Zgodnie z zapowiedzią, kolejny raz prześwietlam szkodliwe dla nas substancje zawarte w kosmetykach. Dziś kolej na parabeny…Czym są? To estry kwasu p-hydroksybenzoesowego o działaniu bakterio- i grzybobójczym; stosowane są jako środki konserwujące leków i kosmetyków, mogą wywoływać uczulenia- tyle mówi Wikipedia.
Działanie parabenów zostało wielokrotnie badane; stosowane w dopuszczalnych dawkach (w UE do 0,4%), nie są toksyczne, choć w ostatnich latach zwrócono uwagę na ich działanie estrogenne. W Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych w wyniku badań stwierdzono, że guzy nowotworowe występujące w klatce piersiowej u wielu pacjentek zawierały parabeny; postawiono więc tezę, że mogą powodować raka piersi, zwłaszcza jeśli występują w dezodorantach ( antyperspirantach ). Stąd ostrzeżenia producentów by nie stosować produktów na podrażnioną lub uszkodzoną skórę – zwłaszcza po goleniu lub depilacji. Po dalszych badaniach wycofano się jednak z tego twierdzenia, ponieważ tkanka nowotworowa gromadzi wewnątrz wszystkie toksyny – tak więc to nie wina parabenów.
Opisywane estry mogą powodować również: alergie, zapalenie skóry, pokrzywki, wypryski, rumienie i świąd; uszkadzają one również naszą florę bakteryjną na skórze, która chroni nas przed różnymi zarazkami.
Długo szukałam powodu moich problemów z cerą…wydawało mi się, że trądzik przed trzydziestką nie powinien być moją zmorą…i słusznie, okazało się, że problem w dużej mierze rozwiązuje odstawienie na kilka dni podkładu zawierającego parabeny… Czytajcie dokładnie etykietki na kosmetykach, cena nie gwarantuje bezpieczeństwa dla naszej skóry ( mój podkład renomowanej marki kosztował ok.60 zł! )
Czy więc mamy do czynienia z istnym „diabłem wcielonym”? Nie. Po wielu kolejnych badaniach, które przeprowadzili producenci kosmetyków, stwierdzono, że alergizują one zastosowane w dużych dawkach; by tego uniknąć, producenci zaczęli stosować w preparatach małe porcje kilku parabenów, ponieważ obecność jednego wzmacnia działanie kolejnego; dlatego wbrew pozorom długa ich lista w produkcie świadczy na jego korzyść.
Pamiętajmy o jeszcze jednej ważnej rzeczy, mianowicie o działaniu bakterio- i grzybobójczym, o których wspomniałam na początku. Dają nam one pewność, że używając kremu, podkładu, czy odżywki do włosów nie załapiemy „bliskiego kontaktu trzeciego stopnia” m.in. z gronkowcem złocistym lub pałeczkami ropy błękitnej – a to niewątpliwy plus, prawda?
Jeśli jednak Wasza skóra jest delikatna i skłonna do alergii i podrażnień ostrożnie podchodźcie do związków, które kryją się m.in. pod nazwami: Methylparaben, Ethylparaben, Isopropylparaben, Propylparaben, Butylparaben, Benzylparaben, Glutaraldehyde, Hexamidine-Dilsethionale, Phenol, Phenyl Mercuric Acetate, Phenyl Mercuric Borate, Benzetonium Chloride. CDN.