Możliwe zmiany
Kraj tworzą ludzie, którzy w nim mieszkają. Natomiast ludzi definiują ich czyny, podjęte decyzje, dokonane wybory oraz to co mówią i myślą. Przepaść pomiędzy Polską a USA jest ogromna - niemal w każdej dziedzinie. Czy nie zastanawiasz się co sprawia, że tak różnimy się od amerykanów oraz co sprawia, że odnoszą znacznie więcej sukcesów na arenie międzynarodowej w porównaniu z nami?
W artykule tym postaram się przybliżyć różnicę pomiędzy naszą ojczyzną a USA oraz to co głównie ma wpływ na taki stan rzeczy. Wiedza ta może zachęcić Cię do refleksji, a one z kolei do działania i zmian, które są w naszym kraju bardzo potrzebne. Razem będziemy mogli stworzyć nową Polskę. Nową, zmienioną, lepszą.
Mawiają, "świata nie zmienisz", ale możesz zmienić siebie i mieć wpływ na swoje najbliższe otoczenie, na ludzi których spotykasz, na swoją okolicę. To już bardzo dużo i gdyby wszyscy ludzie się na to zdecydowali, wspólnie zmienilibyśmy naprawdę wiele. Zmieniasz samego siebie - zmieniasz swoje życie - dajesz przykład innym, inspirujesz. Po co dawać zły przykład skoro można dawać dobry?
Przejdźmy jednak do konkretów.
Trochę statystyk
Ludzie mieszkający w Polsce i USA skrajnie się od siebie różnią. Pomimo tego, że w Polsce żyje się coraz lepiej i dostatniej, nasze nastawienie jest pesymistyczne,. Badania przeprowadzone przez TNSGlobal na temat prognoz zmian warunków materialnych w życiu wskazały, że 37% Polaków uważa, że one się poprawią, 39% że się nie zmienią a 15% że się pogorszą.
Link do badań: http://www.tnsglobal.pl/coslychac/files/2018/10/K.045_60-lat-bada%C5%84-w-Polsce_Kryzys-optymizmu.pdf
Amerykański ośrodek badawczy, Pew Research Center zapytał ludzi z różnych krajów jak mija im dzień. 44% amerykanów powiedziało, że dobrze, 49%, że zwyczajnie. Proporcje w Polsce, która jest na szarym końcu wykresu pod względem ludzi nastawionych do dnia pozytywnie, wynoszą 11% do 84%. Różnica jest ogromna i myślę, że jest to odczuwalne na co dzień, nieważne czy rozmawiamy z ludźmi przez internet czy w cztery oczy.
Link do badań: https://www.pewresearch.org/fact-tank/2018/01/02/particularly-good-days-are-common-in-africa-latin-america-and-the-u-s/
Pew Research zbadał również jaki procent ludzi w różnych krajach opisuje swój dzień jako dobry. Po raz kolejny jesteśmy na szarym końcu. Wynik to 20% ludzi, gorsza jest od nas tylko Japonia. Procent pozytywnie nastawionych do codzienności w USA wynosi ponad 40%.
Link do badań: https://www.pewresearch.org/fact-tank/2018/01/02/particularly-good-days-are-common-in-africa-latin-america-and-the-u-s/
Sposób myślenia jest kluczowy
O sile optymizmu pisał naukowo w wielu swoich bestsellerowych książkach i artykułach Martin Seligman, znany na całym świecie twórca i "ojciec" psychologii pozytywnej oraz duchowo Norman Vincent Peale - protestancki pastor i kaznodzieja, również autor wielu bestsellerów na temat pozytywnego myślenia.
Helen Keller - amerykańska głuchoniewidoma pisarka, pedagog i działaczka społeczna powiedziała, że "optymizm to wiara, która prowadzi do osiągnięcia".
W artykule tym jednak nie chcę skupiać się na przekonywaniu Was, drodzy czytelnicy do pozytywnego myślenia, nie jest to jego celem.
