Tym, o czym chcę Ci dziś opowiedzieć, jest zdolność utrzymania równowagi w tym, jak wiele dajesz światu i ile od niego przyjmujesz. Jest to rzadka umiejętność w dzisiejszych czasach i co istotne, zdecydowanie RZADZIEJ znajdziesz obecnie ludzi, którzy umieją brać, a nie umieją dawać, niż ludzi, którzy umieją dawać, a nie umieją brać.
Może Cię to zdziwić – „Jak to rzadziej? Przecież tak wiele osób w moim otoczeniu wydaje się tylko brać i brać i nic od siebie nie daje. Muszę od nich czasem wręcz wymusić, żeby cokolwiek dostać!”
Jeśli tak myślisz, niemal na pewno zaliczasz się właśnie do wspomnianej grupy – do ludzi, którzy doskonale umieją dawać, ale nie umieją brać.
Oczywiście, istnieją ludzie, którzy faktycznie nie są zdolni dawać, albo potrafią to robić tylko w niektórych kontekstach – jest ich jednak dużo mniej niż odwrotnej grupy oraz trzeciej, najsmutniejszej grupy – ludzi, którzy nie potrafią ani przyjmować, ani dawać. Te dwie grupy zostaną omówione w kolejnej części tego artykułu, a teraz zajmiemy się najliczniejszą grupą: ludźmi, którzy potrafią dawać, ale nigdy nie nauczyli się tak naprawdę przyjmować.
„Dawać”, „Brać” – o co w tym chodzi?
Nasze społeczeństwo, nasza kultura – podobnie zresztą jak większość ludzkich społeczeństw – od młodości programuje ludzi, w procesie socjalizacji, na dawanie jak najwięcej od siebie. Uczymy nasze dzieci pomagać innym, uczyć ich, być dla nich dobrymi. Nauczamy i wymagamy dobrych manier ‘okazuj szacunek takim osobom w taki i taki sposób’, ‘w tej sytuacji należy się zachować tak, aby innym nie było przykro’. Nauczamy wielu, bardzo istotnych z punktu widzenia sprawnego działania maszyny społecznej, powinności i zachowań, ale zapomnieliśmy gdzieś po drodze o równowadze między dwiema stronami równania. Ucząc dawać, nigdy nie uczyliśmy dzieci przyjmować.
Być może ma to związek z uwarunkowaniami religijnymi, być może takie podejście okazało się być zbyt cenne dla społeczności, aby dało się inaczej. Niezależnie od przyczyn cnota hojności (wręcz cnota poświęcania się) stała się w naszym społeczeństwie, zwłaszcza wśród starszych pokoleń, czymś niezwykle cenionym. Możliwość wychowania dziecka na osobę pozbawioną tej zalety, lub utraty jej we własnym życiu stała się realną groźbą. Środki zaradcze zastosowane dla uniknięcia takiej sytuacji przeważyły jednak szalę na drugą stronę.
Czy pamiętasz jakiekolwiek opowieści, lektury lub historie poznawane w czasach szkolnych, które uczyłyby istotności przyjmowania? Być może dałoby się uznać za taką historię „Zosie Samosie”. W tej historii chodzi jednak bardziej o przyjmowanie rad innych ludzi, a nie o faktyczne, szczere przyjmowanie tego, co otrzymujemy. Czy pamiętasz jakieś inne lektury? Mógłbym jeszcze wymienić „Małego Księcia” – przy zastrzeżeniu, że gdy sam czytałem go jako dziecko, zupełnie nie byłem w stanie zrozumieć cudownych metafor ukrytych w tym dziele.
To wszystko! Bajki, opowieści, lektury i fragmenty historii podkreślające bohaterstwo, oddanie, poświecenie, pomaganie innym – raz za razem, przez 12 lat edukacji. Naprzeciwko nich – dwa króciutkie dziełka. Trudno to uznać za równowagę, nie uważasz?
Równowaga
„Ale zaraz, zaraz! Jeśli jest tak jak mówisz, czemu obecne pokolenie jest tak samolubne, aroganckie, niewychowane i trudne? Skoro od młodości wbija im się do głowy oddanie, pomaganie innym, bohaterstwo – to dlaczego nie żyją tym bohaterstwem, a zamiast tego wybierają na swoich idolów niemoralnych głupców, łotrów, złodziei i przestępców?”
