Historia Graala Historia poszukiwań świętego Graala zawładnęła anglojęzycznym światem jak żaden inny mit czy legenda.Jej elementy są nawet wcześniejsze niż język angielski. Poeci, powieściopisarze i twórcy filmowi opowiadają historię tych poszukiwań wciąż od nowa: nie starzeje się ona, nie nudzi, nie wychodzi z mody.

Data dodania: 2009-01-06

Wyświetleń: 4307

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Każdy chciałby przeżyć przygodę tej pielgrzymki, ale nie tak bardzo, jak pragnie samego celu.

W dzisiejszych czasach większość ludzi czerpie wiedzę o świętym Graalu z takich książek, jak Kod Leonarda da Vinci i Święty Graal, święta krew, czy z Monty Pythona. W tych popkulturowych przeobrażeniach Graala utraciliśmy przede wszystkim to, co czyniło go świętym. Ta książka pragnie odsłonić ów pierwotny sens.
W kulturze masowej widzimy wszelkiego rodzaju próby zrozumienia Graala.
Film Excalibur z całej mocy starał się przedstawić nam Graala pogańskiego. Tajemnica, która doprowadziła do Graala, brzmiała po prostu tak: „Król i jego kraj są jednym”. Filmowa interpretacja przyniosła nam rzeczywiście jedną z bardziej fascynujących i pięknych chwil w historii kina: Król Artur i jego rycerze,ocknąwszy się z letargu, podążają na swą ostatnią bitwę, a w ślad za nimi ziemia jałowa zamienia się w urodzajną krainę zieleni. Ale czy w naszej epoce republik i monarchii konstytucyjnych ktokolwiek tak naprawdę wierzy, że król i jego kraj to jedno? Dość trudno nam uwierzyć choćby w to, że rzeczywiście wybraliśmy swoje kongresy i parlamenty. To przesłanie w żaden sposób nas nie dotyczy: pozostawia w nas niezadowolenie i pragnienie czegoś głębszego.
Kod Leonarda da Vinci Dana Browna przedstawił nam interpretację Graala jako linii świętej krwi, wywodzącej się odJezusa Chrystusa i Jego rzekomej żony, Marii Magdaleny. Był to popularny pomysł na długo przed pojawieniem się tej powieści. Książka autorstwa Michaela Baigenta, Richarda Leigha i Henry’ego Lin-
colna Święty Graal, święta krew jest bestsellerem już od dwudziestu lat, i to właśnie z niej Dan Brown zaczerpnął swoje pomysły. Jego interpretacja nęci nas powabem głęboko skrywanej przez stulecia tajemnicy oraz obietnicą oświecenia, gdy tylko tę tajemnicę poznamy. Pomysł ten oczarował wielu ludzi, co dowodzi, że jest w nim jakaś pociągająca moc. Problem leży głównie w tym,że historyczne założenia takiej hipotezy dość łatwo obalić.Inne współczesne historie o Graalu skupiały się na awanturniczych przygodach w trakcie jego poszukiwań, ale celowo mętnie przedstawiły sprawę natury samego Graala. Film Indiana Jones i ostatnia krucjata pokazał nam Graala, który wydaje się mieć coś wspólnego z chrześcijańską legendą i który – jak Graal w najlepszych średniowiecznych romansach – nagradzał godnych, karał zaś niegodnych. „Ale wybierz mądrze – powiada starożytny rycerz, który strzeże prawdziwego Graala i kilkunastu jego imitacji – bo chociaż prawdziwy Graal przyniesie ci życie, to fałszywy zabierze ci je”. I wkrótce kosztowne efekty specjalne naocznie pokazują nam, co rycerz miał na myśli.Ale Hollywood nie potrafił sprostać całej sile chrześcijańskiej symboliki legendy o Graalu. Nigdy właściwie nie jesteśmy pewni, co Graal rzeczywiście oznacza dla Indiany Jonesa, i całe szczęście, że poszukiwania są na tyle zajmujące, że odwracają naszą uwagę i nie zadajemy zbyt wielu pytań o ich cel. Spytany, co odnalazł wraz z Graalem, ojciec Indiany Jonesa, Henry, mówi: „Oświecenie” – co tak naprawdę może oznaczać cokolwiek. Praktycznie rzecz biorąc, ani on, ani jego syn nie wydają się zbytnio przemienieni po zetknięciu z Graalem. A jest to dość zaskakujące, kiedy zastanowimy się nad tym, że cały sens poszukiwań Graala polega zazwyczaj na przemianie życia poszukiwacza. Jeśli nic się nie zmieniło, wówczas tęsknota wciąż istnieje, nieukojona.
Ożywiona pogańska mitologia, antychrześcijańska propaganda, awanturnicza przygoda – nic z tego nie daje nam dostatecznego wyjaśnienia, dlaczego legenda o Graalu przetrwała. W końcu pusty Graal to tylko kielich.

