Oczywiście, zazwyczaj nie chodzi o samo zbliżenie seksualne, nie, wabiącym wystarczą spojrzenia, westchnienia, poczucie, że jest się pożądaną, lepszą, że się ma się czyjąś uwagę, energię, czyjeś zainteresowanie. Mówiąc inaczej, każdemu, komu zależy na tym, by być seksy, to albo mniej lub bardziej świadomie manipuluje albo brakuje mu poczucia własnej wartości, brakuje energii życiowej i dlatego musi ją rabować - podstępem zdobywać, przystrajając się wyzywająco i zwracając na siebie w ten sposób uwagę - nie mają czym innym, to świecą swoimi gruczołami rozrodczymi, aby wabić partnerów. Znane z lekcji przyrody czy kanału Discovery ;)
Nie chodzi oczywiście o to, aby kobieta założyła wór pokutny i nie zwracała na siebie uwagi. Nie. Kobieta ma emanować swoją kobiecością. Ona ze swej natury jest magnetyczna – przyciąga i nie musi tego podkreślać strojem. Czym innym jednak jest naturalny, świadomy, kobiecy magnetyzm wynikający z rzeczywistego rozpoznania swej kobiecości, a czym innym bezmyślne strojenie się tylko po to, aby uzyskać męską uwagę, zazwyczaj się poczuć w związku z tym dominującą, wzbudzić zazdrość innych kobiet czy podnieść sobie poczucie własnej wartości. To pierwsze, to wielka siła i moc kobiety, a to drugie, to wynaturzenie niszczące psychikę.
Albo bycie groźnym. „Uuuu, ale on groźny, niedobry, niebezpieczny! Ale ona groźna, wredna, budzi respekt”,… Budzi postrach, lepiej z nią nie zaczynać, bo może się to źle skończyć. Albo też budzi tą groźną postawą zainteresowanie jako ktoś, pod kogo można się podpiąć, aby czerpać z niego korzyści. Znany z biologii system pasożytniczy – małe rybki pływające wokół wielkiego rekina. Nie mylić tego z szacunkiem! Kogoś, albo się boisz, albo szanujesz. Pierwsze wynika z agresywności, zagrożenia i niskiego poczucia własnej wartości, a drugie z mądrości, siły i właściwej samooceny. Ale teraz jest moda na bycie groźnym kozakiem, seksy bandziorem, „niegrzeczną dziewczynką”, bad-boyem bad-bitch itd.…. No naprawdę… cofamy się w rozwoju społecznym.
Do napisania tego zainspirowała mnie okładka z Arianą Grande, która na płycie „Dangerous Woman” (niebezpieczna kobieta), śpiewa, razem z Nicki Minaj piosnkę „Side to side”. Cudna okładka. Dziewczynka, Ariana Grande – Ariana, to chyba imię pochodzące z jakiś anielskich sfer, wyższych światów. Jest znana Wyższa Istota Ariel, tutaj to imię jest chyba tak wzięte, aby właśnie się kojarzyło tak anielsko, sielsko, dobrze. Do tego Dziewczynka się nazywa „Grande” – wspaniała, cudowna, wielka. Super! Na okładce wspomniana Dziewczynka o miłych licach i niewinno-zaczepnym spojrzeniu jest w masce z kręgu sado-maso, i co jeszcze ciekawe – czapka ma uszy króliczka Playboya! Do tego oczywiście rozchylone usta, mające chyba sugerować, że Dziewczynka jest w ekstazie. Koktajl sprzeczności. Żeby było jeszcze lepiej, to śpiewa w duecie z Nicki Minaj, czyli kolejna orędowniczka i autorytet normalności, stylu i klasy ;) I te Panie śpiewają piosnkę, z tego co zrozumiałem o tym, że są tak napalone, że szwendają się bez celu i nie mogą myśleć o niczym innym niż facet… szalenie inspirujące ;). I takich piosenek, produktów pop kultury jest masa, wszystko się kręci wokół tego tematu i to w coraz bardziej intensywnym stylu. I do czego one nas zachęcają? Do masowych kopulacji na ulicach? Chyba tak, już teraz przecież porno kultura sprawiła, że ludzie organizują orgie i robią z nich nagrania, transmisje bez żadnego skrępowania. Seks stał się jakąś oczywistą czynnością… Normalnie, ze skrajności w skrajność. Z ciekawości obejrzałem teledysk tej piosnki – ponad 1 200 milionów wyświetleń od połowy 2016 – takie rzeczy się sprzedają najlepiej. W teledysku i tekście oczywiście gruczoły w seksy pozach, „niewinne” i jednocześnie zalotne spojrzenia Ariany i rewia dup. Ale piosnka wpada w ucho, więc jest popularna, więc koduje miliony młodych umysłów na tego typu klimaty. I teraz już wiele osób chce być taką lub zazdrości i złości się na siebie, że taka nie jest, bo przecież skoro taka gwiazda tak śpiewa, no to chyba to jest azymutem społecznym, do tego powinno się dążyć…
Takie szczucie, aby być seksy orze naszą psychikę, a więc i orze całą naszą cywilizację. To, plus przemysł porno, kultura zombie - czyli śmierci, rywalizacja finansowa, no i oczywiście kult popularności, czyli bycie znanym, bycie na salonach, na plakatach, w TV – popularne „parcie na szkło”. Wszystko to dopełnia społecznej orki*.