Właśnie dlatego.
Równowaga jest czymś niezbędnym w życiu, czymś, przed czym nie sposób uciec. Jeśli nie wprowadzi się jej naturalnie, zmuszając system do przebywania w nienaturalnej pozycji przez zbyt długi czas, aby uratować cały układ przed zniszczeniem, nastąpi bardzo silne, choć niekoniecznie dobrze ukierunkowane parcie w drugą stronę. Podstawowe prawo dynamiki Newtona – akcja wywołuje reakcje – ma bardzo praktyczne zastosowanie również na poziomie ludzkiego zachowania.
Gdy ludzie ciągle dają, nie umiejąc brać w zamian – to jakaś ich część będzie nieustannie szukała ujścia dla tych niezaspokojonych potrzeb, dla potrzeby równowagi i potrzeby przyjmowania. To, jakie ujście znajdą te potrzeby zależy już zwykle od jednostki i jej osobistych uwarunkowań, oraz stopnia zaistniałej nierównowagi.
Przykładowe metody ujścia:
- Wybujałe ego. Gdy osoba nie umie brać, a czuje tego potrzebę, często ucieknie w wybujałe ego. Czuje ona, że daje od siebie wiele, a nie czuje zwrotu – zaczyna rozwijać wybujałe ego, które wręcz domaga się, żeby je obdarzać – uwagą, energią, miłością. Gdy dostaje trochę i czuje, że to podejście działa – zaczyna często dawać z siebie jeszcze więcej. Ponieważ jednak nie potrafi przyjmować tego, co dostaje – otrzymuje jedynie ułamek wszystkiego, co idzie w jej stronę i frustruje coraz bardziej zarówno siebie, jak i dających, którzy zaczynają czuć, że dają tak wiele – a ta osoba wciąż nie jest nasycona.
- Zazdrość. Gdy osoba umie dawać miłość, a nie umie jej przyjmować, łatwo jej poczuć, że może zaraz stracić swojego partnera. A od tego jest już krótki krok do zazdrości – zazdrości nie opartej o żadne faktyczne przyczyny, ale o prostą nieumiejętność dostrzeżenia, jak wiele miłości się otrzymuje.
- Zrzędzenie. Jeden z najprostszych przykładów tego, jak nieumiejętność brania odbija się na codziennym działaniu. Osoba zrzędząca potrzebuje zwykle bardzo prostych rzeczy: poczucia miłości, uwagi, troski. Co więcej - zwykle dostaje je aż w nadmiarze, ale nie potrafi ich przyjąć i ciągle czuje potrzebę otrzymania ich w większej ilości.
- Bunt. Jedna z przyczyn zachowania wielu przedstawicieli współczesnego pokolenia. Pokolenia, w którym rok po roku uczy się ludzi jednego zachowania, a coś wewnątrz nich nieustannie woła „Moment, ale co z drugą stroną? Gdzie równowaga?”. W takim wypadku, nawet, gdy „obiektywnie” obdarza się ich ogromną miłością i daje im się bardzo dużo, jeśli nie nauczyło się ich wcześniej przyjmowania tego, co dostają – to nigdy nie będą zaspokojeni, wciąż będą głodni – i będą szukali zaspokojenia. Będą szukali sposobów na zapełnienie głodu w nowym towarzystwie, przy użyciu gadżetów, wyróżniając się na tle grupy – zwiększając, w taki lub inny sposób, zakres otrzymywanych emocji na tyle, żeby wydestylować z nich wystarczająco dużo na chwilowe zaspokojenie swojego „głodu”.
- Wycofanie. Stanowi ono alternatywne rozwiązanie dla powyższego scenariusza. Zamiast buntować się lub dawać coraz więcej licząc na wzrost otrzymywanych w zamian wartości, dana osoba wycofuje się ze społeczeństwa, podejmuje jak najmniejsze ryzyko, robi jak najmniej – aż do poziomu, na którym daje i dostaje tak mało, że wydaje się jej, że osiągnęła równowagę. To fikcja, oczywiście. Tym niemniej, jest to bardzo wygodna fikcja.
