Zanim wynaleziono maszynę do szycia, wszystkie tkaniny były łączone ręcznie. Pierwsze próby stworzenia urządzeń, które mogłyby zastąpić szwaczki, były trochę nieudolne, bo nie pozwalały na zszywanie dwóch skrawków materiału. Jedyne, co umożliwiały mechanizmy tworzone w końcu XVII w., to ozdobne ściegi biegnące wzdłuż pojedynczych tkanin.
Pierwsze działające urządzenia i... pierwsze patenty
Konstruktorzy pierwszych maszyn do szycia sugerowali się tym, jak wyglądała ręczna praca. Można powiedzieć, że aż za bardzo, czego przykładem była maszyna stworzona przez Charlesa Fredericka Wiesenthala, który otrzymał patent w 1755 roku. Maszyna, którą stworzył, polegał na tym że igła przechodziła przez tkaninę popychana „mechanicznymi palcami”, których odpowiednik znajdował się na dole i zawracał igłę. Wiązało się to z niską oszczędnością materiałów, ponieważ nić przepuszczana tam i z powrotem, szybko się kończyła, co oznaczało, że można było albo zszywać niewielkie materiały, albo, przy większych partiach, co chwilę się zatrzymywać i na nowo instalować nić w urządzeniu.
Kolejny patent, z 1790 roku, przysługiwał Thomasowi Saintowi, który trudnił się stolarstwem w Londynie. Jednak ze względu na to, że jego produkt był powiązany z innymi wynalazkami związanymi z obróbką skóry, w biurze patentowym przypisano go do kategorii „kleje i lakiery”.
Francuski przełom
W późniejszych latach pojawiały się kolejne pomysły i przyznawano kolejne patenty „maszynom do szycia”, które albo nie szyły, albo nie robiły tego w sposób właściwym. Przełomu dokonał dopiero francuski krawiec, Barthelemy Thimmonier, który odszedł od powielania ruchów dłoni. Francuz skupił się szukaniu takiego ściegu, który szybko i sprawnie mogły wykonywać maszyny do szycia. Jego urządzenie pracowało dzięki poziomemu ramieniu zamontowanemu na pionowym drążku wykonującym posuwisto-zwrotne ruchy. Największym problemem było to, że ścieg nie był trwały i choć Thimmonier otrzymał patent i otworzył szwalnię z wieloma maszynami, jego pomysł nie mógł być ostatnim słowem w dziedzinie projektowania maszyn do szycia.
Co dalej z wynalazkiem Sainta?
Warto jeszcze wspomnieć, że przez omyłkowe potraktowanie w urzędzie, o wynalazku Sainta zapomniano na długie lata. Dopiero w 1873 roku Newton Wilson skorzystał z dostępnej specyfikacji i zmodyfikował pomysł tak, że urządzenie faktycznie zszywało materiały. Maszyna do szycia zaprojektowana przez Wilsona, miała u góry ramię na igłę i system naciągający nić, który miał stać się rzeczą wspólną późniejszych wynalazków.
Amerykańska wojna o licencje
Isaac Singer wynalazł współczesną maszynę do szycia. Przynajmniej tak się powszechnie uważa. Bo niewiele osób kojarzy, że w połowie dziewiętnastego wieku w Stanach Zjednoczonych odbyła się wojna o patent i opłaty licencyjne na maszyny do szycia. Z Singerem spierał się Howe, który koniec końców wygrał, jednak to nie zakończyło konfliktu, bo w tym czasie pojawili się kolejni konstruktorzy, którzy wprowadzali nowe ulepszenia. Wynalazki były tak podobne, że rozwiązanie sporu byłoby niemożliwe. Na szczęście inżynierowie maszyn do szycia porozumieli się w trakcie procesu i stworzyli jedną firmę produkcyjną.
Z końcem dziewiętnastego wieku wszystkie patenty wygasły, dzięki czemu dziś każdy przedsiębiorca może produkować maszyny do szycia. Sprawiło to także, że na rynku pojawiły się dziurkarki i inne urządzenia, które w pewnym stopniu korzystają z opatentowanych mechanizmów.