Kiedy zakładałem firmę, pani w urzędzie miasta powiadomiła mnie, żebym zjawił się za tydzień odebrać wpis do ewidencji gospodarczej. Trochę mnie to zaskoczyło, bo wiem, że są miasta i urzędy, w których wydaje się ten dokument po piętnastu minutach. Po sześciu dniach dostaję telefon z urzędu:

Data dodania: 2012-12-21

Wyświetleń: 1525

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

„Dzień dobry, ja dzwonię z urzędu miasta…”. Już się ucieszyłem, że dokument będzie do odebrania. Pytam: „Czy dzisiaj mogę przyjść odebrać wpis do ewidencji, bo akurat będę w okolicy"".

Oto co usłyszałem: „Niestety nie. Dzwonię, ponieważ nie mogę rozczytać pana maila. Na końcu jest gmail.com czy con?” (autentyk!). Po czym pani oświadczyła mi, że moja teczka dopiero na dzień przed ustaloną datą wędruje do pani naczelnik, która musi postawić podpis i pieczątkę. Zatem na załatwienie tematu urzędnicy dają sobie tydzień, przy czym i tak załatwiają temat w ostatnim dniu.

Sprawa nie jest zbyt skomplikowana. Ze wszystkich zadań, jakie masz wykonać, wybierz te, które przynoszą ci największe zyski (mam nadzieję, że po przeczytaniu części o zasadzie Pareto już wiesz, na czym powinieneś się skoncentrować). Następnie na ich zrealizowanie wyznacz sobie krótkie terminy, aby zmusić się do działania. Wiesz, że działasz najlepiej, gdy masz nóż na g ardle — pewnie nie raz to testowałeś. Wolne tempo jest nużące i powoduje wyrabianie złych nawyków. Uwierz mi, że to, co dzisiaj robisz w tydzień, jesteś w stanie wykonać w cztery dni. Ludzie się umówili, że będą pracować czterdzieści godzin tygodniowo, ale jak nie chcesz, to nie musisz wpisywać się w te ramy.

Jeżeli masz własną firmę, to sprawa wygląda nieco inaczej, zwłaszcza jak jesteś początkujący. Kiedy zaczynałem działalność, pracowałem nie osiem, ale dwanaście, a czasami nawet szesnaście godzin na dobę. Jednak gdy dzisiaj na to patrzę, to nie wiem, czy rzeczywiście cały ten czas przeznaczałem na właściwą pracę. Obecnie moja firma jest na etapie rozwoju i dopiero nabiera to wszystko kształtów takich, jakich bym sobie życzył.

Dlatego zamierzam prawo Parkinsona zaaplikować do takich zadań jak: pisanie artykułów, nagrywanie podcastów i produktów informacyjnych, sprawdzanie poczty, wykonywanie telefonów, gimnastyka, nauka. Jeżeli chcesz podnieść produktywność i zyskać więcej wolnego czasu, to może któraś z poniższych wskazówek będzie dobrze ci służyła:

1. Kończ pracę o ustalonej godzinie — wiem, to cholernie trudne. Nieraz obiecywałem sobie, że zgaszę komputer o 21.00, a przesiadywałem np. do 23.00. Dzisiaj jest z tym znacznie lepiej, ale co jakiś czas zdarza mi się nagiąć tę zasadę.

2. Dodaj dzień wolnego — zamiast pracować czterdzieści godzin tygodniowo pracuj trzydzieści dwie. Zrób sobie piątek albo poniedziałek dniem wolnym od pracy.

Tylko biorąc dodatkowy dzień wolnego, nie spędzaj go na Facebooku! Idź na spacer, zrób sobie wycieczkę rowerową, jedź na basen, poczytaj książkę, zobacz ciekawy film, spotkaj się ze znajomymi. Zostaną ci tylko cztery dni na pracę i jak naprawdę skupisz się na konkretach, to będzie czekać cię miła niespodzianka. Okaże się, że w cztery dni jesteś w stanie zrobić to, co do tej pory zajmowało ci pięć lub sześć dni.

3. Narzucaj krótkie terminy — ustal jasne granice, co i do kiedy ma być zrobione. Polecam większe zadania siekać na plasterki i wyznaczać ramy czasowe dla małych zadań.

4. Zachęć się do wcześniejszego zakończenia — nagradzanie za rezultaty jest rzadkim zjawiskiem. Częściej w firmach nagradza się ludzi, po których widać, że dużo pracują. OK, są zajęci, ale czy efektywni? Czy za ich pracą idą rezultaty? Sam najlepiej wiesz, co lubisz, więc wymyśl dla siebie zachętę, która naprawdę zmobilizuje cię do produktywnej pracy.

5. Kara — każdy kij ma dwa końce. Dzisiaj wiele się mówi o tym, że karanie jest złe, nie działa, żeby zachęcać marchewką, a nie kijem. Co za bzdury! Jak nie uzyskasz nagrody, to świat się nie zawali, ale jak nie będzie kary, to w życiu się nie nauczysz, by dawać z siebie jeszcze więcej. Stać cię na to, więc przestań szlochać, marudzić, weź się garść i pracuj. Możesz dogadać się z rodzeństwem, przyjacielem albo z wybranką swojego serca, że jak się nie wyrobisz z zadaniem, to zapłacisz im 200 zł. Nikt nie lubi się rozstawać ze swoimi pieniędzmi, zwłaszcza gdy nic w zamian za nie dostanie. Może gdy stracisz kilka stów, to zaczniesz do swojej pracy podchodzić z większą powagą.

6. Wyznacz kolejne zadania — jeżeli nic cię nie nagli i masz na głowie jedno zadanie, to będziesz je wykonywał niemiłosiernie długo. Mało tego — będziesz je przerywał sprawdzaniem poczty, czytnika RSS, przeglądaniem Facebooka, piciem kawy i chodzeniem do toalety częściej niż to konieczne. Dlatego na twojej liście rzeczy, które muszą być wykonane, powinny wisieć kolejne projekty. Na mojej liście spraw, które muszą być ukończone, są: kolejne ebooki, produkty do nagrania, podcasty, pomysły na artykuły i telefony do wykonania. Zawsze mam coś w kolejce. To wytwarza pewnego rodzaju ciśnienie, które — nie ma co ukrywać — działa na mnie mobilizująco.

Licencja: Creative Commons
0 Ocena