„Czy możecie pić kielich, który Ja mam pić?” – oto jest pytanie, od którego zaczynają się nasze poszukiwania świętego Graala. Każdy poszukiwacz Graala musi na nie odpowiedzieć: Czy mogę pić z Graala? Jednak kiedy to pytanie padło po raz pierwszy, wydawało się dziwne. Dwaj uczniowie Jezusa, Jakub i Jan – synowie gromu, jak lubił ich nazywać – poprosili Go o przysługę. Czy może, jak zapamiętał to św. Mateusz, ich matka poprosiła o to w ich
imieniu: „Powiedz, żeby ci dwaj moi synowie zasiedli w Twoim królestwie jeden po prawej, a drugi po lewej Twej stronie".Jakub i Jan byli z Jezusem już od dłuższego czasu i wciąż wydawało się, że sami nie wiedzą, czego szukają. Tak usilnie czegoś pragnęli, że byli gotowi porzucić wszystko i pójść za wędrownym Nauczycielem, który ciągle musiał uprzedzać wrogie poczynania władz.Zdawało im się, że ich tęsknotę może zaspokoić jakieś stanowisko związane z władzą i zaszczytami w ziemskim królestwie.
Zamiast po prostu powiedzieć matce, że jej życzeniu stanie się zadość, lub powiedzieć jej, by nie prosiła o śmieszne przysługi, Jezus nagle spoważniał. Odwrócił się do Jakuba i Jana i zwrócił się do nich bezpośrednio.„Nie wiecie, o co prosicie”, powiedział im. „Czy możecie pić kielich, który Ja mam pić?”
Prawdopodobnie nie rozumieli tego pytania. Być może, myśleli o królewskiej uczcie, na której odrobina wina jeszcze nigdy nikomu nie zaszkodziła. A więc bez namysłu odparli: „Możemy”. Ten sam bezrefleksyjny entuzjazm widzimy na początku wszystkich poszukiwań Graala. Nasza tęsknota jest tak głęboka i rozpaczliwa, że zaślepia nas i nie widzimy konsekwencji tego,czego się podejmujemy. Jezus odpowiedział: „Kielich mój wprawdzie pić będziecie. Nie do Mnie jednak należy dać miejsce po mojej stronie prawej i lewej, ale dostanie się ono tym, dla których mój Ojciec je przygotował” (Mt 20,20-23).
Cóż za wymijająca odpowiedź! Musiała wprawić ich w zupełną konsternację. Mogli zrozumieć tylko tyle, że nie obiecano im stanowiska ministra ani wiceministra w nadchodzącym królestwie Jezusa. Jednak przynajmniej będą mogli pić kielich Jezusa. Mieli
otrzymać jakieś ważne miejsce w królestwie, jakieś stanowisko wyniesione ponad zwyczajny motłoch. Czy to jest w stanie ich zadowolić? W czasie następnych kilku dni Jakub i Jan musieli sporo myśleć o swoim stanowisku w przyszłym królestwie. Jezus triumfalnie wjechał do Jerozolimy, a wiwatujące tłumy słały na drodze palmowe liście i swoje płaszcze, wykrzykując: „Błogosławiony Król, który przychodzi w imię Pańskie” (Łk 19,38). Musiało się wydawać, że chwalebne królestwo Jezusa jest tuż-tuż.


Artykuł jest fragmentem książki "Tajemnica Graala
W poszukiwaniu rzeczywistej Obecności"
Mike Aquilina , Christopher Bailey
Licencja: Creative Commons
0 Ocena