Sposób myślenia ma jednak ogromne znaczenie. Powyżsi badacze ludzkich umysłów i duchowości wielokrotnie udowodnili, że myśli mają moc sprawczą i przyciągamy w ten sposób do siebie złe lub dobre wydarzenia. Powyższe badania wskazują, że Amerykanie to optymiści, co pozwala im osiągać więcej i łatwiej. Po sobie wiem ile potrafi dać optymizm. Nie zamieniłbym go na nic innego.
Jednym z powodów pesymizmu są główne media, które karmią nas wyłącznie złymi informacjami takimi jak gwałty, morderstwa, wojny, konflikty, wypadki i kradzieże. Na świecie, także u nas, dzieje się wiele dobrych rzeczy, które trzeba sobie samemu znaleźć w internecie, bo nasze mainstreamowe media na ten temat milczą. Czytając i oglądając przepełnione złymi wydarzeniami media można wpaść w depresję i zwątpić w ludzką dobroć. Pisząc kolokwialnie "żyć się odechciewa".
Oto jedna z przyczyn efektywności Amerykanów:
"Można powiedzieć, że na sposób myślenia Amerykanów istotny wpływ wywarło trzech ludzi: Emerson, Thoreau i William James. (Ralph Waldo Emerson (1803 - 1882) i Henry Dawid Thoreau (1817 - 1862) - amerykańscy pisarze i myśliciele, współtwórcy i najwybitniejsi przedstawiciele transcendentalizmu - amerykańskiej odmiany filozofii romantycznej. William James (1842 - 1910) - amerykański psycholog, pedagog i filozof, twórca doktryny, będącej oryginalnym przetworzeniem zasad pragmatyzmu, według której wiedza ma wartość tylko o tyle, o ile jest przydatna jednostce do kierowania własnym losem i osiągania udanego życia.) Nawet dziś jeszcze, jeśli przeanalizujemy "amerykańskiego ducha", widać wyraźnie, że nauki tych trzech myślicieli przyczyniły się wspólnie do stworzenia tego szczególnego amerykańskiego geniuszu, który nie poddaje się przeciwnościom i z niebywałą skutecznością osiąga "niemożliwe". Podstawowa doktryna Emersona mówi, że moc Boska może dotknąć człowieka, jego osobowości i wyzwolić w niej wielkość. William James podkreślał, że najważniejszym czynnikiem każdego przedsięwzięcia jest wiara. A Thoreau uświadomił nam, że sekret powodzenia polega na tym, by utrzymywać w umyśle obraz pomyślnego zakończenia sprawy." (Norman Vincent Peale, 1995)
Osiągnięcia
Amerykanie mogą się poszczycić największą liczbą laureatów Nagrody Nobla, medalistów olimpijskich, znanych aktorów i aktorek, naukowców oraz biznesmenów. Nasze osiągnięcia w tych dziedzinach są znacznie skromniejsze i myślę, że sposób myślenia oraz to jak on wpływa na ludzi ma ogromne znaczenie. Bez wiary w sukces jest bardzo trudno coś osiągnąć. Trudno jest nawet ruszyć z miejsca a co dopiero osiągnąć coś więcej, na skalę globalną.
Ponownie Pew Research Center zbadał w których krajach uważa się, że za sukces są odpowiedzialne siły będące poza naszą kontrolą.
Nie zgodziło się z tym 57% amerykanów, natomiast jeśli chodzi o Polaków neguje to 34% badanych, zgadza się 64% osób. Tak, ponad połowa osób w naszym kraju uważa, że sukces nie zależy od nich. Efekty, konsekwencje takiego sposobu myślenia są bardzo widoczne. Przeciętność dzięki temu to nasza główna cecha. Reaktywność zdecydowanie przeważa u nas nad proaktywnością.
Link do badań: https://www.pewresearch.org/global/2014/10/09/emerging-and-developing-economies-much-more-optimistic-than-rich-countries-about-the-future/
Amerykanie doceniają i celebrują sukces innych, jest on dla nich inspirujących. U nas osoba, która odniosła sukces zapewne "miała po prostu szczęście", jest oszustem bądź złodziejem,. Nic dziwnego, że wielu wyjeżdża do krajów gdzie nie są tak traktowani - głównie właśnie USA.
