Nic zatem dziwnego, że również u nas rozpoczyna się okres twardego lądowania. Popadające w ekonomiczne tarapaty Niemcy są dla nas głównym partnerem handlowym, posiadającym ok. 25 proc. udziału w naszym eksporcie. Podobną pozycję łącznie dzierżą pozostali trzej główni partnerzy, tj. Francja, Włochy i Wielka Brytania. Triumfalne uderzenie polskiego eksportu na wschód zostało mocno przytłumione przez załamanie w Rosji i na Ukrainie. W skali mikroekonomicznej wiele setek przedsiębiorstw ucierpiało na niefortunnych opcyjnych kontraktach walutowych, przy czym powaga problemu dopiero ujrzy światło dzienne. Dość nadmienić, że w niejednym przypadku ulotnił się cały zysk wypracowany przez ostatnie kilka lat.
Długoterminowy trend spadku bezrobocia wedle wszelkich przypuszczeń dobiegł końca. Według najnowszych danych za listopad stopa bezrobocia podskoczyła do 9,1 proc. Sprzedaż detaliczna gwałtownie hamuje: w minionym miesiącu wzrosła zaledwie o 2,7 proc. rok do roku (średnia oczekiwań wynosiła 6,5 proc.), przy czym spadek w relacji miesięcznej sięga 9 proc. Mówi się o wielkim rozczarowaniu ale moim zdaniem, z punktu widzenia warsztatu nauk ścisłych, zaskoczenie prognostów jest bardzo dziwne. Wydaje się bowiem, że modele ekonometryczne wykorzystywane do ilościowego opisywania i prognozowania głównych zmiennych makroekonomicznych zbyt wolno „uczą się” nowych realiów rynkowych. Co więcej, skoro zaskoczyć się dali wszyscy, to albo wykorzystywane są bardzo podobne metody, albo w różnych modelach zbyt niską wagę przypisuje się informacjom najnowszym.
Tymczasem w okresie gwałtownych przeobrażeń, a za takowe należy poczytać obecną recesyjną równię pochyłą, bezwładność nadmiernie wygładzonych modeli ekonometrycznych okazuje się zbyt duża i umniejsza ich zdolnościom prognostycznym. To generuje wspomniane opóźnienie w wychwytywaniu nowych tendencji. Wskazane byłoby także ulepszenie tych modeli poprzez uelastycznienie samej zmienności badanych zjawisk.
Można z dużym prawdopodobieństwem powiedzieć, że budżetowy zapis 3,7 proc. wzrostu PKB w 2009 r. będzie nowelizowany. Zadaniem praktycznie niewykonalnym jest określenie, ile wyniosą niedobory związane z mniejszymi od planowanych wpływami podatkowymi. Patrząc na zachowanie złotówki, twarde lądowanie dopiero od niedawna zaczęło być wkalkulowywane w jej (pikujący) kurs. Stopy procentowe będą obniżane, co przyspieszy koniec bankowej wojny depozytowej. Zbyt gwałtownych cięć jednak nie można dokonywać z uwagi na ryzyko dalszego osłabienia złotego. Newralgiczny tutaj jest kurs franka, w którym intensywnie zaciągaliśmy kredyty hipoteczne po kursach dużo niższych od obecnego 2,70. Sam zastój w budownictwie mieszkaniowym ściąga na dno branże kooperujące (meblarstwo, ceramika, farby).
Bagaż negatywnych danych jest daleki od opróżnienia i obecne tendencje jeszcze się nasilą. Szczególnie mocno będzie to widoczne w stopie bezrobocia, która podskoczy do 12-13 proc. I chociaż na tegoroczne Święta wydamy łącznie około 20,5 mld zł, to jest to już o miliard mniej niż przed rokiem. Tak czy inaczej, psychiczny komfort bycia w tym czasie z bliskimi, w ciepłej nastrojowej atmosferze jest bezcenny. Dlatego najlepiej na te kilka spokojniejszych dni spróbować zapomnieć o toksycznych słowach typu: kryzys, recesja, zwolnienia, czego życzę wszystkim.