Pewnie obiła Ci się o uszy fraza „haul zakupowy”? Jeżeli nie, to widać nie obserwujesz życia zakupowej blogosfery. Zwłaszcza nie obserwujesz życia jej wersji wideo – czyli vlogosfery. A może doskonale znasz to zjawisko pod inną nazwą? A może nie chcesz znać ani samego zjawiska, ani jego obcej nazwy? Masz do tego pełne prawo!

Data dodania: 2015-10-09

Wyświetleń: 1676

Przedrukowań: 1

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Ale jeśli choć trochę interesujesz się społecznym rekomendowaniem produktów i jego udziałem w rynku zorganizowanego marketingu szeptanego czy marketingu rekomendacji, to haul zakupowy powinien Cię zainteresować. To nie tylko zjawisko kulturowe, to także trend marketingowy.

Być może ten trend, który w Polsce trwa już co najmniej 5 lat, mógłby nazywać się inaczej. Na przykład – dzielenie się on-line wrażeniami z zakupowych łupów czy zakupowych dokonań. Jednak te nazwy są zdecydowanie za długie w czasach komunikacji przez SMS-y czy Twittera. Poza tym brzmią zbyt staroświecko i …heroicznie. Łupy, trofea, dokonania to zupełnie nie pasuje do dzisiejszych lekkich zakupów i lekkich  pozakupowych show nastolatek czy młodych kobiet. Przeważają one w haulowej zabawie, grze czy pracy na wizerunek zakupowego eksperta albo w ramach „usług eksperckich” w barterowej wymianie z taką czy inną marką… Jej sens na dzień dzisiejszy da się streścić mniej więcej w słowach:  Opowiem o twoim produkcie, gdy prześlesz mi go do przetestowania.

Tak naprawdę osoby uprawiające haul stanowią jeden z typów market mavens, o których mówił Chris Anderson, autor Długiego ogona… Wyraz „maven” pochodzi z języka jidysz. Oznacza osobę, która „gromadzi wiedzę” interesując się produktami, usługami i rynkiem. Choć klasyczne market mavens nie specjalizują się w jednej dziedzinie. Zajmują się raczej rynkiem jako całością, śledzą życie produktów, usług, przecen, promocji, rynkowych wydarzeń. Można powiedzieć, że market mavens, to osoby z najbliższego otoczenia, do których zwracamy się z prośbą o pomoc przy zakupach czy też na przykład nieznajomi, którzy zaczepiają klientów przy sklepowej półce. Podpowiadają im, jaki produkt wybrać, gdy nie bardzo wiedzą, na co się zdecydować. A że dziś osobami z najbliższego otoczenia stają się nie tylko znajomi z Facebooka, ale także liderzy forowych pogawędek, blogerzy czy vlogerzy to już zupełnie inna sprawa.

Haul narodził się najprawdopodobniej na forach wizażowych. Niektórzy mówią, że jego ojcem był filmik instruktażowy (tutorial), o tym jak zrobić fachowy makijaż czy fajną fryzurę. A dziś haul zakupowy to nie tylko dziewczyńskie i damskie (jak utrzymywano jeszcze niedawno ), ale też damsko-męskie oraz męskie! blogi oraz amatorskie filmiki, głównie publikowane na YouTube. Coraz bardziej profesjonalne.

Bywają haule urodowe (w tym wyspecjalizowane, jak włosowe czy paznokciowe), ubraniowe (w tym lumpeksowe!), gadżetowe, itd.. Bywają haule zgrywy, nagrywane pół żartem i pół serio oraz całkiem serio. Bywają haule żenujące, poprawne i przyciągjące. Tylko czekać aż w Sieci prawdziwą karierę zrobią haule parodiujące haul.

Wydaje się, że w gruncie rzeczy cały ten zakupowy haul – w wersji vlogowej – naśladuje telewizyjną reklamę. I też potencjalnie lub realnie już jest i coraz bardziej będzie  związany z marketingiem.

Licencja: Creative Commons
0 Ocena