Generalizacje
Kochamy generalizować i szufladkować. Wrzucanie wszystkich do jednego worka ma również bardzo ujemny wpływ na rozwój i osiągnięcia. Uwielbiamy iść na łatwiznę i zdobywać dobra materialne kosztem innych. Pójście po najmniejszej linii oporu daje efekty szybciej, ale słabsze i na krótszy okres czasu. Do tego ma to też późniejsze konsekwencje. Zbieramy to co zasialiśmy.
Rozwój osobisty
Różni nas także podejście do rozwoju osobistego. Nie lubimy się zmieniać. Nie lubimy wychodzić ze strefy komfortu. Naprawdę mało osób podchodzi do stresu i strachu rozwojowo, zdecydowana większość woli go unikać. Amerykanie lubią rozwój osobisty. W sieci jest mnóstwo anglojęzycznych filmów motywacyjnych. W USA ich odbiorcy wzajemnie się wspierają, zamiast pogrążać w pesymizmie i afirmacji nienawiści oraz szufladkowania.
U nas wywołuje mieszane uczucia. Powstała nawet bardzo popularna grupa na Facebooku, która skupia się na wyśmiewaniu wszystkiego co jest związane z coachingiem i rozwojem osobistym. Negujemy i wyśmiewamy to co wielu osobom z nas mogłoby zmienić życie na lepsze, ale związane jest to z pracą nad sobą, walką ze słabościami i strachem, a tego się obawiamy, więc poprzez negowanie rozwoju, dorabiamy sobie filozofię, która mówi, że jest on bezcelowy i co za tym idzie mamy usprawiedliwienie aby nic nie robić. Niestety, tacy ludzie czują i wiedzą, że ich życie i tak zależy od nich, ale są bierni. Ten konflikt wewnętrzny (samo niestety nic się nie zrobi) sprawia, że są złośliwi, sfrustrowani i swoją złość wyładowują na tym co może im najbardziej pomóc - coachingu, rozwoju, pracy nad sobą, realizowaniem celów i marzeń oraz oczywiście innych ludziach. Trudno rozwijać się w takich warunkach, trudno cokolwiek osiągać. Trzeba być naprawdę silnym psychicznie aby rozwijać się, mentalnie, społecznie i zawodowo pomimo tego.
Weryfikacja kto ma rację (czy krytycy czy "wyznawcy" rozwoju osobistego) jest banalna. Ludzie, którzy się rozwijają są szczęśliwi i spełnieni, natomiast Ci, którzy stoją w miejscu i krytykują wszystko i wszystkich - sfrustrowani i nieszczęśliwi. Na własne życzenie (zachęcam do przeczytania mojego artykułu na temat brania odpowiedzialności za swoje życie - dostępny tutaj).
To widać po tym co kto mówi, w jaki sposób i jak się zachowuje. Ludzie szczęśliwi, spełnieni, rozwijający się nie czują potrzeby aby umniejszać innych. Prędzej komuś pomogą lub zainspirują. Ludzie nieszczęśliwi często cierpią z powodu niespełnienia, braku celu w życiu, nudy i stagnacji, braku progresu. Przeciętny Polak pracujący w kieracie nie ogląda filmów motywacyjnych, nie czyta książek o rozwoju osobistym, nie interesuje się tym, gdyż w materiałach na temat rozwoju wskazuje się wyjście ze strefy komfortu - okazanie odwagi, zmiany myślenia, działania, wytrwałość, konsekwencja a to nie dzieje się dzięki pstryknięciu palcami. Szukając pomocy, "łatwiejszego sposobu" na rozwój, często trafia się na wypowiedzi osób, które starają się pogrążyć wprowadzanie zmian w nas samych. Na dodatek, takie osoby często wiedza, ze pogrążają innych, inni ich posłuchają, wiec robią to z jeszcze większym zaangażowaniem i zawziętością. Pogrążają siebie i swoich odbiorców. Ich żywot często jest antyprzykładem dla innych, ale w internecie można napisać wszystko i weryfikacja tego jest bardzo trudna- uznawani są więc za wiarygodnych. Jest łatwiej uwierzyć w antymotywacyjne i antyrozwojowe brednie, ponieważ wtedy nie trzeba się zmieniać, nie trzeba pracować nad sobą. Jednak wszyscy czuja, ze coś jest tu nie tak. Życie nie zmienia się na lepsze, cały czas tkwimy w tym samym bagnie oddalając od siebie na siłę świadomość tego, ze za wszystko jesteśmy odpowiedzialni my.
