Opuszczając w styczniu szczyt w Davos premier Turcji Recep Tayyip Erdogan podczas przemówienia izraelskiego prezydenta Simona Peresa, broniącego operacji militarnej w Strefie Gazy, dał początek wyraźnych zmian w polityce zagranicznej Ankary.

Data dodania: 2009-10-22

Wyświetleń: 2628

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Zdecydowane stanowisko władz tureckich wobec Izraela miało wzmocnić wizerunek Ankary w opinii publicznej Bliskiego Wschodu, jako głównego ambasadora walki o wolność narodu palestyńskiego. Turecki rząd wykorzystując słabość głównego sojusznika państwa żydowskiego w regionie, Stanów Zjednoczonych, uwikłanych w wojny w Iraku i Afganistanie, napięcie polityczne z Iranem oraz pogrążonych kryzysem finansowym postanowił wykorzystać sytuację do udowodnienia swej niezależności politycznej od Waszyngtonu i ich sojuszników.


Zwrot w polityce zagranicznej Turcji oraz próbą wzmocnienia pozycji w regionie kosztem pogorszenia relacji z Zachodem niemile został przyjęty w USA. Administracja Baracka Obamy postanowiła jednakże prowadzić umiarkowaną retorykę wobec Ankary. Waszyngton doceniał ogromny wkład Turcji w mediacjach prowadzonych pomiędzy Syrią a Izraelem, rolę Ankary jako pośrednika pomiędzy Zachodem a Iranem, a także za organizowanie spotkań dwustronnych pomiędzy przywódcami Izraela i Autonomii Palestyńskiej. Barack Obama zdawał sobie sprawę, że pogorszenie relacji z Ankarą może zachwiać pokojową polityką bliskowschodnią, więc przyjął pozycję elastyczną wobec turecko-izraelskiego konfliktu dyplomatycznego, nawet kosztem osłabienia pozycji Izraela w regionie.


Podczas kwietniowej wizyty w Ankarze, amerykański prezydent próbował poprawić relacje Turcji i Izraela, podkreślając, że jego administracja oraz władze tureckie mają wspólny cel, jakim jest stworzenie niepodległego państwa palestyńskiego oraz zapewnienie trwałego pokoju na Bliskim Wschodzie pomiędzy państwem żydowskim i jego sąsiadami.


Incydent w Davos wpłynął jednak na trwałe pogorszenie relacji na linii Ankara-Tel Aviv. Emisja serialu tureckiej telewizji nt. zbrodni wojennych wojsk izraelskich na ludności cywilnej w Strefie Gazy oraz odwołanie manewrów wojskowych przez władze tureckie z udziałem Izraela, przyczynił się do znacznego zaostrzenia konfliktu dyplomatycznego. Prezydent USA Barack Obama w odpowiedzi na kolejne prowokacyjne zachowania ze strony Ankary, postanowił podjąć jak najszybszą interwencję, dzwoniąc do tureckiego prezydenta Abdullaha Gula.


Turecki minister spraw zagranicznych Ahmet Davutoglu w wywiadzie udzielonym stacji telewizyjnej CNN próbował bronic stanowiska publicznej niechęci Ankary wobec Izraela, nawet kosztem pogorszenia relacji ze Stanami Zjednoczonymi. Podkreślił obojętność władz izraelskich na wszelkie działania dyplomacji tureckiej zmierzających do przerwania operacji militarnej w Strefie Gazy, argumentując, że ONZ-owski raport Goldstone'a zawiera liczne informacje nt. zbrodni wojennych popełnionych przez armię izraelską wobec palestyńskiej ludności cywilnej. Davutoglu zaznaczył również, że liczy na ocieplenie relacji z Tel Avivem, podkreślając konieczność jak najszybszego zakończenia izolacji Strefy Gazy, będącą główną przeszkodą dla politycznego i gospodarczego rozwoju Autonomii Paletystyńskiej.


Zakulisowe naciski dyplomatyczne Waszyngtonu na władze tureckie przyniosły pozytywne efekty w innych zapalnych kwestiach. Ankara podjęła bezpośredni dialog z Armenią, po niemal 100 latach przerwy, jak również uelastyczniła stanowisko wobec większych swobód obywatelskich mniejszości kurdyjskiej. Podpisanie protokołów pomiędzy Ankarą a Erewaniem, zakładający między m.in. otwarcie przejść granicznych dla obywateli obydwu krajów, spowodowało zadowolenie w szeregach administracji Baracka Obamy, dzięki czemu oddalona wyraźnie została groźba poważnego kryzysu dyplomatycznego pomiędzy Turcją a Zachodem.


Zwrot w polityce zagranicznej władz tureckich wskazuje na wyraźną niechęć pomiędzy tureckimi władzami a rządem Benjamina Netanjahu, jednakże Turcja pozostaje głównym ambasadorem Zachodu w pokojowej polityce bliskowschodniej. Stanowcze stanowisko władz tureckich wydaje się być przemyślaną strategią, mającą na celę zwiększenie wpływów Ankary w regionie.

Licencja: Creative Commons
0 Ocena