MNIEJ - ZNACZY WIĘCEJ
Mniej emocjonalnego cierpienia - więcej współczucia i zrozumienia
Każdy z nas nosi w sobie obraz samego siebie. Dobrze, gdy jest to obraz pozytywny, źle, gdy negatywny. Człowiek działa i czuje zgodnie z tym, co sobie wyobraża, jako prawdziwe o sobie i otoczeniu. Większość z nas tworzy dodatni obraz samego siebie. Jest on wtedy obroną przed wewnętrzną pustką, koniecznością życiową, bo podtrzymuje zdolność do działania, pozwala na spełnianie zadań zawodowych, obowiązków społecznych, uczestnictwo w życiu rodziny, troskę o innych. I może dzięki temu, człowiek może wytrzymać ze sobą całe życie.
Pozytywny obraz samego siebie spełnia jeszcze jedną ważną rolę - jest ratunkiem przed cierpieniami emocjonalnymi, które zadajemy sobie sami. A cierpienia te są zazwyczaj bardziej dotkliwe niż te, które zadają nam inni. Przeżywanie wciąż na nowo doznanych upokorzeń, wstydu, samoudręczenia życiowymi zawodami, porażkami, zawiedzioną miłością, ambicjami, utraconymi marzeniami sprawia, że cierpiący człowiek traci zdolność do normalnego, dającego satysfakcję, funkcjonowania w społeczeństwie. Od tych cierpień nie może go nikt wyzwolić. Ich przyczyny leżą bowiem w jego świecie wewnętrznym, do którego nikt, poza nim, nie ma dostępu. Dla wielu osób te cierpienia emocjonalne, zadawane sobie samemu, objawiają się w formie chronicznej depresji, wewnętrznej pustki i obezwładnienia.
Cierpiący, jak potępieniec człowiek bez końca karze siebie, ośmiesza, poniża, lekceważy i obwinia. Jest ciągle zmęczony, niezdecydowany, nieszczęśliwy. Mało tego, paradoksem wydaje się to, że dla ludzi będących w depresji stan ten jest często nieodzowny. Pomaga bowiem zatrzymać się przed zadawaniem sobie jeszcze większych cierpień, takich jak zagłuszanie i usuwanie ze świadomości własnych uczuć, poglądów i myśli, znieczulanie się alkoholem, narkotykami, aż po całkowite wycofanie się z aktywnego życia i utratę tożsamości.
„Jeśli człowiek jest okrutny wobec siebie, jak można oczekiwać,
że będzie współczuł innym?"
Ratunkiem w tej, wcale nie rzadkiej, sytuacji życiowej jest zrozumienie i rozbudzenie współczucia dla samego siebie. Faktem jest bowiem, że pragniemy być tym, czym jesteśmy naprawdę. Chcemy odzyskać własną tożsamość, uwolnić się od piekła cierpień zadawanych sobie samym, odzyskać prawo do normalnego życia. W tym celu musimy nauczyć się współczującego stylu bycia wobec siebie i innych. Musimy rozejrzeć się wokół i zobaczyć, jak odnosimy się do siebie. Uświadomić sobie, że zdecydowanie więcej mamy współczucia wobec innych niż dla siebie i że więcej współczucia niż dla siebie mają dla nas inni. Współczucie jest najsilniejszym ze wszystkich, znanych ludzkości, czynników terapeutycznych.
Zawsze i wszędzie odnosimy się do ludzi lepiej, jeśli lepiej, łagodniej, ze zrozumieniem i współczuciem traktujemy siebie. Odpowiedzialność za siebie i serdeczna troska o własną osobę bez poczucia winy zyskuje pierwszeństwo przed wszelkimi innymi działaniami. Względny spokój psychiczny możliwy jest tylko we współczującym klimacie emocjonalnym.
Współczucie jest najbardziej potrzebną cechą ludzką, można je obudzić i wykształcić w człowieku niezależnie od wieku i jego dawnych doświadczeń. Trzeba dążyć do tego, aby stać się współczującą, realnie patrzącą na świat, istotą ludzką. Zrozumienie, że jestem człowiekiem, człowiek zaś nie żyje wiecznie, nie może wszystkiego dokonać i wszystkiego doświadczyć
i nie jest za wszystko odpowiedzialny staje się bardzo ważne.
Rozwijając współczucie dla siebie, rozwijamy także współczucie dla bliźnich i wspólnego nam wszystkim ludzkiego losu. Świadomość, że życie jest ciężkie powinna być wyjątkowo cenna i pełna współczucia. Poczucie rzeczywistości zaś jest najlepszym przyjacielem współczucia. Ważne jest też pamiętanie o tym, że życie nie jest łatwe, jest ciężkie. Bo jakże mogłoby być inaczej? Jesteśmy przecież niezwykle skomplikowani, wrażliwi, rzadko przygotowani na ataki, które przynosi los.
Wszyscy walczymy o przetrwanie i chcemy cieszyć się życiem. Tak bardzo jesteśmy sobie nawzajem potrzebni, a tak trudno nam razem współistnieć. Musimy zrozumieć, że filozofia współczucia ułatwia życie i chociaż nie jest stanem statycznym i niezmiennym jest niewątpliwie alternatywą dla cierpienia skierowanego przeciw samemu sobie i lekiem na poprawę stosunków międzyludzkich.
Alicja Grzonka