Kryzys stał się faktem, przynajmniej w większości państw europejskich. Wydaje się, że choć najmniej dotknie Polski, to jednak jej nie ominie. Z pozoru odpowiedź na pytanie o kondycję transportu wydaje się proste: mniejsza produkcja to mniejsze zapotrzebowanie na transport. Zastanówmy się jednak przez chwilę co to znaczy, że produkcja się zmniejsza. Zmniejsza się bowiem, głównie DROGA produkcja. Kryzys w końcu bierze się nie tyle z braku gotówki, co z niechęci do jej wydawania. Innymi słowy konsumenci nie chcą kupować drogich rzeczy. Niestety drogie rzeczy to przede wszystkim wysoko przetworzone dobra. A więc takie, które tworzą znaczne zapotrzebowanie na usługi transportowe. Czyżby nie było światełka w tunelu? Otóż jest! To, że konsumenci nie kupują nie wynika (przynajmniej na początku kryzysu) z faktu, że już nie chcą danego dobra konsumpcyjnego. Oznacza to, że uważają, że z tym zakupem można poczekać. I z pewnością skusiliby się na produkty tańsze... hm, a skoro tak, to handel musi takie produkty znaleźć i PRZETRANSPORTOWAĆ do swoich struktur. Pierwszy wniosek więc, jeżeli nie chcesz odczuć kryzysu- szukaj gdzie teraz twój
transport, wolne ładunki, które woziłeś, będzie mógł znaleźć. Osobiście skupiłbym się na rynkach wschodzących, bowiem to tam można teraz tanio kupować. Wzrośnie więc, o dziwo, znaczenie transportu z państw najbardziej ogarniętych kryzysem i tych, które są w sytuacji przymusowej - muszą sprzedawać. Per saldo więc, rynek usług transportowych może wcale nie zmaleć proporcjonalnie do wielkości kryzysu. Wyschną tylko dotychczasowe źródełka ładunków.
No ale, czy kryzys to taka tylko zła rzecz? Oczywiście dla tych, którzy odczują kryzys najbardziej i osobiście, odpowiedź jest twierdząca, dla całej branży transportowej nie jest to już tak oczywiste. Unia i nasze państwo przykładają wielką wagę np do niekaralności przedsiębiorców, do ich tzw. dobrej reputacji. Zauważmy, że żadne przepisy nie wyczyszczą branży z nieudolnych i nieuczciwych graczy lepiej, niż właśnie kryzys. Zwróćmy również uwagę, jak trudności z lat 2000- 2004 wpłynęły na branżę. Z kłopotów tych wyszedł polski transport silny i sprawny. Wiele wskazuje, że obecne perturbacje dokonają podobnej selekcji, odrzucając firmy i osoby, które znalazły się w branży na fali hossy, niekoniecznie dokonując właściwego wyboru.
Reasumując, uważam, że branża transportowa wcale nie musi bardzo odczuć kryzysu światowego, pod warunkiem jednak, że szybko zaadoptuje się do nowej sytuacji, poszukując nowych rynków na swoje usługi. Sam zaś kryzys z pewnością spełni sanacyjną rolę, dzięki czemu, w nadchodzącą, jak mocno wierzę, hossę wejdzie silny jak nigdy dotąd. Czego sobie i całej branży szczerzę życzę!