Wobec wprowadzanej 10 lat temu reformy emerytalnej, rzadko udało się usłyszeć głosy krytyki - media, które uzyskiwały ogromne wpływy z reklam funduszy emerytalnych, nie były skłonne do krytykowania reformy i łudziły przyszłych emerytów. Ubezpieczenia emerytalne miały być najlepszym rozwiązaniem. Niskie świadczenia wypłacane przez ZUS, rosnąca konsumpcja oraz przykład płynący z państw zachodnich miały przekonać Polaków do regularnego odkładania środków na emeryturę. W rzeczywistości jest zupełnie inaczej. Mimo, że na IKE (w tzw. III filarze) Polacy mogą odkładać dodatkowe pieniądze na emeryturę już od niemal czterech lat, to od samego początku nie cieszyły się zbyt wielkim zainteresowaniem. Jednak tak źle jak obecnie jeszcze nie było.
Na IKE wpłacamy coraz mniej pieniędzy.
Niestety jest to fakt poparty konkretnymi liczbami. Zastanawiające jest jednak to, czy wyłącznie trwająca od niemal roku bessa na giełdzie zniechęca nas do oszczędzania. Czy naprawdę nie myślimy o swojej starości? Czy może jest jakiś inny powód tak słabego zainteresowania IKE? Nie mogę się jednak oprzeć wrażeniu, że być może nasze złe doświadczenia z Zakładem Ubezpieczeń Społecznych sprawiają, że nie wierzymy w sens oszczędzania na emeryturę. ZUS do którego przez całe swoje zawodowe życie zmuszani jesteśmy miesięcznie odprowadzać znaczną część swojego wynagrodzenia, nie gwarantuje godnej emerytalnej przyszłości. Obecnie odprowadzane przez nas składki przecież nie są małe, a jednak wypłacana z nich emerytura jest zaledwie ułamkiem pensji, do jakiej przez lata się przyzwyczailiśmy. Patrząc na wysokości wypłacanych dziś emerytur, oraz tendencję do obniżania tych świadczeń, trudno nie zauważyć, że jest to wyraz głębokiego kryzysu Zakładu Ubezpieczeń Społecznych oraz słabości systemu „umowy pokoleniowej”.
Ile wytrzyma ZUS?
Spadek liczby osób objętych składką oznacza, że coraz mniej pracujących przypada na jednego emeryta i coraz mniej zarabiających utrzymuje jedną osobę pobierającą świadczenia emerytalne.
Sam ZUS przyznaje, że na wypłaty emerytur będzie brakować każdego roku więcej pieniędzy. Jednak największy kryzys czeka nas w latach 2025 - 2050. Wówczas budżet będzie musiał znaleźć na dopłaty do emerytur nawet 100 miliardów złotych, czyli 5 razy więcej niż teraz. Efektem tego jest spadający przyrost naturalny i rosnąca liczby emerytów. Ponadto, coraz więcej młodych ludzi, którzy mogliby zasilać system emerytalny, wyjeżdża za granicę. Jak wynika z danych z Głównego Urzędu Statystycznego, Polaków będzie coraz mniej - w 2050 roku będzie nas tylko 30 milionów. W dodatku, bardzo niekorzystnie zmieni się struktura wiekowa – już w 2030 roku będzie zaledwie dwóch pracujących na jednego emeryta. Teraz jest ich czterech!
W praktyce ZUS od wielu lat jest instytucją deficytową i dofinansowywaną z budżetu państwa. Lekarstwem doraźnym miał być tzw. II filar, czyli OFE. Do funduszy emerytalnych jednak jest przekazywana skromna część składki ZUS, dokładnie 1/5. Stanowi to jakieś zabezpieczenie w razie ograniczenia roli ZUS, nie możemy się jednak spodziewać z tego źródła zbyt wysokich profitów (dodajmy do tego opóźnienia ZUS w przelewaniu nawet tej części składek!). Ponadto nasze oszczędności w funduszach emerytalnych w ciągu ostatniego roku spadły średnio o ponad 12% i najprawdopodobniej pierwszy raz w historii OFE zamkną rok na minusie. Mimo kiepskich wyników fundusze emerytalne ani myślą obniżyć wysokie opłaty, które co miesiąc pobierają od swoich klientów. Wyższe opłaty i prowizje pobierane przez OFE oznaczają niższą emeryturę. Tak więc trwająca bessa może spowodować zmniejszenie zasobów OFE, co w konsekwencji wpłynie na wysokość wypłacanych świadczeń. Ponadto jak twierdzą analitycy ulokowanie ponad 95% środków w Polsce stanowi dość duże zagrożenie dla stabilności systemu. Efekt jest jeden – nie liczmy na godziwą emeryturę z ZUS ani z OFE.
