Dla rozrywki intelektualnej spróbuj rozszyfrować ten skrót. Po angielsku pill to pigułka, więc w tym rozdziale ważne rzeczy streszczę Ci w pigułce. Używam tego skrótowca do określenia dwóch zjawisk.
P — pieniądze
I — innych
L — ludzi...

Data dodania: 2013-01-23

Wyświetleń: 2134

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 2

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

2 Ocena

Licencja: Creative Commons

...oraz

P — praca
I — innych
L — ludzi

Wiem, że może to brzmieć dla Ciebie nieco enigmatycznie, więc chętnie wytłumaczę Ci, co mam na myśli. Chodzi o to, abyś maksymalnie dużo i tak często jak tylko możesz wykorzystywał pieniądze innych ludzi i ich pracę. Wiesz dlaczego? Ludzie uczeni posługują się wiedzą, ludzie silni posługują się mięśniami, a ludzie sprytni posługują się siłą i wiedzą innych.

Pisząc o posługiwaniu się cudzymi pieniędzmi, myślę o stworzeniu takiej zależności, gdzie zarabiasz, korzystając z pieniędzy innych — banku, inwestora, pożyczkodawcy, klienta. Pożyczasz je lub przyjmujesz w formie dobrego kredytu. Nie chodzi mi o to, żebyś został Robin Hoodem i grabił kupców, a następnie „posługiwał się” ich pieniędzmi.

Zmierzam do tego, żebyś znalazł ludzi i instytucje, które pożyczą Ci pieniądze na Twoje inwestycje. Na początek proponuję zacząć od banków. Z własnego doświadczenia wiem, że nie każda inwestycja musi być udana. Komu wolałbyś być winien pieniądze po takiej inwestycji: bankowi czy bratu? Zanim nie zdobędziesz wprawy w inwestowaniu, pożyczaj małe kwoty, takie, które będziesz w stanie spłacić, jeżeli coś się nie powiedzie. Im bardziej obcy będzie dla Ciebie „dawca” tych pieniędzy, tym lepiej. Korzystniej jest pożyczyć pieniądze od bezosobowego banku niż od rodziny. Ze względnie obcym „dawcą” kapitału możesz działać elastyczniej. Bank będzie zainteresowany tym, żebyś płacił ratę, nie będzie Cię pytał co tydzień: „Jak tam idzie nasza inwestycja?”.

Korzystanie z pieniędzy innych ludzi niesie ze sobą dwie podstawowe korzyści:

1. Możesz prowadzić inwestycje, na które sam nie mógłbyś sobie pozwolić i wykorzystujesz dźwignię finansową.
2. Otrzymujesz tzw. Smart Money. Ktoś oprócz Ciebie sprawdzi, czy biznes, który planujesz, ma sens.

Szczególnie chciałbym zwrócić Twoją uwagę na punkt drugi. To szalenie ważna zaleta PIL, ponieważ obiektywizuje naszą inwestycję. Wyobraź sobie, że zarabiacie wspólnie z żoną 5000 zł miesięcznie i macie 20 000 zł oszczędności. Dziadek zostawia Wam w spadku hektar ziemi na Mazurach w pobliżu jeziora. Jest to działka rekreacyjna. W pewne niedzielne popołudnie wpada Wam do głowy szalony pomysł — zróbmy tam duże gospodarstwo agroturystyczne! Kilka domków, mały port z żaglówkami, plac zabaw dla dzieci i stadnina koni. Pomysł brzmi rewelacyjnie.

Ja też nieraz wyobrażałem sobie podobną ucieczkę od „cywilizacji” i zajęcie się prowadzeniem takiego gospodarstwa. Mimo iż mamy tu do czynienia z sielsko-anielsko wizją, trzeba pamiętać, że to też biznes. Warto mieć duże marzenia i myśleć w ogromnej skali, nie wolno natomiast zapomnieć, że podstawą naszego biznesu jest zachowanie płynności finansowej. Na dziesięć założonych firm w ciągu roku upada osiem. Jako główny powód tych porażek przedsiębiorcy podają brak kapitału. W rzeczywistości należałoby powiedzieć wprost — powodem jest źle skonstruowany biznesplan i zbyt duża inwestycja w stosunku do możliwości.

Wróćmy do naszego gospodarstwa na Mazurach. Jak sądzisz, ile kosztowałaby taka inwestycja? Na moje oko, między 1,5 a 2 mln zł (z zagospodarowaniem i ogrodzeniem terenu). Nasze małżeństwo ma do dyspozycji 20 000 zł. Czy wiesz, na co wystarczy ta kwota? Całe ich oszczędności wystarczyłyby na zapłacenie pierwszej ze 180 rat kredytu zaciągniętego na taką inwestycję…

Bank, znając realia i możliwości finansowe kredytobiorców, nie udzieli naszemu przykładowemu małżeństwu takiego kredytu. Na tym właśnie polega Smart Money. Jeżeli instytucja lub osoba, która ma doświadczenie większe od Ciebie, dojdzie do wniosku, że nie dostaniesz pożyczki w oczekiwanej wysokości, to ciesz się! Być może właśnie ktoś uratował Cię przed bankructwem, bo przemyślał Twoją inwestycję za Ciebie. Jeżeli natomiast bank lub inwestor uważa, że warto powierzyć Ci pieniądze, to też się ciesz. Nie tylko Ty uważasz, że planowana inwestycja może się udać.

