Z uporem maniaka patrzę daleko wprzód
Wciąż wierzę, że mam jeszcze czas, by
W moim życiu na prostą wreszcie wyjść
Sprawić, by marzenia wreszcie spełniły się
Straciłem lata biegnąc na oślep przed siebie
Żądając od losu by coraz więcej dawał mi
Nie mając wdzięczności za to co już mam
Dziwiąc się że los jest nie po myśli mej
Moje dni ciągłym oczekiwaniem stały się
Pełne planów, które przeszły obok mnie
Uparcie powtarzając, że jeszcze tylko raz
Bez względu na wszystko stanę na start
I tylko czasem zwątpienie zakrada się, czy
Długo dam radę z głową w chmurach biec
Czy gdy po raz kolejny raz upadnę na bruk
To będzie mych marzeń ostateczny kres
Nie jeden raz myślałem, że to koniec już
Że moja wędrówka straciła całkiem sens
I wtedy z uporem maniaka powtarzam
Bez względu na wszystko nie poddam się
Gdzieś za horyzontem czekają nowe dni
Każdy wieczór jest obietnicą poranka
Przyszłość na wyciągnięcie reki zdaje się
Jakby wszystkie złe dni to był urwany sen
Wraca nieustannie kiedyś postawione pytanie
Czy chcę tylko przejść przez życie jak szczur
Wyrzec się celów, planów i marzeń mych
Czy z uporem maniaka wrócić do realizacji ich
Wszystko wokół mnie zdaje się zaproszeniem być
Przestrzeń wokół mnie pełna możliwości jest
Więc z uporem maniaka własną drogą chcę iść
I wejść właśnie nią na wielkiej góry szczyt