Jak więc odpoczywać z głową? No jak to, przecież to banalne pytanie. Przecież wiemy. Co nam jakiś gość, nawet jeśli jest z wykształcenia psychologiem społecznym, będzie tu gadał. I jeszcze pisał o tym artykuły na blogu poświęconym fryzjerstwu, urodzie i zdrowiu.
A ja może nieco przewrotnie, popytałem znajomych. I w rozmowach okazało się, iż chętnie by się dowiedzieli, jak maksymalizować efekty urlopu.
Mamy więc określony cel: jak sprawić, aby odpoczynek urlopowy był aktywny, dał nam więcej sił, energii i zdrowia niż zazwyczaj. Przechodzimy więc do konkretów. Wstawiliśmy w pocztę elektroniczną autoodpowiedź, kiedy będziemy w pracy i kto nas zastępuje, pożegnaliśmy się pięknie. Garnitur zdjęty, luz blues. Zaczynamy! Duża część osób, które na co dzień nie mają czasu (czyli większość z nas), jak już ma urlop, to zakłada, iż nadrobi wszelkie zaległości (w treningach, dbaniu o siebie, swoją sylwetkę, spotkaniach, wyjściach z dziećmi, wyjściach do teatru, generalnych porządkach, oglądaniu zabytków, zwiedzaniu 6 krajów w 3 dni i o czym kto jeszcze marzy, pracując na co dzień).
Spokojnie, odpoczywając mamy się nie zamęczyć na śmierć, tylko odpocząć. Trzeba więc pamiętać, aby urlopu nie zaczynać od gonitwy, ciężkich treningów czy życia imprezowego 20 h na dobę. Wiem, chcemy zdążyć ze wszystkim, ale tak się po prostu nie da. Odpocznijmy najpierw, zróbmy sobie przerwę od tego, co mamy na co dzień.
Co więc można robić, aby wrócić zdrowszym – fizycznie i mentalnie. O, dużo, wbrew pozorom. Po pierwsze wyjechać. Nie siedzieć w domu, sprzątać, robić remont czy zwyczajnie leżeć jak pies Pluto przed telewizorem/komputerem. Wyjechać. Niekoniecznie na Hawaje czy w Himalaje. W Polsce można znaleźć wiele uroczych zakątków, gdzie za stosunkowo niewielkie pieniądze można naładować baterie. Bezwzględnie należy zostawić komputer, służbową komórkę i wszelkie bajery ułatwiające kontakt z wami. I tak was znajdą, jak będzie trzeba. A jak weźmiecie laptopa, to zawsze będzie pokusa i możliwość, żeby odebrać pocztę albo napisać choć mały raporcik. Figa. Mamy odpoczywać. Pracujemy cały rok. Teraz odpoczywamy, robimy coś dla siebie zgodnie z śmieszną, ale prawdziwą wyliczanką psychologów:
“Jestem tu i teraz,
To, co robię, jest dla mnie ważne,
Nigdzie się nie spieszę”.
I dobrze się tego trzymać. Przynajmniej w czasie urlopu.
Po drugie: ruch. A nie leżenie 2 tygodnie plackiem. Ruch spokojny (możemy zacząć nawet od długich spacerów), bez testowania granic wydolności fizycznej, chyba że jesteśmy aktywni sportowo cały rok. Przypominam, mamy odpocząć aktywnie, ale odpocząć. Po kilku dniach rozruchu możemy zacząć intensywniejsze aktywności. Codziennie należałoby poćwiczyć, podreperować kondycję, spocić się – niech to, co złe, z nas wyjdzie. Jeśli nie ćwiczymy na co dzień, to urlopy są często ostatnią deską ratunku dla naszego ciała. Nie od dziś wiadomo, iż osoby, które ćwiczą dla przyjemności (nie wyczynowo), zazwyczaj starzeją się wolniej, dłużej zachowują siły i witalność.
Jak ruch, to i przydałaby się lekka dieta. Ograniczmy frytki, hamburgery, przegryzki, chipsy, ciastka, czekoladki … (wymieniać można by chwilę). No dobrze, może nie wszystko na raz, ale kilka niezdrowych zapychaczy na pewno. Owoce, warzywa, potrawy z grilla, ciemne pieczywko. Soki, woda, a nie piwo i coca-cola obowiązkowo na każdym przystanku od rana do nocy. Przydałoby się też ograniczyć papierosy, jeśli ktoś pali. Nie mówię, aby rzucić (bo to stres, a mamy odpoczywać), ale ograniczyć z pół paczki do 6 na ten przykład. No jak tak, to idźmy za ciosem. Alkohol. Już widzę, jak się wszyscy pukają w czoło. Oszalał facet. Chce nas wszystkiego pozbawić. Co to za wakacje. Co my jogini jesteśmy? Nie, nie. Sam lubię się napić od czasu do czasu. Do obiadu kieliszek wina czy mały drink jest OK. albo wieczorem dwa piwka czy drinki, no niech tam, trzy nawet. Dlaczego nie więcej? Bo alkohol rozkłada się w organizmie średnio 48 godzin, jak przedobrzymy, to normalnie się podtrujemy. Następnego dnia choroba, kac i ze zdrowia nici. Ruch też odpada. A przypominam cel – mamy aktywnie, zdrowo odpocząć. I nie pijemy na słońcu, w upale, bo wtedy jak nas trzepnie…
Aby mieć przyjemność z wypoczynku, należy nie zapominać o okularach przeciwsłonecznych, nakryciu głowy i kremie z filtrem słonecznym (choć jak patrzę za okno, to tylko cięgiem chmury i pada), dobrych specyfikach (lub odzieży, bo i taka już jest) przeciw robalom, szczególnie kleszczom. I dobrze mieć ze sobą wodę, aby uzupełniać płyny w czasie aktywnego odpoczynku.
A teraz najważniejsze: dobry odpoczynek psychiczny to nie tylko robienie tego, co lubimy, ale także ruch i dieta. W pewnej mierze jakość naszego odpoczynku zależy od miejsca, w którym się czujemy najlepiej. W szczególności jednak od osób, którymi się otaczamy. To dlatego warto odpoczywać w gronie bliskich, przyjaciół, osób, które lubimy, cenimy, kochamy. To ludzie i kontakty z nimi dają nam poczucie, że to, co robimy, sprawia nam jeszcze większą frajdę. To ludzie, z którymi możemy dzielić miłe chwile urlopowego odpoczywania, sprawiają, że nasze bateryjki napełnią się na 100%. Nieważne, czy będzie to cała paczka przyjaciół czy tylko jedna osóbka – dziewczyna na ten przykład.
Tym, że są, swoimi wrażeniami, wspomnieniami, nawet milczeniem i samą obecnością sprawią, że ten czas będzie lepszy, pełniejszy, bardziej szczęśliwy.