Christine Ingham (2007) " Wygląda to tak, jakbyśmy próbowali biec w stronę horyzontu przywiązawszy się do czegoś kawałkiem mocnej gumy - w tym wypadku do tego zadania, od którego staramy się tak desperacko uciec."
Tolerancja
W 21 wieku na porządku dziennym jest u nas rasizm i ksenofobia. Wyznawcy tych "idei" mają się za obrońców Polski, tymczasem kompromitują nas na arenie międzynarodowej - myślę, że konsekwencją takiego zachowania jest mniejsza liczba inwestycji z zagranicy i współpracy innych krajów z Polską. Na pewno mniej też się zarabia na zagranicznych turystach. Ma to ogromny wpływ na naszą gospodarkę i to jak nam się żyje. Ekonomicznie i społecznie. U nas osoba, która jest tolerancyjna względem innych zostaje nazywana "lewakiem", który "obraża Polskę samym swym istnieniem". Tolerancja i życzliwość względem innych jest wyśmiewana i krytykowana, do momentu gdy takie osoby same takiej życzliwości potrzebują, ale wtedy trafiają na podobnych do siebie co ich pogrąża (brak tolerancji braku tolerancji i osób z takimi poglądami), wpadają w depresję, dokonują prób samobójczych, zapijają problemy alkoholem. Niestety, karma jest bezlitosna. Jak można prowadzić szczęśliwe życie gdy tyle w nas uprzedzeń?
Szczycimy się tym, ze nie przyjmujemy imigrantów, uważając, że zniszczą nasz kraj i tworzymy w tym temacie mnóstwo wyssanych z palca potwierdzeń. Historia do tej pory nie nauczyła nas do czego mogą doprowadzić nienawiść i uprzedzenia. Amerykanie są w tym temacie znacznie bardziej tolerancyjni. Efektem tego wielu cudzoziemców z amerykańskim obywatelstwem odnosi sukcesy w USA przyczyniając się do pozytywnych zmian i rozwoju tego kraju w różnych dziedzinach. My natomiast zamykamy granice i uprzedzamy się niemal do każdej narodowości, która potrzebuje pomocy. W USA imigranci są wdzięczni za warunki w których mogą żyć i ogólną tolerancję, co ma ogromnie pozytywny wpływ na Amerykę. Jeśli chodzi o nas - wstyd.
Hejt jest u nas na porządku dziennym. Polacy kochają krytykować. Uwielbiają docinać innym i wywyższać się ich kosztem. Wygranie dyskusji w internecie to dla wielu priorytet. Jeśli się nie uda - jest podstawą do bezkrytycznego (w sensie własnej osoby i sytuacji) trwania w depresji. Osoba, która przegrywa w dyskusji często miesza interlokutora z błotem. Wyzwiska, wycieczki osobiste zdarzają się bardzo często.
Pogrążanie innych
Bardzo trudno mają u nas osoby wrażliwe i nie wierzące w siebie. Gdy odważą się pokazać światu to co potrafią, są zwykle bardzo krytykowane, czasami też wyśmiewane. Gdy się próbują przeciwstawić, czym i mnie kiedyś poczęstowano, agresorzy wzywają innych znajomych, kolegów - agresorów (na przykład na Facebooku) i często, bardzo niewybrednie taką osobę mieszają z błotem. Siła złego na jednego. Jak ktoś wrażliwy, który dodatkowo w siebie wątpi może cokolwiek osiągnąć w takich warunkach, w takim otoczeniu? Potem, dziwimy się, że mamy najwyższy w Europie współczynnik samobójstw w Europie wśród młodych ludzi. Tępimy się wzajemnie. Ci co są nieszczęśliwi, wyżywają sìę na innych, życząc im tego samego zamiast próbować dorównać lub wyprzedzić osoby, które odniosły sukces. To bardzo częste zjawisko.
