Większość z „młodych gniewnych” musi zderzyć się, w pewnym momencie swojego życia, ze ścianą, która nazywa się „dalej nie dasz rady”. Można obstawiać w tysiącach, ilu na prawdę zdolnych chłopaków zrezygnowało z piłki, ponieważ w rodzinach brakowało pieniędzy. Każda szkółka piłkarska wymaga opłat, a przecież nie daje ona gwarancji spędzenia życia na piłkarskich stadionach. Pewne jest również to, że zbyt mało jest obserwatorów, którzy wyciągnęliby dzieciaka „z podwórka na stadion”.
Od jakiegoś czasu zadaję sobie pytania: Czy kiedyś w naszym kraju zmieni się podejście do szkolenia mlodzieży? Czy młody chłopak będzie mógł robić to, co kocha, nie martwiąc się o pieniądze?
Boję się, że gdzieś na wsi biegają geniusze futbolu, którzy kiedyś mogliby poprowadzić nasze kluby i reprezentację do zwycięstw. Boję się, ponieważ wiem, że choćby bardzo chcieli rozwijać swoje umiejętności, to będzie im ciężko i zamiast zwyciężać puchary, będą pracować na kopalniach lub na magazynach w sklepach. „W biedocie rodzą się największe talenty” – chcąc czy nie, muszę się zgodzić, w ciężkich warunkach przychodzą na świat prawdziwi wojownicy.
Chciałoby się, aby nowe władze PZPN’u spróbowały w znaczny sposób wpłynąć na wyszukiwanie prawdziwych graczy poprzez dotacje finansowe, zakładanie nowych szkółek piłkarskich czy też wysyłanie profesjonalnych obserwatorów do zwykłych szkół podstawowych. Myślę, że cała społeczność zgodziłaby się z tym pomysłem i nie miałaby nic przeciw wydaniu pieniędzy na takie cele.
Pomóżmy zamiast szkodzić! Masz sąsiada, który ma 8 lat i świetnie gra, a Ty masz jakieś znajomości? Pomóż mu. Może kiedyś siądziesz przed TV i, oglądając Ligę Mistrzów, powiesz „to ja go znalazłem”.
Przepraszam za „propagandowy” styl artykułu, ale naprawdę nie rozumiem, dlaczego tak się dzieje, że te dzieci bardzo chcą, a nie mogą. Wierzę, że w najbliższych latach będziemy mogli się chwalić systemem szkolenia i wyszukiwania zdolnej młodzieży na skalę światową.
Dziękuję za przeczytanie,