Bycie znanym z tego, że jest się znanym to trzeci element dopełniający obraz naszych obecnych czasów. Mnóstwo przecież jest takich ludzi i jest to lansowane jako najwyższy cel życia człowieka – bycie znanym i lubianym. Nie ważne za co, grunt, że znany, bo wtedy obok może się jakiś reklamodawca podpiąć ;) Miara upadku naszej kultury? Socjologicznie na pewno ciekawe.
Obrazem i miarą „rozkwitu” naszej cywilizacji ziemskiej jest fakt, że daliśmy się zamknąć w niskich, kierowanymi instynktami uczuciach i dążeniach - zarówno osobistych, jak i społecznych. Prowadzi to do degeneracji społecznej – chaosowi politycznemu, kulturowemu, wspomnianych kopulacji ulicznych, przestępczości, bezsensowi i depresyjności. Coraz mniej jest używana, a nawet więcej - poszukiwana i uświadamiana sobie wyższa natura człowieka, a coraz bardziej dochodzi do głosu ta zwierzęca i instynktowna, czyli te trzy podstawowe aspekty o których wspomniałem. Jesteśmy po prostu szczuci i programowani fizycznością i seksualnością jako najwyższym szczęściem człowieka. Ostatnio Krzysztof Karoń pokazywał instrukcje dla nauczycieli zachodu – Europy, a więc i Polski, bo było to w jeżyku polskim i tam było powiedziane, aby nauczyciele od najmłodszych lat – 0-3 lata już uczyli dzieci czerpać przyjemność z dotykania się, aż po masturbację oczywiście. Tego chcą uczyć w szkołach. To chcą zaprogramować jako cel życia człowieka – zrobić sobie dobrze. Ani słowa o wyższych uczuciach, ideach – samo dotykanie. Co za szaleniec to wymyślił? Ale ok, o jakiej wyższej naturze ciągle mówię?
Jesteśmy energią i żyjemy w wielowymiarowym świecie energii. (To że nic Ci to nie mówi, to właśnie miara upadku naszej cywilizacji, albo oznaka naszego etapu rozwoju. Wiadomo, że pierwszoklasista nie rozumie zadań z wyższej matematyki, co nie świadczy o tym, że jest gamoniem, tylko o tym, że jest w pierwszej klasie i bardziej zaawansowane dopiero przed nim. Problemem jednak jest to, że pierwszoklasista wie, że przed nim wiele nauki, a my myślimy, że jesteśmy już super i bardzo rozwinięci) Ten świat energii rządzi się zasadami o których w większości nie wiemy, bo nikt wokół o tym nie mówi. Wprawdzie ktoś tam wspomina o fizyce kwantowej, gdzieś się słyszało, że problemów ludzkości nie rozwiąże się na poziomie na którym one powstały, czy, że aby poznać świat trzeba zmierzyć się z wibracjami i wymiarami ale… w telewyzjy o tym nie mówią, tylko puszczają teledyski i mecze, albo robią polityczne pranie mózgu, więc… nie ma się co dziwić, że jest jak jest. OK, pokrótce opiszę jeden z modeli rzeczywistości energetycznej.
