Nowiutki, śmierdzący trup. To definicja autobusu nowej ery. Bo nowy czy stary, to zawsze się znajdzie jakieś źródło smrodu. Tym starym się można przejechać, gdy wszyscy już śpią. Fetor wyśmienity.

Data dodania: 2012-11-20

Wyświetleń: 1804

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Polecam taką wycieczkę na dworzec centralny w mieście Warszawa, gdzie od niedawna mamy nową narodową wizytówkę, czyli Stadion Narodowy. Tzn. narodowy brzydal chciałem powiedzieć, bo od zewnątrz nie wygląda już tak atrakcyjnie, a skoro kosztował 2 mld zł, to mógłby być po prostu ładny. No, ale po co stolicy ładna wizytówka? Kibolom do dewastacji wystarczy. Swoją drogą ciekawe, kiedy zacznie na nim śmierdzieć.

W śmierdzących trupach nowej ery głównym źródłem smrodu są lumpy. Ale nie tylko. Źródeł odoru jest mnóstwo. Bo o ile takiemu łapserdakowi można próbować coś wytłumaczyć, to jakie rozwiązanie zastosować dla tych, co nie wiedzą, jak używać mydła? Kasuje bilet z wielką nonszalancją i patrzy spod oka z wielką pretensją, że musi z tobą jechać. To ja muszę z tobą jechać, a nie ty ze mną, cwaniaczku! Znałem już takich, co mocni są tylko w spojrzeniu i prawym sierpowym. W końcu to w Polsce podstawowe zasady komunikacji. I jak tu nie umrzeć w tym autobusie ze śmierdzącymi lumpami i cwaniakami?

Jeszcze kierowca drzwi pozamykał i okna zaryglował, żeby się przypadkiem ciepło nie wydostało na zewnątrz, tzn. smród. Patrzę tak tylko na te dystyngowane kobitki, co czasem muszą skorzystać z komunikacji naziemnej, gdy metro ma kolejną awarię. Chociaż tyle dobrego, że w tej agonii oko nacieszę. Bo zmysł powonienia już mam nasycony. Jeszcze mi do szczęścia brak tylko jakiegoś występu albo kolejnego fascynującego monologu z ust pasażera za uchem. Poznałem już całą jego historię i wiem, że nie kocha żony. Nie trudno było wydedukować. W sumie rozwody to też śmierdzące sprawy. Tam dopiero jest pranie brudów. A brudy lepiej prać w domowym zaciszu.

Choć FIFA wie najlepiej, że sporo można też wyprać przy sprzedaży biletów. Tam się dopiero przewijają monumentalne kwoty przy tych transferach piłkarzy. A jeszcze teraz, gdy na Euro przybyło nam nowych stadionów, wkrótce proszek do prania może znikać z półek w zastraszającym tempie. O ile w ogóle ktoś przyjedzie do nas na Euro, bo np. A2 będzie bez asfaltu. Przez Chińczyków będziemy mieć ścieżkę zdrowia zamiast autostrady. Podobno w GDDKiA powstaje wariant awaryjny, ale czy przypadkiem nie spowoduje on kolejnych awarii? Dobrze, że te nasze autobusy nie muszą wyjeżdżać na autostrady - przynajmniej smród nie będzie się roznosił, a i agonia bardziej kameralna.

Licencja: Creative Commons
0 Ocena