Skąd tak niewielkie zainteresowanie III filarem?
Czy naprawdę nie mamy potrzeby oszczędzania na przyszłą emeryturę? Polacy są przekonani, że nie opłaca się dodatkowo oszczędzać, bo i tak emerytura będzie co najmniej tak samo wysoka jak nasze ostatnie wynagrodzenie. Nic bardziej mylnego. Prognozuje się, że emerytura z ZUS-u i otwartych funduszy emerytalnych (czyli I i II filaru) dla 65-letniego mężczyzny nie przekroczy 60% jego ostatniej pensji. Kobiety mogą dostać jeszcze mniej. O ile dzisiaj 16% polskiego społeczeństwa jest w tzw. wieku poprodukcyjnym, to w 2030 roku będzie to już 30%, ponieważ na emeryturę przejdą roczniki wyżu demograficznego. Będzie skutkowało to wzrostem wydatków budżetowych na świadczenia emerytalne i zdrowotne o 120 mld zł. Żeby zatem zebrać wystarczające środki w budżecie, należałoby podnieść podatki w naszym kraju o 50%, co jest z punktu widzenia gospodarczego i społecznego niemożliwe.
W najgorszej sytuacji są jednak osoby prowadzące własną działalność gospodarczą, które w obecnej chwili opłacają składki ZUS w wysokości niemal 800 zł miesięcznie. Nie ma wątpliwości, że Przedsiębiorcy nie powinni liczyć na emerytury z powszechnego systemu ubezpieczeń większe niż minimalne. Zauważa się jednak, że Przedsiębiorcy coraz częściej szukają rozwiązań, umożliwiających przeznaczenie części składek, które musieliby wpłacać do ZUS-u na indywidualne oszczędności emerytalne – głównie poprzez optymalizację składek ZUS. Polega ona przede wszystkim na wykorzystaniu zbiegu do ubezpieczenia społecznego z tytułu dodatkowego zatrudnienia Przedsiębiorcy. To rozwiązanie gwarantuje Przedsiębiorcy uzyskanie dodatkowego źródła dochodu, z którego Pracodawca już odprowadza składki społeczne. Nadal pozostaje składka na ubezpieczenie zdrowotne - 205,87 zł. Rozwiązanie takie proponuje m.in. portal www.maly-zus.pl oferujący Przedsiębiorcom rozwiązania optymalizacji kosztów prowadzenia działalności gospodarczej.
Zacznijmy mądrze oszczędzać nie licząc na państwowe świadczenia emerytalne.
Należy jednoznacznie przyznać - każda forma dobrowolnego oszczędzania na emeryturę jest dobra. Warto gromadzić oszczędności systematycznie, szczególnie z myślą o czekającej wszystkich emeryturze. O to jaki będzie poziom życia po zakończeniu pracy zadecydują nie tylko świadczenia z dwóch obowiązkowych filarów, lecz także dodatkowe dochody, o które każdy musi niestety zadbać sam. To, czy ktoś będzie oszczędzał w ramach IKE, planu oszczędnościowego, gromadzenia pieniędzy na lokatach, a nawet poprzez inwestycje we własne Przedsiębiorstwa nie ma już znaczenia. Dużo ważniejsza od wyboru środków jest decyzja, aby takie oszczędzanie rozpocząć. Trzeba powiedzieć wprost, że świadczenie z dwóch obowiązkowych filarów emerytalnych, czyli z ZUS i OFE, nie wystarczy na dostatnią jesień życia.