Gdy oblicza się minimalną wypłatę, pod uwagę brane są wszelkie dodatki do wynagrodzenia, a także premie wraz z nagrodami oraz wynagrodzeniem chorobowym. Dlatego podstawa wynagrodzenia wcale nie musi być równa ustalonej przez ustawę płacy minimalnej, a pracownik nie ma wówczas żadnych podstaw do ubiegania się o podniesienie wypłaty.
Niższą pensję otrzymają też pracownicy ze stażem pracy niższym niż rok oraz ci, którzy zatrudnieni są na niepełny etat – ich wypłata będzie wówczas proporcjonalna do czasu pracy.
Choć na pierwszy rzut oka podwyżka najniższej krajowej może wydać się znaczna, to jednak pamiętajmy, że minimalne wynagrodzenie podaje się w kwocie brutto, a nazwa brutto nie napawa optymizmem. To kwota netto jest tą, którą pracownicy dostają na „rękę”. A zatem w praktyce w portfelu wyląduje tylko dodatkowe 69,52 zł – jest to więc mniejsza podwyżka niż w roku ubiegłym.
Polska nie jest krajem z obiektywnie najniższą pensją minimalną, jednak sporo jeszcze brakuje nam do chociażby stawianej za wzór Irlandii, gdzie kwota minimalna na rękę wynosi aż 1 400 euro. Różnice te biorą się głównie z odmiennej sytuacji gospodarczej kraju oraz poziomu PKB. A zatem już od przyszłego roku Polacy na rękę otrzymają 1 181,38, ale złotych, a nie euro.
Cieszmy się więc pensją, bo tak szybko odchodzi.
Z podwyżki płacy minimalnej cieszą się pracownicy, pracodawcy już nie. Znów powracają te same dyskusje co przed rokiem – o wzroście bezrobocia wraz ze wzrostem minimalnego wynagrodzenia przysługującego pracownikom.