To maleństwo nieczekane,
Urodziło się niechciane.
Cudem było wychowane
Przez dzieciaczki podduszane
Wzrosło słabe i niezdarne.
Najpierw w budzie trzymane
Potem z domu wygnane;.
Tułało się głodne, zaniedbane
W śmietnikach schowane
Tam karmiło się mizernie
Piło wodę z kałuż, pomyj
Nocą do zagród chodziło
Podkradało co tam było
Wiele cięgów otrzymało
Ludzkich butów się bało
Potem złapał je okrutnik
Znęcał się, bił, głodził
W końcu wykopał do lasu
Do drzewa przywiązał i...
Z o s t a w i ł .
Biedne psisko tam skonało
Nigdy ciepła nie zaznało
Smaku karmy i schronienia,
Nawet z dala nie wąchało.
Nie znalazło wybawienia.
Żyło tylko wśród cierpienia
Leku i strachu istnienia.
Popychane, przeganiane
Wciąż krzywdzone i kopane.
Przez nikogo nie nazwane.
Tak okrutny los mu stworzył
Nie zauważył, nie pożałował,
Człowiek, co się dumnie zwie
Dzieckiem Boga, miłosiernym
Współczującym, kochający
/??
I..okrutnym i złowrogim.
Z zimnym sercem
Skutym lodem.