Była sobie Mała Dziewczynka. No, taka mała to ona znowu nie była, miała przecież juz 12 lat, a to przecież całkiem poważny wiek. Jednak w duchu czuła się całkiem jak mała, maleńka dziewczynka.

Data dodania: 2010-01-11

Wyświetleń: 2264

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 3

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

3 Ocena

Licencja: Creative Commons

Rozpoczęły się ferie zimowe i Mała Dziewczynka właśnie przyjechała z rodzicami na wczasy do malowniczej miejscowości w górach. Zima była tego roku łaskawa dla zwolenników białego szaleństwa. Śnieżnobiały puch pokrywał grubą warstwą stoki narciarskie, więc zapowiadały się udane ferie. Jednak jak to w zimie bywa, wcześnie robiło się ciemno na zewnątrz i całe towarzystwo wieczorem przeniosło się do ośrodka, dorośli rozeszli się po pokojach lub na telewizję, a cała młodzież ściągnęła na świetlicę.

Mała Dziewczynka nie wiedziała co ze sobą zrobić. Bo musicie wiedzieć, że była to bardzo wstydliwa, zalękniona i niepewna siebie dziewczynka. Nie miała więc odwagi iść na świetlicę, nikogo tam przecież nie znała. Nie chciała siedzieć w pokoju z rodzicami, bo musiałaby im tłumaczyć dlaczego nie jest z innymi dziećmi, a tego chciała uniknąć za wszelką cenę. No bo co miałaby im powiedzieć, że boi się iść do innych dzieci, ponieważ obawia się że odrzucenia przez nich? Tak naprawdę to nie zdawała sobie wtedy sprawy o co tak naprawdę w tym chodzi, wiedziała tylko, że czuje się gorsza od innych. Od wszystkich… To wiedziała na pewno. Nie wiedziała tylko dlaczego tak jest, sądziła że coś z nią jest nie tak, tylko co? Oto jest pytanie…

Nie miała czasu zastanawiać się nad tym bo trzeba było coś ze sobą zrobić i to był problem, bo nie wiedziała co. Pomyślała, że przejdzie się po ośrodku i coś wymyśli przez ten czas. Jednak nic nie przychodziło jej do głowy. Nie miała gdzie się podziać i wiedziała, że nikt jej tak naprawdę nie potrzebuje, równie dobrze mogłoby jej nie być na tym świecie. Rozmyślając w ten sposób znalazła sobie miejsce pod schodami, gdzie była jak najmniej widoczna i osoby chodzące korytarzami nie mogły jej zobaczyć. A gdy ktoś szedł po schodach w dół i nie dało się już ukryć, to ona wtedy szła do góry, żeby wyglądało na to, że dokądś idzie. Gdy ktoś szedł do góry to ona szła na dół. Jak tak sobie chodziła po tych schodach w górę i w dół, zawsze w przeciwną stronę niż inni, to przygnębiające myśli coraz bardziej tłukły jej się po głowie.

„Dlaczego jestem taka głupia, że nawet boję się iść na świetlicę? Czy jestem nienormalna? Dlaczego jestem inna niż wszyscy?” Ale to nie myśli były najgorsze. To co czuła wewnątrz, palący wstyd (że była tym kim była), strach przed odrzuceniem (wolała sama siebie odrzucić niż żeby mieli to zrobić inni) i ogromny smutek z powodu tej sytuacji był gorszy od wszystkiego innego. Chciało jej się płakać, czuła się samotna i nie widziała żadnej możliwości zmiany tej sytuacji. Nie mogła też od tego uciec, w żaden sposób nie można uciec od samego siebie.

Po jakimś czasie tej męczarni, gdy uznała, że już wypada, wróciła do pokoju.

Kolejny dzień minął szybko i znowu nadszedł wieczór, kiedy trzeba było coś ze sobą zrobić. Tego wieczora postanowiła pójść do świetlicy. Przecież musi być to lepsze, niż stanie na schodach ze świadomością, że nikt na świecie tak naprawdę ciebie nie chce.

