu robić będziemy już 10-rundowe sparingi.
Ważysz coraz więcej i jesteś coraz większy. Pękła Ci już podobno "setka", co z pewnością jest plusem w kontekście możliwej potyczki z Chrisem Arreolą. Twoim najbliższym rywalem jest jednak Jason Estrada, którego głównym atutem jest szybkość. Wiem, że Ty zawsze wierzysz bardzo mocno w siebie i nie dopuszczasz myśli o porażce, ale czy sam sobie troszeczkę nie wytrącasz największego argumentu, czyli szybkości?
Szybkości nie straciłem. Dzisiaj był Wojtek Kubik na treningach. On widział mnie jeszcze, gdy walczyłem w kategorii cruiser. Dzisiaj patrzył na mnie jako ciężkiego, gdzie ważę sto kilogramów i mówił, że nie straciłem ani procenta szybkości. Czyli jest to samo, co było, a siła uderzenia poszła w górę, bo i Derric Rossy czuje dzisiaj moje ciosy. Mówi, że biję dużo mocniej, bo waga, te parę kilogramów więcej, robią swoje. Waga poszła w górę, ale nie straciłem swojego największego atutu, czyli szybkości.
Derric twierdzi, że bijesz jeszcze mocniej niż przed walką z Gołotą?
Tak, biję mocniej. Widzę te jego kwaśne miny, czyli odczuwa te uderzenia. Cztery kilogramy więcej robi swoje. Jem do syta i można powiedzieć, że naturalnie nabieram tej masy. Oczywiście już przed pojedynkiem z Gołotą zacząłem się normalnie rozwijać, ale trening z Ralphem powoduje, iż naturalnie się rozrastam i czuję w sobie dużo większą siłę. Widać to zresztą po sparingpartnerach.
No właśnie, koncentrujecie się na robieniu tej wagi, żeby ona szła w górę, czy po prostu ona idzie zupełnie naturalnie?
Nie, ona idzie mi naturalnie i sama. Dzisiaj po ciężkim treningu ważyłem 98 kilogramów, ale oczywiście zjem obiad i na wieczór znów do setki dojdę. Tak więc jest to moja naturalna waga, a patrząc na swoje gabaryty, szczególnie po ubraniach, to jednak trochę te barki poszły w górę. Urosłem.