Młodzi ludzie nawzajem się tępią i prześladują. Wrażliwsze jednostki zamykają się przez to na ludzi i żyją w samotności poniżej własnych możliwości. Starsi chodzą do kieratów, gdzie czują się wykorzystywani i nie spełnieni a później, zarówno młodsi jak i starsi, zgorzkniali i negatywnie nastawieni do świata, piszą, że świat i życie jest do niczego.
Zły stan psychiczny Polaków
Jesteśmy bardzo bierni i nie lubimy brać odpowiedzialności za swoje życie. Przenosimy ją na polityków i inne czynniki będące poza naszą kontrolą.
Mamy spore problemy z pewnością siebie. Brak wiary we własne możliwości hamuje Polaków przed większymi osiągnięciami, realizacją marzeń, satysfakcjonującą pracą i życiem osobistym. Nie idziemy po swoje, zgadzamy się na to co jest, nawet gdy nie jest to zgodne z nami, nie pasuje do nas, irytuje nas i męczy, głównie psychicznie, ale nie tylko. Widzimy, że jest źle i nic z tym nie robimy. Jesteśmy bierni, leniwi, asekuracyjni i tchórzliwi.
Polak jest pełen wymówek, pesymistyczny, zazdrosny i zgryźliwy. Jak z takim podejściem można osiągnąć cokolwiek wielkiego? Zazdrość, zawiść, złorzeczenie - tak. Inspiracja, wdzięczność, naśladowanie - bardzo rzadko.
Amerykanie są pełni wiary i optymizmu. Dosyć popularne jest tam nawet imię Faith (wiara). Polskim odpowiednikiem może być Bożydar jednak to nie to samo.
Nie potrafimy zapanować nad sobą, nie interesują nas inni ludzie, chyba, że czegoś od nich potrzebujemy.Mamy zwyczaj przenoszenia całej winy za nasze nieszczęśliwe życia na czynniki zewnętrzne, zwłaszcza polityków. Polacy uwielbiają o nich rozmawiać, kłócić się i krytykować. Czemu ludzie nie widza prostego faktu, ze politycy nie pójda za nich do pracy, nie znajda partnera/partnerki, nie założą rodziny ani nie spełnią marzeń. Prawdziwa ingerencja polityków w nasze życie jest znikoma, ale wygodnie mieć na kogo przenieść winę za własną bierność i tchórzostwo.
Nie mniej jednak, czyny naszych władz wołają o pomstę od nieba. Aby zaimponować USA, kupiliśmy samoloty za kilkadziesiąt miliardów złotych, podczas gdy służba zdrowia oraz ludzie, którzy żyją w cierpieniu i nędzy potrzebują reform i zmian. Cóż - priorytety. Obserwuje to zagranica i zapewne się z nas nabijają. Nic dziwnego - patrząc na inne potrzeby w różnych dziedzinach - to jest niepoważne.
Tysiące ludzi nie walczy z fobia społeczną, nieśmiałością ponieważ przez negatywne poglądy innych na temat walki ze swoimi lękami. Po co walczyć o siebie jak świat zły a ludzie okrutni? Jesteśmy chyba najczęściej generalizującym narodem a przecież ludzie są bardzo różni. Wrzucanie wszystkich do jednego worka ma się nijak do rzeczywistości.
Faceci nie chcą i boją się poznawać kobiet, ponieważ u nas mimo 21 wieku wierzy się jeszcze w takie stereotypy jak wybór partnera wyłącznie przez grubość jego portfela lub wygląd. Jest to tez wygodna wymówka dla facetów, aby się nie przełamywać. Bo po co jak przecież wszystkie kobiety są takie same i bezwartościowe?