Weszła po tych samych schodach co poprzedniego dnia. Serce waliło jej jak młotem, cała sztywna otwarła drzwi. Nikt nie zwrócił na nią większej uwagi (przynajmniej taką miała nadzieję), więc cichutko poszła w kierunku dzieci siedzących na podłodze. Usiadła obok. Uff, co za ulga. Wszyscy obserwowali grę w ping ponga. Był tylko jeden stół do gry, więc dzieci grały na zmianę. Wyglądało to tak, że wygrywający zostawał przy stole, przegrywający odchodził i wchodziła następna osoba z grupki siedzących. Mała Dziewczynka wtedy jeszcze nie wiedziała, że będzie to przyczyną jej zguby. Siedziała sobie spokojnie, zadowolona, że nikt nie zwraca na nią uwagi, aż w pewnym momencie ktoś niespodziewanie powiedział do niej: „teraz twoja kolej”. Mała Dziewczynka zamarła nie wiedząc co zrobić? Strach i wstyd, które ucichły na trochę, z powrotem powróciły ze zdwojoną siłą. Podeszła jak lunatyk do stołu i zaczęła niezgrabnie grać mając nadzieję, że jak najszybciej przegra i będzie mogła wrócić na swoje miejsce. Gdy myślała, że już gorzej być nie może, wtedy któreś z dzieci powiedziało te straszne słowa, żeby sobie poszła. Ktoś inny zaśmiał się. Mała dziewczynka stała jak skamieniała nie wiedząc co zrobić, najchętniej zapadłaby się pod ziemię. Czuła jak rumieniec wychodzi jej na twarz co jeszcze pogorszyło sytuację. Poczucie wstydu i kompromitacji wypełniało całe jej jestestwo. Ostatnim wysiłkiem woli dokończyła grę i upokorzona usiadła na swoim miejscu. Siedziała w takim beznadziejnym stanie zadając sobie ciągle to samo pytanie: „Dlaczego jestem gorsza od wszystkich innych ludzi??? No dlaczego???”

Nagle zobaczyła, że przez szparę pod drzwiami widać jakieś jasne światło. Potem drzwi uchyliły się i w drzwiach stanęła Piękna Pani. To od niej promieniował ten blask. Mała Dziewczynka patrzyła oniemiała. Zaczęła rozglądać się dookoła, ale nikt nie zwracał uwagi na nieznajomą. Ze zdziwieniem stwierdziła, że po prostu nikt oprócz niej jej nie widzi.

Ale co to? Piękna Pani kiwa na nią ręką! Małej Dziewczynce serce załopotało, trochę z trwogi, a trochę z radości. Nieśmiało podeszła do Pięknej Pani, na szczęście i tak nikt nie zwrócił na to uwagi. Piękna Pani, nic nie mówiąc, wzięła Małą Dziewczynkę za rękę i razem wyszły na korytarz. Mała Dziewczynka mimo, że po raz pierwszy widziała Piękną Panią, to jednak nie bała się jej i pozwoliła się prowadzić.

- Co chciałabyś robić? – Zapytała Piękna Pani.

- Nie wiem – Odpowiedziała Mała Dziewczynka.

- Myślę, że chciałabyś się po prostu dobrze czuć.- Mała dziewczynka kiwnęła tylko głową. Pomyślała sobie, że już czuje się lepiej, ale nic nie powiedziała. Wtedy Piękna Pani objęła ją ramionami, Małej Dziewczynce zakręciło się w głowie, wszystko zaczęło wirować i nie wiadomo było co się dzieje. Trwało to tylko krótką chwilę. Gdy Mała Dziewczynka otworzyła oczy, zobaczyła, że znajduje się w pięknym ogrodzie. Ach, jak tam było cudownie! Kwiaty przechylały swoje kielichy jakby chciały się im pokłonić, niektóre machały swoimi listkami w geście powitania. Maleńka wiewiórka przebiegła obok nich i skryła się w listowiu. Słychać było świergot ptaków i jakby szmer strumyka. To maleńkie źródełko wypływało nieopodal spośród kamieni.

Ale co to? Słychać śmiech dzieci. Na moment Małej Dziewczynce serce zamarło, wrócił znajomy strach i mocniej ścisnęła rękę Pięknej Pani. Ale zanim zdążyła się naprawdę przestraszyć dzieci już zdążyły podbiegnąć do niej. Jedno przez drugie zaczęły witać się z nią równocześnie podskakując z radości. Dzieci poprosiły, żeby pobawiła się z nimi. Oszołomiona Mała Dziewczynka czuła jak powoli opuszcza ją cały strach i choć jeszcze niepewnie, zgodziła się z nimi bawić. Ale co to była za radość podczas tej zabawy! Mała Dziewczynka jeszcze nigdy się tak wesoło nie bawiła. Najpierw grali w gumę, później w klasy, w piłkę a w końcu nauczyły Małą Dziewczynkę innych ciekawych zabaw, których wcześniej nie znała. Mała dziewczynka była tak szczęśliwa jak jeszcze nigdy w swoim życiu. Gdy już się zmęczyli zabawą Piękna Pani zaprosiła wszystkich na podwieczorek. Przeszli przez ogród różany i oczom ich ukazał się przepiękny widok. W scenerii różnokolorowych rośli kwitnących stał ogromny stół zastawiony przeróżnymi smakołykami. Były tam lody śmietankowe przybrane poziomkami prosto z lasu, przeróżne ciasteczka o niewiarygodnych kształtach, chrupiące paluszki i gwóźdź programu, tort czekoladowy z bitą śmietaną, a na torcie inicjały MD.

-To dla ciebie – Powiedziała Piękna Pani. Małej Dziewczynce łzy zakręciły się w oczach, tym razem ze wzruszenia. Ale ponieważ wszystko tak smakowicie wyglądało, szkoda było czasu na zastanawianie się, wszystkie dzieci rzuciły się do pałaszowania tych pyszności. Piękna Pani tylko się uśmiechała. Nawet rozmowy na chwilę zamilkły, tak wszyscy byli zajęci jedzeniem. Po wspaniałej uczcie dzieci chciały bawić się dalej, ale Piękna Pani powiedziała, że chce porozmawiać z Małą Dziewczynką. Wzięła ją za rękę i poszły na spacer po ogrodzie.

