Cała otoczka wokół Puscifera może świadczyć o tym, że Maynard nie traktuje tego do końca poważnie. Chociażby tytuły albumów czy ich okładki pokazują jakie muzyk ma do tego podejście, a może raczej, że podchodzi do tego wszystkiego z dystansem. Przecież nowy zespół nie ma takich zobowiązań jak jego matczyne formacje i może robić z nim cokolwiek zechce. To oczywiście nie znaczy, że poziom nagrań jest w tym przypadku gorszy od reszty, chociaż ja miałem mieszane uczucia po przesłuchaniu debiutu, ale może patrzyłem na to przez pryzmat poprzednich dokonań Maynarda. Tak czy inaczej jego głos po prostu nie pasuje do tego klimatu. Każdy został przyzwyczajony do wysokich, czystych partii wokalnych, które nieraz potrafiły zamieszać w głowie, a na V Is for Vagina zostajemy przywitani niskim pomrukiem, no nie tylko przywitani, w taki sposób został zaprezentowany wokal na całym krążku.
Conditions of My Parole to na szczęście zupełnie inna bajka. Nie jest tutaj już tak industrialowo, bardziej to taki alternatywny rock z lekkimi elementami muzyki elektronicznej. O wiele przyjemniej się słucha gdy Maynard wykorzystuje swój głos w znany, sprawdzony sposób. Myślę, że płytę można porównać do stylu wykreowanego przez A Perfect Circle, momentami naprawdę łatwo wyłapać podobieństwa, szczególnie tych lżejszych utworów. Takie Green Valley lub Telling Ghost po lekkich zabiegach kosmetycznych śmiało wpasowałyby się w resztę utworów na Thirteenth Step.
Klimat na krążku jest zróżnicowany, nie ma tutaj jakiejś zasady która łączy poszczególne utwory. Niektóre są bardzo łagodne, inne posiadają lekki pazur. Może nie stanowią żadnej spójności, ale dobrze się dopełniają w swojej różnorodności. Zawsze jednak znajdzie się ten jeden kawałek, który wydaje się być lepszy od pozostałych. Jak dla mnie na to miano zasługuje Horizons, nie jest zbyt skomplikowany technicznie, ale ma w sobie coś niesamowitego. Ten barwy głos Keenana czasem potrafi zahipnotyzować i to za jego sprawką kompozycje tak wiele zyskują jak w tym przypadku.
Conditions of My Parole jest bardzo przyzwoitą płytą, może nie jest to dzieło wybitne, ale zdecydowanie warto się z nim zapoznać. Dobrze jest posłuchać czegoś nowego od Maynarda w czasie oczekiwania na nowy album Toola.