Powrót do równowagi
Oczywiście, opisane powyżej procesy to tylko jeden z przykładów ujścia takiej nierównowagi. Również interpretacja ich jako przykład tego ujścia stanowi jedynie jedną z wielu możliwych interpretacji i jeden z poziomów ludzkiego działania. Jednocześnie, ponieważ istoty ludzkie funkcjonują wieloaspektowo niczym sieć naczyń połączonych – i nie da się wpłynąć na ludzi na jednym poziomie, nie uzyskawszy rezultatów na innych poziomach życia. Wpływając na czyjąś – lub swoją – umiejętność dawania i brania oraz utrzymania między nimi równowagi, wpływamy jednocześnie na całe ich życie, od zdrowia, przez relacje z innymi, po sukcesy zawodowe.
Co da Ci lepsze opanowanie umiejętności brania? Przede wszystkim, pozwolisz sobie wreszcie przyjąć wszystkie te rzeczy, które wcześniej były w Twoim zasięgu, a których nie przyjmowałeś. Daje Ci świadomość tego, jak wiele dostajesz od innych ludzi i jak chętni są oni do dawania – oraz tego, że niekoniecznie było to przez Ciebie dostrzegane. Uczy Cię dostrzegać chęć dawania nawet u tych, którzy jeszcze nie potrafią dawać skutecznie – ale pragną to czynić (np. rodzic strofujący dziecko, w próbie wyrażenia miłości i troski o niego). Twoje relacje z innymi ludźmi staną się lepsze i pełniejsze, ponieważ zaistnieje w nich prawdziwa dynamika dawania i brania. Nie jest bowiem tak, że zdrowy związek (romantyczny, małżeński, towarzyski czy zawodowy) wymaga ciągłej, idealnej równowagi – równowaga jest tu potrzebna w dalekosiężnej perspektywie, w krótkich okresach czasu możliwa, a czasem wręcz pożądana jest pewna nierównowaga w jedną stronę, kiedy jedna osoba bierze lub daje więcej… Tak długo, jak wiadomo, że za jakiś czas szale się odwrócą – i tak długo jak ten ‘jakiś czas’ nie jest odkładany w nieskończoność.
Czy można tylko dawać?
Proces samego dawania jest możliwy w jednym wypadku – gdy w zamian za to, odrzucisz całą resztę tego, co czyni Cię taką osobą jaką jesteś. Gdy oddasz swoją pracę, rodzinę, powinność, przyjaźń, miłość i poświęcisz się jednej idei – w zamian biorąc całą swoją nagrodę z tego, że propagujesz pewną ideę, pewną wizję – wtedy możesz wyłącznie dawać. W historii znajdziemy tylko kilka przypadków osób które postępowały w ten sposób. Są wielcy przywódcy religijni, filozofowie, osoby którym przypisuje się dziś nadprzyrodzony status (Budda, Jezus). Są to ludzie którzy oddali wszystko, aby móc dawać więcej. Jeśli nie czujesz się na siłach na takie poświęcenie – naucz się dawać, dla dobra siebie i ludzi sobie bliskich.
Nowicjusz w zawodzie potrzebuje wielokrotnie więcej czasu i materiałów na osiągniecie tego samego efektu, co doświadczony ekspert. Większość z nas jest nowicjuszami w braniu… Czas zacząć naukę i stać się ekspertem. Zacznij już teraz.
Co dalej?
Równowaga między dawaniem i braniem to ogromny temat – zbyt duży, aby streścić go w takim artykule. Ta część tekstu poświęcona, więc była generalnemu nakreśleniu sytuacji i wskazaniu Ci możliwości zmiany obecnego zachowania oraz temu, dlaczego warto je zmienić. Kolejna część artykułu zajmie się omówieniem dwóch pozostałych grup: osób, u których równowaga ‘dawania i brania’ przechyliła się bardzo silnie na ‘branie’ oraz ludzi, którzy nigdy nie nauczyli się ani ‘brać’ ani ‘dawać’. Trzecia i ostatnia część skupiała będzie się na praktycznych metodach, przy użyciu, których będziesz mógł popracować ze swoimi kompetencjami ‘brania’ i ‘dawania’ oraz nad zbudowaniem między nimi takiej równowagi, która będzie dla Ciebie najzdrowsza.
Pozdrawiam,
Artur Król
ChangeMakers
www.krolartur.com