Mamy tendencję do chodzenia za tłumem. Uzależniania się od opinii innych. Często na siłę szukamy poklasku i przeróżnych potwierdzeń. Chcemy być doceniani, ale nie lubimy pracować nad sobą, aby było co podziwiać i z czego brać przykład. Nie lubimy ryzyka, obawiamy się nowego i nieznanego. Tworzy to zaściankowość i warunki w których bardzo trudno o jakikolwiek rozwój. W różnych dziedzinach.
Czekamy na lepsze czasy. Mamy nadzieję, że będzie lepiej w ogóle w tym kierunku nie działając. Przez bierność, rośnie w nas frustracja, więc zamiast lepiej - jest coraz gorzej.
Praca
Pieniądze nie powinny być głównym powodem aby pracować, ale zbyt niska pensja jest demotywująca i zniechęca do pójścia do pracy. Wspomniane karmienie się "papka antymotywacyjną i antyrozwojową" sprawia, ze ludzie często do końca życia pracują w miejscach, gdzie nie mogą się rozwijać - osobiście i zawodowo, gdzie pracodawca płaci mało, często występuje mobbing a praca szefa polega na krytykowaniu wszystkiego i wszystkich.
W Ameryce istnieje zupełnie inny model szefa - lidera. To szef , który rozumie, wspiera i motywuje swoich pracowników oraz inspiruje. Dale Carnegie (wybitny specjalista w dziedzinie relacji międzyludzkich) wskazał to w swoich książkach już w latach trzydziestych (!) ubiegłego wieku, popierając to ogromną liczbą dowodów płynących z praktyki (polecam książkę "Jak zdobyć przyjaciół i zjednać sobie ludzi" oraz inne jego autorstwa) , udowadniając także, ze taka rola szefa jaka obowiązuje u nas w większości miejsc pracy nie sprawdza się - ciągła rotacja pracowników, niemiła atmosfera, brak rozwoju firmy ponad przeciętny pułap. Kolejny powód tego, że wiele firm nie wybija się ponad przeciętność. Drodzy Przedsiębiorcy, skupienie się głównie na kliencie zamiast na własnych czterech literach jest podstawą prowadzenia dobrze prosperującej firmy o czym wiadomo już od niemal początku dwudziestego wieku! Mamy dostęp do internetu i książek. Na każdy temat, o każdym problemie napisano tonę książek i artykułów, które bardzo łatwo znaleźć. Niestety, nie lubimy się rozwijać, ponieważ zapewne nasza duma tłumaczy nam. że jesteśmy wszystkowiedzący. Konsekwencją tego robimy wszystko "po swojemu". a później zbieramy tego żniwo przenosząc winę na wszystko i wszystkich, tylko nie na siebie.
Talenty
W USA promowane są nowe i utalentowane gwiazdy, dlatego jest też tam ich więcej. U nas wiele utalentowanych jednostek nie wierzy w siebie i boi się opinii innych. Nic dziwnego - przeważnie jest przepełniona zazdrością i złośliwie krytyczna. U nas od kilkudziesięciu lat Maryla Rodowicz śpiewa niezamierzony autoironicznie utwór "Ale to już było". Młode talenty są odsuwane i ograniczane, po prostu z zazdrości wyżej postawionych osób - tępione. I my się dziwimy, że mamy tak mało osiągnięć na arenie międzynarodowej?
Wsparcie
Wybitne wyniki amerykanów w wielu dziedzinach są konsekwencją ich dobrego samopoczucia oraz wsparcia jakie otrzymują od innych. W sporcie i innych dziedzinach osiąga się znacznie lepsze wyniki jeżeli jesteśmy wspierani miłością bliskich, przyjaciół, chwaleni i motywowani oraz szczerze i konstruktywnie krytykowani.
W Polsce ludzie są chwaleni tylko gdy odnoszą sukcesy i też nie zawsze. Jak dobrze - to zawiść i zazdrość, jak źle - często mało wybredna krytyka. W którą w takim razie iść stronę? Można odnieść wrażenie, że większość naszych sportowców rywalizuje z innymi, walczy o medale na siłę.
