Dla mnie PZPN od dłuższego czasu przypominał już potężny kontenerowiec, który co prawda sunął do przodu ale bardzo wolno. Można by rzec że właściwie się bardziej cofał niż płynął. A chyba jeszcze lepszym porównaniem byłby Titanic. Z tym, że PZPN już dawno zderzył się ze swoją górą lodową i cały czas tonął. Wszyscy to widzieli i pewnie wielu by już chciało żeby ten statek zniknął w głębinach lecz mimo coraz większego balastu nie chciał pójść na dno. Chyba dla wielu już kibiców rzeczywiście było by lepiej żeby ten statek przepadł niż się uratował. A załoga tego statku na pewno świadoma wydarzeń zamiast opuścić tonący statek to świetnie się dalej bawiła. Dużo gadania, dużo obiecywania zmian i popraw a jak zwykle skończyło się na słowach. Lepiej, bo załoga ta zaliczała wpadkę za wpadką. Robienie dobrej miny do złej gry to już była codzienność. Można było tylko klnąć na ten cały bajzel. Najbardziej w tym wszystkim szkoda polskich kibiców bo to co się działo na naszym podwórku było widoczne w Europie i na świecie. A przecież my mamy swoje tradycje, grać też potrafimy (czasem) a jednak wyniki przez nas osiągane nie zawsze są zadowalające. Można to zrzucać na wiele czynników, trenera, system szkoleń, motywacje, stosunki międzyludzkie i pewnie jeszcze wiele innych ale gdzieś tam pośród tego wszystkiego jest PZPN. Niestety wręcz chora atmosfera nie sprzyja rozwojowi. Czasem to zdecydowanie miałem wrażenie że działaczom bardziej zależało na tym ile zarobią niż na wynikach sportowych. Jednak kasa gra poważną rolę, a sztuczne uśmiechy osób na najwyższych stołkach jeszcze bardziej mnie drażniły. To są poważni ludzie a takie niepoważne zachowania. Byli pośmiewiskiem nie raz, no ale uśmiech zawsze im towarzyszył. Może to było coś w stylu „i tak tego statku nikt nie uratuje to po co się spinać”. Ale to już przeszłość… od teraz zaczyna się nowy okres w rejsie. Czy coś się poprawi? Czy będzie tak samo?
Nie jestem przeciwnikiem ani zwolennikiem Zibiego Bońka. Gratulacje dla nowego prezesa za wygraną wręcz druzgocącą. Teraz ta postać jest nowym kapitanem i musi poprowadzić tego uszkodzonego kolosa dalej. Zatopi go? Naprawi? Jak popłynie dalej? Jaka będzie jego przyszłość? Teraz czas pokaże. My kibice jesteśmy już tym wszystkim zmęczeni i tak na poważnie to już chyba nic nas nie zaskoczy. Ale przydałaby się jakaś zmiana, na lepsze oczywiście. Przed wyborami dużo Boniek mówił, nie bał się wytykać błędy, nie chował głowy ale głośno mówił o wszystkim. Mam nadzieję że z takim samym zapałem będzie teraz prowadził PZPN i wyleczy tę organizację z dręczącego ją raka. Nie pozostaje nic innego jak tylko życzyć nowemu prezesowi wytrwałości i pewnie też szczęścia, żeby dobrze i mądrze to prowadził. Tak aby słowa nie były tylko słowami ale zamieniać je należy w pozytywne czyny.