- Moja droga Mała Dziewczynko – rozpoczęła Piękna Pani – Wiem o tobie wszystko – Małej Dziewczynce znowu ścisnęło się serce. Czyżby Piękna Pani wiedziała o tym, że ona jest gorsza od innych dzieci?

- Wiem jak się czujesz i co się stało dzisiaj na świetlicy – kontynuowała Piękna Pani a Mała Dziewczynka zaczęła się kurczyć w sobie. Poczucie beznadziei przypomniało o swoim istnieniu.

- Powiem ci coś o tych dzieciach, które spotkałaś w świetlicy. One chciały po prostu sobie pograć w pink ponga. Jeden z chłopców zauważył, że jesteś niepewna siebie i dla żartu chciał sprawdzić czy zrobisz to co on powie. Gdy tak się stało ktoś zaczął się śmiać. A wiesz dlaczego? Ponieważ uważał, że masz takie samo prawo do gry jak wszyscy inni. Rozumiesz? Takie samo prawo jak inni. Byłaś jedyną osobą na sali, która sobie tego prawa nie dała. Tylko ty uważałaś siebie za gorszą, nikt inny poza tobą tak nie myślał. Oni zaprosili cię do gry właśnie dlatego że byłaś na równych prawach ze wszystkimi. Nie mieli najmniejszego pojęcia o tym, że ty wolałabyś nie grać wcale. Nie mieściło im się to w głowie. – Mała Dziewczynka słuchała w milczeniu. Czuła, że to co mówi Piękna Pani ma sens.

- Chcę ci powiedzieć, że nigdy nie byłaś i nie jesteś gorsza od innych. Od nikogo, rozumiesz? – Mała Dziewczynka słuchała z niedowierzaniem, ale poczuła się już odrobinę lepiej.

-Jesteś jedyną i niepowtarzalną osobą na tym świecie. Nie ma drugiej takiej osoby jak ty. Masz do odegrania pewną rolę na scenie życia i nikt na świecie nie może cię w tym zastąpić. Możesz być tylko sobą. Udawanie, czy naśladowanie kogokolwiek to strata czasu i energii a przede wszystkim zaprzepaszczanie szansy ujawnienia się twojego prawdziwego ja. Gdy postanowisz być Najlepszą Wersją Samej Siebie, gdy dotrzesz do pieśni, którą z utęsknieniem chce zaśpiewać twoja dusza, to twoje życie będzie spełnione i będziesz szczęśliwa jak nigdy dotąd.

Ja ciebie kocham i akceptuję taką jaka jesteś, zawsze. – W tym momencie Mała Dziewczynka poczuła jak coś ściska ją w gardle, a sekundę później łzy jak fontanna popłynęły z jej oczu. Piękna Pani przytuliła ją tylko nic więcej nie mówiąc.

Po dłuższej chwili Piękna Pani kontynuowała.- Ruszaj w drogę moja mała, pamiętaj, że ciebie kocham i zawsze ci pomogę gdy mnie o to poprosisz. Mimo, że nie będziesz mnie widzieć, pamiętaj, że jestem przy tobie i czuwam cały czas. A teraz żegnaj Mała Dziewczynko.- Piękna Pani znowu wzięła ją w ramiona i świat zaczął wirować.

- Zaczekaj! Nie odchodź jeszcze! – Zawołała Mała Dziewczynka – Powiedz mi kim jesteś?

- Jestem twoim Aniołem Stróżem – to były ostatnie słowa Pięknej Pani, po czym wszystko zawirowało i Mała Dziewczynka znalazła się znowu w znajomym korytarzu. Zza drzwi dobiegał śmiech dzieci. Zastanawiała się czy to wszystko zdarzyło się naprawdę czy jej się tylko wydawało. To był ten sam moment, w którym opuściła świetlicę. Tak, ten sam moment, ale ona już nie była taka sama. Wiedziała już co ma robić. Tak naprawdę nigdy nie miała ochoty spędzać tego wieczoru w świetlicy. Poszła tam, bo uważała, że powinna była iść skoro wszystkie dzieci tam były.

Ale teraz postanowiła, że pójdzie po prostu do swojego pokoju i będzie czytać książkę, ponieważ to właśnie lubi robić i na to ma ochotę. A rodzice? Mają prawo pytać o co chcą. Tak jak ona ma prawo odpowiedzieć w taki sposób w jaki uzna za stosowne. Teraz wydało jej się to takie proste.

A co zrobi jutro?

Jutro też będzie żyć w zgodzie ze sobą, ponieważ postanowiła być Najwspanialszą Wersją Samej Siebie.

A poza tym, kto tam wie co będzie jutro…

Licencja: Creative Commons
3 Ocena