Porównanie
Polska jest jakby dwupiętrowym budynkiem. Na pierwszym piętrze mieszkają ludzie pozytywni, życzliwi i tolerancyjni, ale ich sąsiedzi na drugim piętrze, wypełnieni nienawiścią i uprzedzeniami, zachowując się bardzo głośno i odpychająco, zniechęcając innych do zbliżania się do ich domu i składania wizyt. Efektem tego dom jest zapuszczony przez co mieszka się w nim nieprzyjemnie, a inni mieszkańcy często się wyprowadzają.
To przede wszystkim ogromne marnowanie ludzkiego potencjału. Amerykanie robią to co się sprawdza i jest efektywne. My mamy olbrzymi problem z uczeniem się na błędach. Nawet gdy widać, że coś ewidentnie się nie sprawdza - my w tym dalej uparcie tkwimy.
Konkluzja
Co więc w takim razie powinniśmy zrobić?
Naprawdę wiele. Zmienić mentalności Polaków na bardziej optymistyczną, wyleczyć nietolerancję i nienawiść oraz zaszczepić większą wiarę w innych ludzi. Skutecznie zachęcić do pracy nad sobą i przede wszystkim - do wzięcia odpowiedzialności za swoje życie. Bez tego pozostaniemy w strefie przeciętności, W żadnym wypadku nie piszę, że zmienić trzeba wszystkich, jednak grupa, która potrzebuje pomocy jest całkiem spora a wpływ na obraz i stan Polski ma bardzo duży.
Piszę o Polakach w bardzo negatywnym świetle jednocześnie sugerując większą wiarę w ludzi - może się to wydawać hipokryzją. Chodzi mi jednak o to, abyśmy zmiany zaczęli od siebie. Nie odpowiadali hejtem na hejt, nienawiścią na nienawiść, złośliwością na złośliwość., złem na zło i gniewem na gniew. Pomóc w tym może cytat: "Każdy kogo spotykasz toczy walkę o której nie masz pojęcia. Bądź życzliwy. Zawsze".Każdy człowiek to ogromna wartość i jest wielkim przywilejem mieć na kogoś dobry wpływ. Później ta osoba. podbudowana dobrym uczynkiem, odda to komuś innemu i tak dalej, tak jak na tym filmie: https://www.youtube.com/watch?v=LiyjUmH8jE0
To naprawdę tak działa. Musimy tylko zdecydować się i odważyć zrobić to co należy - to co dobre.
Jack Sparrow powiedział, że "problemem nie jest problem, problemem jest podejście do problemu". Myślę, że potrzebna jest ogólnopolska akcja społeczna polegająca na uświadamianiu ludziom problemu i zachęcaniu do zmian oraz wskazywania właściwej drogi. Działania ta sprawią, że nasze życie ogólnie się polepszy, będziemy szczęśliwsi i bardziej spełnieni, jednak trzeba się wziąć za siebie i konsekwentnie oraz wytrwale pracować - nad Polską - czyli nad Polakami.
Wypowiedziałem się bardzo negatywnie na temat Polaków porównując ich niekorzystnie z Amerykanami. Mam się jednak za patriotę, ale z krytycznym stosunkiem do swojej ojczyzny. Myślę, że wszystko to co napisałem nie jest tylko moim odczuciem. Jest w nas wiele do poprawy, ale zmiany są jak najbardziej możliwe, do czego sam bym chciał się przyczynić poprzez wspomnianą kampanię społeczną nad której wprowadzeniem pracuję. Każdy z nas może coś zrobić. To jak wygląda Polska zależy od nas. Powinniśmy powiedzieć zdecydowane "nie" temu co hamuje nasz rozwój i jest niekorzystne. Stopniowo, sukcesywnie, ale konsekwentnie i zdecydowanie.
Bibliografia:
Christine Ingham (2007) , Automotywacja na 101 sposobów
Norman Vincent Peale (1995), Moc pozytywnego myślenia, Wydawnictwo Studio Emka, Warszawa