Kiedy wpada nam do głowy pomysł na biznes, bardzo często wyłączamy trzeźwe myślenie i rozkoszujemy się obliczeniami w stylu: „Wystarczy, że kupiłoby ode mnie tylko 100 osób i przekazało rekomendacje swoim znajomym, to w pół roku będę bogaty”. Wtedy z pomocą przychodzi nam Smart Money: pieniądze banku lub inwestora, które trafią do nas, kiedy ktoś inny oprócz nas uzna, że warto w coś konkretnego zainwestować.

Przejdźmy do tematu korzystania z pracy innych ludzi. Czy znasz powiedzenie J.D. Rockefellera: „Kto cały czas ciężko pracuje, nie ma czasu zarabiać pieniędzy”? Kiedyś pracowałem po 14 godzin na dobę i usłyszałem to zdanie. Pomyślałem sobie, że to brednie. Mówiłem sobie w głowie: „Tak myślą ludzie, którzy śpią na pieniądzach i nie muszą już pracować”. Po czasie uświadomiłem sobie, że próbuję „stawiać wóz przed koniem”.

Motorem bogactwa jest korzystanie z pracy i pieniędzy innych ludzi. Korzystając z pracy innych, masz czas myśleć o poważnych interesach, dokładnie je analizować i wybierać te najbardziej dochodowe. Jeżeli jesteś pochłonięty wykonywaniem prozaicznych obowiązków, to po pierwsze, nie masz czasu na myślenie o biznesie, a po drugie, ilość Twojej energii jest ograniczona.

Po 12 godzinach pracy Twój umysł będzie jak stępiona piła, którą drwal próbuje ścinać drzewo. Im bardziej będziesz korzystał z pracy innych na Twoją rzecz, tym większy komfort i większe pieniądze zyskasz.

Pozwól, że podam Ci przykład. Zlecam dużo prac budowlanych firmom zewnętrznym (elektrycy, instalatorzy wodno-kanalizacyjni itp.). Są to ludzie z reguły bardzo zapracowani i ledwie nadążają z realizacją zleceń. Bawi mnie zawsze sytuacja, kiedy dochodzi do rozliczenia. Przyjąłem już kiedyś taką zasadę, że płacę wykonawcy dopiero po otrzymaniu faktury. Informuję o tym fakcie oczywiście przed zleceniem pracy, więc wykonawca musi mieć świadomość, że nie będę niczego „na lewo” rozliczał. Bardzo często dochodzi do sytuacji, że wykonawca kończy pracę i nie ma czasu wystawić mi faktury.

Faktury wystawia osobiście i nie ma czasu przyjść po swoje pieniądze. Wtedy cierpliwie czekam, aż dostanę rachunek. Jeżeli wykonawca upomina się o pieniądze, mówię ze spokojem: „Możemy rozliczyć się w każdej chwili, wystarczy, że dostarczy pan fakturę do mojego biura”. Najczęściej słyszę wtedy: „Wie pan co, to ja zadzwonię za trzy dni, bo teraz jestem tak zawalony robotą, że nie zdążę jej wystawić”.

Rekordziści wożą mi fakturę przez dwa miesiące. Wyłożyli za towar, wykonali robotę i czekają na pieniądze, bo nie potrafią zmobilizować się i dostarczyć mi faktury. Na początku okazywałem współczucie w takiej sytuacji i płaciłem, wierząc obietnicy, że faktura „dojdzie pocztą jutro”. Potem to ja dwa miesiące prosiłem się o fakturę, bym mógł wpisać poniesiony wydatek w koszty. Problem wykonawcy i wystawienia faktury jest typowym przykładem niewykorzystywania pracy innych ludzi. Jakie rozwiązanie ma nasz instalator w tej sytuacji? Zatrudnienie na etat fakturzystki mu się nie opłaca.

Gdybym był na jego miejscu, poszedłbym do swojego biura rachunkowego i powiedział księgowej: „Zapłacę pani dodatkowo 50 zł miesięcznie za wystawienie pięciu faktur za moje roboty, dla pani to kilka minut, a będzie pani miała pewność, że faktura będzie dobrze wystawiona, nie będzie musiała pani do mnie dzwonić i przypominać, że jeszcze nie przywiozłem faktur, bo będą przecież u pani, do odbiorcy wyśle je pani listem, za który oczywiście zapłacę”.

Rozwiązanie jest proste i skuteczne. Gdyby którykolwiek z moich wykonawców postąpił w taki sposób, na moje stwierdzenie, że zapłacę po otrzymaniu faktury, powiedziałby: „Proszę zadzwonić do mojej księgowej i podać dane pańskiej firmy, fakturę dostanie pan pocztą”. Wykonawca zaoszczędziłby sobie sporo czasu i miał pieniądze od razu na koncie. To bardzo prosty sposób wykorzystywania pracy innych ludzi.

Kiedy należy korzystać z PIL? Zawsze, kiedy nas na to stać.  Jeżeli zlecona przez nas praca jest tańsza niż wartość naszej pracy wykonywanej w tym samym czasie, to należy to zrobić. Jeżeli planujesz budowę domu i myślisz: „Szwagier potrafi murować, mój dziadek kiedyś robił fundamenty, tato robił poddasze w płytach gipsowych — poradzimy sobie z tym sami”, to zastanów się, czy przypadkiem nie zarabiasz więcej niż pracownik budowlany. Można przyjąć, że przeciętne wynagrodzenie pracownika budowlanego to 15 zł za godzinę. Jeżeli jesteś w stanie zarobić w tym samym czasie więcej, to zleć budowę.

Czas jest taki cenny, ponieważ jest równie ograniczony i dla biedaka, i dla milionera. Pieniądze zawsze możesz odzyskać, zdrowie reperować leczeniem, ale straconego czasu nie odzyskasz nigdy.

Licencja: Creative Commons
2 Ocena