Świat, oprócz tego, że jest JEDYNIE energią (udowodnił Einstein) jest fraktalny, jest holograficzny lub, też jest to nazywane teorią holonów – czyli obraz dużego zawiera się w małym (np. Ken Wilber). Duże składa się z małych podobnych do tego dużego. Czy też jak to mówią słynne Szmaragdowe Tablice „jak na górze, tak na dole” – wszystko to, tyczy tego samego modelu świata. Dlatego zrozumienie naszej ludzkiej energetyki pomoże nam zrozumieć czym jest świat jako energia ogólniej i odwrotnie.
Człowiek jest jak Ogr – Szrek ;) czyli jak cebula, czyli ma warstwy :) Ta najbardziej widoczna, to nasze ciało, ale przecież jest też jeszcze ciało emocjonalne, czyli nasze uczucia, jest też ciało mentalne, czyli nasze myślenie, i są też i wyższe ciała, bardziej subtelne, te z których np. pochodzą różne inspiracje. Z tym chyba nie ma co polemizować, bo przecież każdy fizycznie jest, czuje i myśli. To są trzy podstawowe nasze centra energetyczne, których ogólnie mamy 7 (jest więcej ale skupmy się na podstawach) i nazywamy je ogólnie „czakrami” – czyli z sanskrytu wirami energii. Wszystkie one są umieszczone wzdłuż kręgosłupa, zaczynając od dołu.
Te trzy pierwsze, to właśnie jest to coś, czym się nas obecnie, w tych czasach próbuje zahipnotyzować i w których chce się nas zamknąć. Są to:
- 1. Ciało, jako fizyczność, bezpieczeństwo i radzenie sobie w rzeczywistości materialnej, kasa, mamona, szmal, kredyty, spłaty, komornicy, itd.
- 2. Emocjonalność i seksualność – bycie seksy i uwodzicielskim, relacje w parach, związki, wojna płci, męski szowinizm, feminizm itd.
- 3. jako tożsamość, społeczność – myślenie, intelekt, idee, doktryny i dogmaty, polityka, media, pranie mózgu itp. plus wszystkie powyższe
I na tych trzech obszarach orze się nas niemiłosiernie każąc nam być „niebezpiecznym, niegrzecznym, groźnym”, robiącym karierę i płacącym kredyty „zarobasem”, albo „seksy, pociągającym, atrakcyjnym, uwodzicielskim” albo „sławnym, znanym, wpływowym, popularnym” zindoktrynowanym, dogmatycznym, fanatycznym itp. To wszystko, te trzy elementy mają sprawić, że staniemy się społeczeństwem agresywnych, podnieconych, gotowych w każdej chwili kopulować frustratów, których jedynym celem jest zaspokoić swoje zmysły i rządze, albo zabłysnąć w społeczeństwie lub sterroryzować i narzucić swoje poglądy. Dlatego rządzi Hollywood, Pudelek, Instagram, Facebook, WP, i inne świątynie popularności, blichtru i mamony lub wiadomości, polityki, religii itp.
Ówczesna kultura zupełnie stara się wyprzeć z nas wyższe uczucia, wyższe jakości które są domeną wyższych centrów energetycznych. Te centra w ogromnym skrócie to:
- 4. wyższe uczucia, altruizm, pomoc, służba dla innych, wyższe wibracje – potocznie zwane miłością - choć to bardzo wyświechtane słowo niestety. Dalej, dobroć, szacunek, akceptacja, radość, odczuwanie, koherencja, empatia, synergia, współpraca, budujące idee itp.
- 5. wyrażanie siebie, czyli jeśli niższy 4 ośrodek (i pozostałe) jest właściwie rozbudzony i płyną przez nas wyższe uczucia, wtedy też i pięknie jesteśmy w stanie o nich mówić, pięknie je wyrażać. Nasze słowa, czyny, dzieła przynoszą dobre owoce.
- 6. jeśli te niższe ośrodki są właściwie uruchomione, to zaczynamy poznawać i rozumieć coraz bardziej otaczający nas świat, zaczynamy mieć na niego coraz większy wpływ, stajemy się po prostu mądrzejsi i
- 7. zaczynamy odczuwać siebie i świat w którym żyjemy jako jedność, świadomie współtworzymy go, zaczynamy postrzegać wszystko oczami doskonałości, harmonii. Wychodzimy po za życie na Ziemi.
To wszystko jest w naszych wyższych centrach energetycznych do których ze względu na brak świadomości mamy ograniczony dostęp. Po prostu, jesteśmy zahipnotyzowani walką o przetrwanie, gromadzeniem majątku, byciem seksy, byciem groźnym lub sławnym. Że o ulubionym sporcie „bieg przez spłaty” nie wspomnę ;). Walczymy o to, aby utrzymać ten stan, aby go zdobyć lub cierpimy, że tacy nie jesteśmy – tak czy owak obniża nam to wibracje i blokuje nas to przed sięganiem wyżej do naszej prawdziwej natury.
I tutaj znów wracamy do Pań typu Ariana czy Nicky – które osobiście szanuję i nie mam nic do nich – ot produkty systemu, wynik prania mózgów – jak większość z nas. Przecież nie można mieć pretensji do noża, że jest nożem skoro tak go stworzono. Te Panie, tak jak i my wszyscy dokoła jesteśmy produktami systemu, a system, jaki jest, każdy widzi, że sparafrazuję klasyka, aby nie przedłużać. Chodzi o to, że ten system, te Panie i my wszyscy jesteśmy tu po coś, jesteśmy tu, aby się dzięki temu systemowi rozwinąć, aby urosnąć, aby zacząć inaczej postrzegać świat, a więc inaczej wibrować, inne doświadczenia przyciągać i tym samym inny świat wokół siebie tworzyć. Nie bardziej „seksi”, nie bardziej groźny, tylko bardziej świadomy. Im bardziej świadomy, tym mniej wystraszony, a co za tym idzie, tym bardziej radosny, twórczy i współdziałający.
Co w związku z tym? Obserwuj się. Swoje zachowania. Jak naukowiec mrówkę – bez oceniania i ingerowania. Nie bądź dla siebie surowym krytykiem, czy wymagającym trenerem – tym i tak każdy z nas zazwyczaj jest i to też trzeba zaobserwować. Zacznij od szacunku, który należy się każdemu, ale zacznij od szanowania samego, samej siebie, od uszanowania swojej Wyższej Natury – wiedz, że Ona jest i czeka na zaproszenie od Ciebie by działać w Twoim życiu i świecie. Nie daj się hipnotyzować tylko tym impulsom płynącym z pierwszych trzech ośrodków energetycznych, które oczywiście też są ogromnie ważne ale tylko w harmonijnym połączeniu z pozostałymi. Gdy uzyskasz zdrowy stosunek do samego, samej siebie nie będziesz potrzebowała być seksy ani groźnym, że o sławnym nie wspomnę. Po prostu będziesz sam promieniował(a) swoją dobrą naturalną, właściwą tylko dla Ciebie energią, Ty będziesz ją dawać, nie będzie potrzeby zdobywania jej na kimś.
Powodzenia na Twej Drodze! :)
Krzysztof Kina
Ps. Czym jest według Ciebie wszechobecny „kult dupy”? Tak jak fakir ogłupia kobrę machając przed nią piszczałką, której kształt i ruchy hipnotyzują węża sprawiając, że nie jest on w stanie zaatakować fakira, tak samo i „nasza cywilizacja” macha dupami w telewizji, na plakatach, na ulicach, filmach i wszelkiej możliwej formie, aby Twoja siła była tak ogłupiała, tak otumaniona, abyś nie mógł nic z nią twórczego robić. Zauważ to. Zmiany się same zaczną. Szczują nas seksem, aby zrobić z nas podrygujące, podniecone społeczeństwo, którym bardzo łatwo manipulować, wystarczy pokazać kawałek gołej dupy… naprawdę? Damy się? J
Ps2. Nie przejmuj się jeśli czytając to zidentyfikowałeś(aś) się w którejś z tych ról. Nikt tu na Ziemi, obecnie święty nie jest (no pewnie są jakieś wyjątki) ale za to każdy jest na drodze do tej świętości**. Kwestia tylko tego jak bardzo jest tego świadomy. Jeśli się dostrzegłeś(aś) w którejś z tych ról, to gratuluję! Bądź dalej, tylko już świadomie. Zobaczysz jak wszystko się będzie zmieniać. Fascynujący proces. Ja sam, w mniejszym lub większym stopniu widzę się w każdej z tych ról ;) Tarzam się w nich czasem wesoło, czasem żałośnie chrumkając ;) Samo Życie. Jakoś te doświadczenia trzeba zbierać.
*jak będzie już dobrze zaorane, to zasiejemy dobre i wyrosną nowe plony ;) nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło.
**o świętości przeczytasz tutaj.
A tutaj link do omawianego zdjęcia Ariany Grande